Poszedł ze znajomymi polować na ryby, gdy nagle zaatakował go rekin. To, kogo wini za atak zaskakuje!

Podczas nurkowania na Florydzie doszło do tragedii. Młody nurek Zack Winegardner padł ofiarą ataku rekina. Szczęśliwie przeżył, lecz zwierzę poważnie uszkodziło jego ciało. Babcia mężczyzny za wypadek obwinia innych ludzi. Ma na to argumenty.

26-letni Zack Winegardner od kilku lat jest instruktorem nurkowania na wybrzeżu Florydy. Doskonale zna się na swojej pracy, a ocean jest mu niestraszny. Pewnego dnia, gdy spędzał ze znajomymi czas nad wodą, podpłynął do niego niemal dwumetrowy żarłacz tępogłowy. Zwierzę zaatakowało, odgryzając kawałek mięśni w ramieniu i uszkodzając ścięgna w nadgarstku.

Rekin pojawił się znikąd. "Najprawdopodobniej pomylił mnie z jedzeniem"

Winegardner wybrał się po pracy na spearfishing ze znajomymi. Jest to nic innego jak polowanie na ryby z użyciem ostrych harpunów. Gdy wszyscy byli już głęboko pod wodą, dwumetrowy, krępy rekin podpłynął do niego znienacka i zacisnął szczęki na prawym ramieniu nurka. Oderwał duży kawałek ramienia oraz niszcząc ścięgna w nadgarstku, a także fragment skóry na przedramieniu. Mężczyzna natychmiastowo wydostał się na powierzchnię i zaczął płynąć w stronę brzegu, by szukać ratunku. Przetransportowano go drogą powietrzną do szpitala w Miami.

Zack Winegardner przebywał tam 10 dni, w trakcie których dożylnie czyszczono jego organizm z zakażenia bakteryjnego. Przeszczepiono mu również skórę z uda, by wypełnić brakujące fragmenty ramienia, a całą rękę pokrywało niemal 90 szwów. Mimo kilkumiesięcznej fizjoterapii mężczyzna nie odzyskał pełnej sprawności w zranionym ramieniu. Nie może w pełni otworzyć dłoni, dwa palce się nie ruszają, ale jak sam przyznaje, nie ma permanentnego uszkodzenia nerwów, a to daje mu ogromne nadzieje na przyszłość.

Po sześciu miesiącach od wypadku wrócił również do swojej pracy i nadal nie obawia się rekinów. Zack jako miłośnik morskich zwierząt wie, że nie był to atak wymierzony w niego.

Najprawdopodobniej pomylił mnie z jedzeniem. Zapewne chciał zdobyć mój sznurek i zamiast tego złapał mnie za rękę. Ugryzł mnie, zrozumiał, że mnie nie chce i uciekł. [...] To był ostry, szybki ból, a potem praktycznie wszystko zdrętwiało

- mówi nurek w rozmowie z "Daily Mail".

Zobacz wideo Cud Podlasia wygląda jak wyspa na Pacyfiku

Babcia obwinia za to konkretną grupę ludzi

Zarówno Zack, jak i jego babcia, twierdzą, że winę za coraz częstsze ataki rekinów na ludzi powinny ponieść osoby dokarmiające te niebezpieczne zwierzęta. Sprawia to, że rekiny czują się bardziej komfortowo w towarzystwie ludzi i przestają się ich bać, co prowokuje takie sytuacje, jak omyłkowy atak na nurka. Babcia mężczyzny założyła na portalu GoFundMe zbiórkę pieniężną na leczenie wnuka. To właśnie tam bardzo wyraźnie podkreśliła co myśli o odważnych praktykach niektórych ludzi.

Prosimy również o natychmiastowe zaprzestanie karmienia rekinów dla rozrywki. Rekiny nie potrzebują ludzi, aby je karmić i z pewnością nie powinny uznawać członków naszych rodzin za źródło pożywienia.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: