Jak poinformował portal "Aviation Herald", w czasie jednego z ostatnich rejsów z Londynu do Tampy w USA, telefon pasażera klasy biznes wpadł między fotele. Ten z pozoru niegroźny incydent doprowadził do awaryjnego lądowania i ewakuacji pasażerów.
Gdy pasażer próbował wyciągnąć swój telefon, niechcący uruchomił tryb rozkładania fotela. Prawdopodobnie przez to została przebita bateria telefonu. Gdy nagle spomiędzy siedzeń zaczął unosić się dym, pilot zdecydował się na awaryjne lądowanie.
Około 20 minut później samolot wylądował na Bermudach. Pasażerowie zostali ewakuowani w błyskawicznym tempie - nie mogli zabrać ze sobą nawet bagaży podręcznych.
Po awaryjnym lądowaniu samolot skontrolowały służby ratownicze. Na szczęście ich działania zakończyły się powodzeniem. Jednak aby wydostać telefon, konieczne było zdemontowanie siedzenia.
Ostatecznie samolot na lotnisku w Tampie wylądował z 2,5-godzinnym opóźnieniem. Jak łatwo się domyślić, telefon, który był przyczyną zamieszania, został całkowicie zniszczony i nie nadaje się do użytku.