Jak informowaliśmy już w artykule, w piątek 15 września na lotnisku w Modlinie zauważono dwa bagaże pozostawione bez opieki. Ze względu na brak możliwości ustalenia właściciela podjęto decyzję o ewakuacji 250 pasażerów i wezwaniu na miejsce pirotechników. Akcja przyczyniła się do opóźnień w ruchu lotniczym, w tym lotów do Pafos, Antalyi oraz Dublina.
Jedną z osób poszkodowanych incydentem była użytkowniczka TikToka prowadząca konto o nazwie "kskkxoaos". W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych wyjaśniła, że po zakończonej akcji pasażerowie lecący do Dublina ruszyli do stanowiska odprawy. Tam usłyszeli, że nie mogą już nadać bagażu rejestrowanego, ale mogą udać się z nim bezpośrednio do kontroli bezpieczeństwa. Oznaczało to, że musieli pozbyć się wszystkich płynów o pojemności większej niż 100 ml - m.in. drogich kosmetyków, perfum i napojów.
Mieliśmy w walizkach alkohol na prezenty za ponad pół tysiąca łącznie
- powiedziała rozwścieczona podróżna.
Kiedy grupa około 15 osób udała się do wyznaczonej bramki, z przerażeniem odkryła, że samolot do Dublina już odleciał. Tiktokerka skarżyła się na brak pomocy zarówno ze strony pracowników lotniska, jak i Ryanaira. Jej zdaniem personel wcześniej wiedział o zakończeniu procesu wejścia na pokład, jednak nie poinformował o tym fakcie pasażerów. W kolejnym nagraniu zapowiedziała, że poszkodowani zamierzają złożyć pozew zbiorowy przeciwko przewoźnikowi i lotnisku.
Oni tak naprawdę nas okradli. Powiedzieli, że samolot odleciał, a przepuścili nas przez kontrolę, żeby zabrać wszystko z naszych bagaży
- mówiła.
Do sprawy odniosła się Anna Żebrowska-Dreger, zastępca Szefa Biura Handlowo-Marketingowego Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin. W komunikacie dla serwisu wirtualnynowydwor.pl wyjaśniła, że w związku z ewakuacją nie wszyscy zdążyli dotrzeć na czas do wyznaczonych gate’ów. Niewpuszczenie na pokład dotknęło łącznie 47 pasażerów lotów do Dublina i Pafos. Musieli oni powrócić do części ogólnodostępnej terminalu.
"Wg standardowej procedury stosowanej w takich przypadkach pokierowano ich do obsługi naziemnej przewoźnika (kasa biletowa/check-in) w celu precyzyjnego ustalenia możliwości uzyskania pomocy formalnej, aby w możliwie najdogodniejszy sposób mogli dotrzeć drogą powietrzną do ww. destynacji" - powiedziała. Ryanair nie skomentował incydentu. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.