Opóźnienia, ewakuacje i interwencje pirotechników. To był pracowity weekend na mazowieckich lotniskach

W miniony weekend Straż Graniczna miała ręce pełne roboty. Na mazowieckich lotniskach nie brakowało agresywnych pasażerów, nieodpowiedzialnych żartownisiów, a nawet ewakuacji i wynikających z nich opóźnień. Niesforni podróżni ponieśli konsekwencje.

Do serii zaskakujących sytuacji doszło w porcie lotniczym w Nowym Dworze Mazowieckim oraz na warszawskim Lotnisku Chopina. O szczegółach incydentów poinformował w komunikacie Nadwiślański Oddział Straży Granicznej. 

Zobacz wideo Strzelanie, zatrzymania i pomoc medyczna. Zobacz, jak ćwiczą służby w Lubuskiem

Na lotnisku pojawili się pirotechnicy

W piątek, 15 września służby otrzymały zgłoszenie na temat różowej torby i czarnej walizki pozostawionej na lotnisku Warszawa-Modlin. Sytuacja doprowadziła do ewakuacji 250 pasażerów i akcji Zespołów Interwencji Specjalnych oraz pirotechników. 

Po przeprowadzeniu rozpoznania przy wykorzystaniu specjalistycznego sprzętu pirotechnicznego funkcjonariusze stwierdzili, że bagaże są bezpieczne

- poinformowała Dagmara Bielec z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. 

Po zakończeniu interwencji okazało się, że torby należały do 25-letniej obywatelki Ukrainy. Kobieta została ukarana mandatem w wysokości 500 zł. Akcja doprowadziła do serii opóźnień lotów m.in. do Pafos, Dublina oraz Antalyi. 

Straż Graniczna miała ręce pełne roboty

Do kolejnych incydentów doszło w sobotę, 16 września na Lotnisku Chopina. Pierwsze problemy wystąpiły przed podróżą do Brukseli. Agresywny obywatel Łotwy nie stosował do poleceń personelu pokładowego i zaczepiał innych pasażerów. 29-latek został wyprowadzony z samolotu przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. W trakcie przesłuchania okazał skruchę i przeprosił podróżnych za swoje zachowanie. Ostatecznie zdarzenie zakończyło się jedynie pouczeniem.  

Na Okęciu nie brakowało także nieodpowiedzialnych dowcipów na temat posiadania niebezpiecznych przedmiotów w bagażu. 64-letni pasażer "zażartował" podczas kontroli bezpieczeństwa, że w jego walizce znajdują się dwie bomby. Z kolei 40-letni mieszkaniec Białegostoku stwierdził w trakcie odprawy, że ma ze sobą broń i trzy granaty. Obydwa incydenty zakończyły się interwencją pirotechników i... mandatami w wysokości 500 zł. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: