Pożary trawią Australię. Najpierw lockdown, teraz ogień. "Druzgocące" straty

Australia wciąż zmaga się z olbrzymimi pożarami. W poniedziałek 1 lutego pożar wybuchł niedaleko miasta Wooroloo w Australii Zachodniej, które znajduje się na obrzeżach Perth. Do tej pory nie został w pełni opanowany - walkę z ogniem utrudnia wiatr. Żywioł zniszczył 86 domów, spłonęły już 10 822 hektary.

Najpierw lockdown, potem pożar

Pożar wybuchł 1 lutego w okolicach Wooroloo. We wtorek silne wiatry sprawiły, że ogień zaczął się rozprzestrzeniać i zagrażać kolejnym obszarom. Ostrzeżenia o ewakuacji zostały wydane dla ludności zamieszkującej tereny na północ i północny-wschód od Perth. Jak podaje BBC, we wtorek nad miastem unosił się dym, a niebo przybrało pomarańczowy kolor.

W środę służby poinformowały, że zniszczonych zostało 71 domów. Premier Australii Zachodniej Mark McGowan w dramatycznych słowach skomentował obecną sytuację:

Pełny lockdown i szalejące pożary buszu. To przetestuje nas wszystkich.

Na obszarze metropolitalnym Perth, a także w regionach Peel i South West wprowadzony został bowiem kilkudniowy lockdown po tym, jak u ochroniarza w jednym z hoteli potwierdzono zakażenie koronawirusem. 

Zobacz wideo Tak straż pożarna walczyła z pożarami w Australii na przełomie 2019 i 2020 roku

Komisarz straży pożarnej Australii Zachodniej Darren Klemm zaapelował, aby ludzie przede wszystkim ratowali swoje życie. "Jeśli jesteś w kwarantannie i musisz się ewakuować, ewakuuj się" - powiedział. Władze uznały bowiem, że ryzyko zakażenia wirusem jest niższe niż bezpośrednie zagrożenie w związku z pożarami. Przypominają jednak o zachowywaniu w miarę możliwości dystansu i noszeniu maseczek.

Według informacji podawanych 5 lutego przez serwis WAToday, na miejscu działa 160 strażaków. 86 domów zostało zniszczonych, a ponad 800 domostw i biznesów zmaga się z brakiem prądu. Mark McGowan określił te straty jako "druzgocące". Choć pożar w dużej mierze udało się opanować, wciąż są obszary, na których nie ma nad nim kontroli. Dlatego strażacy apelują do osób, które przebywają na tych terenach, o zachowanie ostrożności - wokół domów może roznosić się żar, który może doprowadzić do wybuchu kolejnego pożaru.

Ostrzeżenia są wydawane na bieżąco. Można je znaleźć na stronie www.emergency.wa.gov.au, a także na Twitterze Department of Fire and Emergency Services.

Pogoda - sprzymierzeniec czy wyzwanie?

Do tej pory pogoda nie była sprzymierzeńcem strażaków w walce z ogniem. Istnieje jednak szansa, że zapowiadane na weekend opady deszczu pomogą w opanowaniu żywiołu. Jak jednak donosi serwis Perth Now, zanim warunki pogodowe się poprawią (w kontekście walki z pożarem), najpierw nastąpi ich pogorszenie. Strażacy spodziewają się bowiem bardzo silnych wiatrów, jak mówi Darren Klemm, "silniejszych niż dotychczas". Dodał również, że prognozy mogą ulec zmianie, a deszcz wcale nie musi się pojawić.

Straż pożarna apeluje, aby ci, którzy planują ewakuację, zrobili to teraz, jeśli drogi są przejezdne. Instruują, aby wybierać kierunek z dala od ognia. Schronić należy się jeszcze zanim pojawi się ogień.

Jednocześnie policja oraz straż pożarna i służby ratunkowe zidentyfikowały miejsce, w którym doszło do wybuchu pożaru. Wciąż badana jest jednak przyczyna. Wcześniej z kolei poinformowano, że przyczyną drugiego pożaru, który w czwartek wybuchł w Bullsbrook (również przedmieścia Perth) było podpalenie. Mark McGowan podziękował w piątek strażakom za to, że narażają się, żeby chronić lokalną społeczność.

Więcej o: