Polacy spędzający wakacje nad Bałtykiem przyzwyczajeni są do rozstawiania parawanów, które chronią plażowiczów przed wiatrem i unoszącym się wraz z nim piaskiem. Niektóre osoby niestety mylą tę funkcję z wyznaczeniem sobie przestrzeni do spokojnego wypoczynku. Nie tylko u nas wczasowicze rezerwują sobie fragment plaży. Podobnie dzieje się np. we Włoszech. Dziennikarka portalu podroze.onet.pl, zauważyła tam bardzo ciekawą tendencję.
W południowych europejskich krajach parawany są zbędne przede wszystkim ze względu na brak zimnego wiatru, od którego turyści na polskich plażach odgradzają się podczas wakacji nad morzem. Wiele osób korzysta z nich po to, aby zapewnić sobie odrobinę prywatności. Polscy ratownicy często ostrzegają przed ogradzaniem całej plaży takimi gadżetami, ponieważ mogą utrudniać akcję ratowniczą. Na śródziemnomorskich wybrzeżach w wielu miejscach na prywatnych fragmentach plaży leżaki i parasole zamontowane są na stałe przez cały sezon letni. Redaktorka Onetu opisuje to, w jaki sposób Włosi na publicznych plażach przy polach kempingowych zajmują sobie miejsca nad morzem.
Dziennikarka w swojej relacji opowiada o parasolach, które Włosi zostawiają na noc i w ten sposób rezerwują sobie fragment plaży przez cały czas, jaki spędzają na kempingu. Oprócz parasoli pozostawiają oni również swoje krzesełka, leżaki i dmuchane zabawki. Co ciekawe, nikt na to nie narzeka i nie dziwi się, że tak jest.
Jeden z turystów, którego spotkała dziennikarka na plaży przyznał, że tak robi się wszędzie. Jeśli ktoś przyjeżdża na daną plażę tylko raz w życiu na wakacje, chce z ten czas wykorzystać maksymalnie, dlatego właśnie najwygodniej jest po prostu nie odnosić za każdym razem całego ekwipunku, ale pozostawić go na plaży. Włosi nie martwią się też tym, że ktoś mógłby ukraść ich rzeczy. Więcej podobnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl.
Trudno, to tylko parasol.