Spadł z ponad 300 metrów w Parku Narodowym Denali na Alasce. Przeżył, ale to nie wszystko

Jedni mówią o prawdziwym cudzie, inni o niespotykanym szczęściu, które spotkało japońskiego wspinacza. Mężczyzna chciał zdobyć szczyt góry Denali (6190 metrów n.p.m.) w Parku Narodowym na Alasce. Niestety doszło do nieszczęśliwego wypadku, w którym Japończyk spadł 300 m w dół. Ratownicy przecierali oczy ze zdumienia, gdy okazało się, że nie doznał żadnych poważnych obrażeń.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Na Alasce w Parku Narodowym Denali doszło do wypadku, który na szczęście zakończył się happy endem. Gdy jeden ze wspinaczy runął w ponad 300 m przepaść, prawdopodobieństwo, że przeżyje, było bardzo małe. Historia jednak zakończyła się... prawdziwym cudem. Mężczyzna nie tylko przeżył, ale i nie doznał poważnych obrażeń.

Wypadek z happy endem na Alasce. Spadł z 300 m, wyszedł bez szwanku 

Tego typu historie są naprawdę wzruszające i dają nadzieje, że szczęście czasami sprzyja. Przekonał się o tym 24-letni Japończyk, który wraz z przyjacielem postanowił zdobyć szczyt Alaski - mierzącą 6190 metrów n.p.m. górę Denali, zwaną dawniej McKinley. Niestety, podczas podróży doszło do błędu, który mógł zakończyć się dla wspinacza tragedią. 

Tatsuto Hatanaka wspinał się na szczyt w piątek wieczorem około godziny 23:00. Robił to razem z partnerem ze stacjonarnej linii na Peter's Glacier. W momencie, gdy spadł z grzbietu o wysokości ponad 300 metrów, jego towarzysz nie miał nawet szans na reakcję, a jedyne co mógł zrobić, to obserwować upadek przyjaciela. Pomoc mógł wezwać dopiero po trzech godzinach, a sama akcja ratunkowa, w której brali udział strażnicy z National Park Service, rozpoczęła się w sobotę rano. 

Zobacz wideo Himalaizm marzeniem dla bogatych? Sprawdzamy, ile to kosztuje!

Spadł w górach z 300 m i nie doznał żadnych obrażeń 

Pomimo iż służby namierzyły 24-latka, nie mogły od razu udzielić mu pomocy, ponieważ nie pozwalały na to trudne warunki. Pojawił się problem z dotarciem do Japończyka. Rozpoczęto więc działania, które prowadzone były w Denali Base Camp, na wysokości 4 200 metrów. Mężczyzna miał wiele szczęścia, choć na ostateczną pomoc musiał czekać kolejne godziny w ciężkich warunkach. 

Gdy ratownikom udało się już dotrzeć do poszkodowanego, Tatsuto Hatanaka został ekspresowo przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Na miejscu lekarze stwierdzili, że mężczyzna doznał jedynie niewielkich obrażeń, które w żaden sposób nie zagrażają jego życiu i zdrowiu. Historia pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych jednak i obrazuje jak drobny błąd w górach, może wszystko zmienić. Tym bardziej, że zaledwie 5 maja br. poszukiwacze przestali szukać dwóch mężczyzn, którzy zaginęli podczas wspinaczki w Denali. Ekipy znalazły należące do nich kilofy i hełmy, ale nic poza tym. Jak informują służby, mężczyźni najprawdopodobniej zostali porwani przez lawinę i nie przeżyli. 

Więcej o: