Na pokładzie zazwyczaj jest dwóch pilotów. Nie każdy wie, że podczas lotu nie powinni jeść tego samego posiłku. I jest ku temu konkretny powód. Spożywanie dwóch różnych dań jest bezpieczniejsze - zarówno dla pilotów, jak i dla pasażerów. Dlaczego? Pozwala to uniknąć sytuacji, kiedy mogłoby dojść na przykład do zatrucia. Wówczas, kiedy jednemu z pilotów zaszkodziłoby jedzenie, drugi przejąłby obowiązki.
Serwis Travel and Leisure zwraca uwagę, że nie jest to ogólne zalecenie Federalnej Administracji Lotnictwa (organ nadzoru lotniczego w Stanach Zjednoczonych), a wiele linii lotniczych wprowadza własne zasady. Niektóre np. nie pozwalają pilotom spożywać takich dań jak surowe ryby.
Potwierdza to pilot China Eastern Airlines, kapitan Han Hee-seong, w wywiadzie dla CNN. - Piloci dostają różne posiłki w razie, gdyby jeden z nich okazał się zatruty - mówi i dodaje, że pierwszy pilot dostaje zwykle danie z pierwszej klasy, a drugi z klasy biznesowej.
Zobacz też: Naukowcy donoszą: sposób, w jaki zajmujemy miejsca w samolocie zwiększa ryzyko "złapania" wirusa
Podczas długich lotów załoga ma prawo udać się na odpoczynek. Wówczas na pokładzie znajduje się druga ekipa, która przejmuje obowiązki tej odpoczywającej. Zarówno stewardessy i stewardzi, jak i piloci, mają wydzielone miejsca, w których mogą się położyć i zrelaksować. Znajdują się one w różnych miejscach samolotu, w zależności od typu maszyny.
Istnieje również coś takiego, jak "kontrolowany odpoczynek", czyli po prostu krótka drzemka. - To dobry i bezpieczny sposób na złagodzenie zmęczenia i wiele linii lotniczych ma określone, odrębne procedury dotyczące stosowania tego rodzaju relaksu. Jeden pilot może na przykład zdrzemnąć się na 40 minut, ale wcześniej musi poinformować drugiego pilota i zleceniodawcę - wyjaśnia USA Today kapitan John Cox. Taka krótka drzemka jest dopuszczalna podczas lotów, na których nie ma trzeciego pilota. - Chodzi o to, aby pilot był dobrze przygotowany do lądowania - dodaje Cox. Jednak nie wszystkie linie lotnicze pozwalają pilotom na kontrolowany odpoczynek.
Wydaje ci się, że piloci podczas podróży cały czas trzymają stery i kierują samolotem? Nic z tych rzeczy. - Zwykle autopilot jest włączany wkrótce po wystartowaniu i pozostaje włączony aż do momentu tuż przed lądowaniem - wyjaśnia John Cox dla USA Today. - Oceniam, że ponad 90 proc. lotów odbywa się z włączonym autopilotem - dodaje.
Kapitan podkreśla, że autopilot nigdy nie jest włączany podczas startu, ale zdarzają się piloci, którzy lądują na autopilocie. - Choć większość lądowań jest przeprowadzanych ręcznie - przekonuje.
Co w takim razie robią piloci, kiedy nie sterują samolotem? Skupiają się na innych ważnych zadaniach, jak nawigowanie czy komunikacja.
Zobacz też: Źle znosisz podróż samolotem? Zabierz ze sobą na pokład piłkę tenisową [WYJAŚNIAMY]
I ty też nie powinieneś. Piloci przekonują bowiem, że nie jest to zjawisko niebezpieczne dla maszyny. - Wiele może być przyczyn turbulencji, ale każda z nich jest znana pilotom. Spodziewam się turbulencji za każdym razem, kiedy latam, tak samo, jak spodziewam się wybojów na drodze. Turbulencje są niekomfortowe, ale nie niebezpieczne - mówi Steve Allright z British Airways dla The Telegraph.
Z kolei Patrick Smith, amerykański pilot i autor książki "Cockpit confidential" wyjaśnia w tej samej rozmowie, że nie ma możliwości, aby samolot obrócił się do góry nogami z powodu turbulencji. Dodaje jednak, że turbulencje mogą być niebezpieczne dla niektórych pasażerów. - Zdarzają się osoby, które w czasie turbulencji upadły lub zostały wyrzucone z foteli, dlatego że nie zapięły pasów - mówi.
Czytaj też: Stewardessa zdradza, jakie miejsce zająć w samolocie, żeby mieć najlepszą obsługę