O napiwkach dla personelu pokładowego zrobiło się głośno w połowie stycznia tego roku, kiedy amerykańskie linie lotnicze Frontier Airlines poinformowały o wprowadzonych u siebie zmianach. Przewoźnik zaczął zachęcać pasażerów do nagradzania stewardess i stewardów napiwkami.
Członkowie załogi nie biorą jednak pieniędzy do kieszeni. Wszystko odbywa się drogą elektroniczną. Pasażer dostaje tablet, na którym widzi kwotę, którą płaci za swoje zamówienie i może zdecydować, czy chce doliczyć napiwek i w jakiej wysokości. Ponadto nie trafia on konkretnie do danej stewardessy czy stewarda. Wpływy z napiwków rozdzielane są pomiędzy wszystkich członków personelu pokładowego, którzy obsługiwali dany rejs.
Serwis Travel and Leisure cytuje rzecznika prasowego przewoźnika, Jonathana Freeda, który w rozmowie z Chicago Tribune powiedział, że doceniają oni świetną pracę swoich stewardess i stewardów, podobnie jak klienci. "Dlatego są elektroniczne tablety, które umożliwiają pasażerom danie napiwku. Pozostaje to całkowicie w gestii pasażerów i wiemy, że wielu z nich się na to decyduje" - mówi.
Nie jest to jednak standardem w amerykańskich liniach. Na przyjmowanie przez załogę napiwków nie zezwalają m.in. tacy przewoźnicy jak United Airlines czy Southwest, choć ci drudzy podkreślają, że pozwalają na to, gdy pasażer nalega.
Ponieważ powyższe przepisy dotyczą amerykańskich linii lotniczych, postanowiliśmy sprawdzić, jaką politykę stosują w tym względzie przewoźnicy, którzy obsługują Polaków. Zapytania w tej sprawie skierowaliśmy do pięciu linii lotniczych, które w 2017 roku obsłużyły w Polsce największą liczbę pasażerów (według danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego za 2017 rok): Ryanaira, LOT-u, Wizz Aira, Lufthansy oraz easyJet, a także do polskiego przewoźnika czarterowego Enter Air.
- Nie ma konkretnych regulacji w tym temacie. WIZZ nie oczekuje od pasażerów napiwków dla załogi. Jej członkowie z przyjemnością zapewniają pasażerom doskonałą obsługę, aby każda podróż była niezapomnianym przeżyciem - czytamy w odpowiedzi biura prasowego węgierskiego przewoźnika.
Polskie Linie Lotnicze LOT zaznaczają z kolei, że w ich polityce przyjmowanie napiwków przez personel nie jest przyjęte.
- Każda linia lotnicza ma swoje regulaminy i przepisy. W Polskich Liniach Lotniczych LOT w podręcznikach dla personelu pokładowego nie ma zapisów dotyczących przyjmowania prezentów (w tym napiwków) od pasażerów. Wszystkich jednak bezwzględnie obowiązuje polityka antykorupcyjna i dbanie o wizerunek firmy. Przyjmowanie napiwków przez personel LOT nie jest przyjęte - wyjaśnia Jakub Panek, ekspert ds. PR w LOT.
Podobnie jest w niemieckiej Lufthansie oraz w brytyjskich liniach easyJet, gdzie członkowie załogi proszeni są o to, aby "uprzejmie odmówić" przyjęcia napiwku.
- Naszym celem jako linii lotniczych segmentu premium jest zapewnienie klientom najwyższej jakości usług i komfortu na pokładach naszych samolotów. Cieszą nas wszelkie wyrazy uznania ze strony pasażerów, którzy to doceniają, jednak personel pokładowy obowiązuje zakaz przyjmowania napiwków lub innych świadczeń rzeczowych za swoją pracę - dowiadujemy się od przedstawicieli biura prasowego Lufthansy.
Przedstawicielka easyJet, Anita Carstensen, podkreśla, że przewoźnik bardzo ceni wkład personelu pokładowego w prawidłowe funkcjonowanie linii.
- Priorytetem załogi jest jednak zapewnienie pasażerom bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia, dlatego też proszona jest, aby uprzejmie odmawiać, jeśli ktoś zaproponuje napiwek - pisze w przesłanym do nas komentarzu.
Czekamy na odpowiedzi od Ryanaira i Enter Air.
Przy okazji dyskusji o napiwkach dla personelu pokładowego w Stanach Zjednoczonych pojawiły się głosy, że główną rolą stewardess i stewardów jest zapewnienie pasażerom bezpieczeństwa podczas lotu, a nie podawanie posiłków i napojów.
"Są oni odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo, zdrowie i za sprawne działanie w sytuacjach awaryjnych, a kwestie bezpieczeństwa nie są czymś zmiennym, dlatego i rekompensata za tego typu pracę nie może być różna. Napiwki nie są częścią rekompensaty dla członków personelu pokładowego za to, że są osobami przeszkolonymi do tego, aby w sytuacji awaryjnej udzielić pierwszej pomocy" - uznała Sara Nelson, prezes organizacji Association of Flight Attendants-CWA (AFA), która reprezentuje interesy członków personelu pokładowego w Stanach Zjednoczonych.