Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Mroczne historie, duchy i nawiedzone budynki niemal od zawsze budziły ciekawość i zainteresowanie. Jesień jest idealną porą, by odwiedzić klimatyczne miejsca oraz poznać ich historię. Małopolska ma ich naprawdę wiele - wyróżnić można m.in. Las w Witkowicach, chatę w nowo sądeckim skansenie czy Dom w Mościcach.
Na południu Polski nie brakuje klimatycznych miejsc, które przez lata skrywały mroczne historie i obrosły w prawdziwe legendy. Na liście tych nietypowych atrakcji możemy wymienić nawiedzone domy, opuszczone budynki, stare szpitale czy owiane legendami wsie, gdzie podobno widziano duchy.
Opuszczony dom w Mościcach to jedno z miejsc, które owiane jest tajemniczą legendą. Monumentalna posiadłość w 1943 roku była siedzibą nazistowskiego sztabu. Według świadków dawnych wydarzeń okupanci zachowywali się zupełnie tak, jakby się czegoś bali w domu. W kolejnych latach armia czerwona zorganizowała tam szpital, w którym również odnotowywano dziwne zdarzenia. Pewnego dnia zupełnie bez przyczyny zmarło w nim siedmiu żołnierzy. Przez lata działy się tam kolejne wypadki - wiele osób do dziś twierdzi, że dom jest nawiedzony.
Las w Witkowicach także nie cieszy się dobrą sławą. Po wydarzeniach z 2001 roku miejsce zostało okrzyknięte "polskim Blair Witch Projekt". To właśnie tam w niewyjaśnionych okolicznościach zginęła grupa studentów. Chociaż władze dementują historię, przez lata pojawiło się wiele wersji tej opowieści. Nie brakowało także śmiałków, którzy prowadzili nawet własne śledztwo. Niemniej jednak miejsce to potrafi przerazić i wprowadzić odwiedzającego w nostalgiczną i mrożącą krew żyłach atmosferę.
Na liście nawiedzonych miejsc nie mogło zabraknąć także Olkusza. To właśnie tam, w dworku Machnickich, pracował kiedyś archeolog Jerzy Roś. Pewnego dnia mężczyznę odwiedziła kobieta, która wypytywała o fundamenty budynku - jak twierdziła, nawiedzał ją koszmar, w którym widzi usytuowane tam mogiły. W sennej wizji przychodził do niej duch zakonnika i prowadził ją po podziemiach dworku. Wskazywał pudełka na buty, w których rzekomo miały znajdować się prochy przodków, którzy nie zaznają spokoju, aż do momentu, w którym zostaną należycie pochowani. Jak się okazało, poszukiwania faktycznie wskazały szczątki mnichów.
Z kolei we wsi Wierchomla Wielka od lat stała opuszczona chłopska chata. Zainteresowali się nią pracownicy Sądeckiego Parku Etnograficznego. Mieszkańcy jednak wspominali, że dom nie cieszy się dobrą sławą. Świadkowie zgłaszali, że dobiegają stamtąd dziwne odgłosy. Jak się okazało, przed laty powiesił się w niej nieszczęśliwie zakochany młody parobek. Mimo to jednak przetransportowano budynek do skansenu. Wtedy zaczęły się dziać dziwne sytuacje - stróż wielokrotnie widział mroczną zjawę, która krążyła wokół domu. Duchy w Nowym Sączu były spotykane także na cmentarzu żydowskim przy ul. Rybackiej.
Krakowski Pałac Wielkopolskich również kryje mroczną historię. Według miejskiej legendy widmo młodej, pięknej kobiety w czarnej szacie nieustannie pojawia się w budynku, który pełni teraz funkcję urzędu miejskiego. W latach międzywojennych w murach budowli znaleziono zamurowany szkielet kobiety odzianej w resztki sukni z czarnego aksamitu.