"Halo, bo jestem na plaży". Jak Polacy wzywają pomoc. WOPR opublikował nagranie

Numer alarmowy w szczycie sezonu nie milknie. Wezwań i zgłoszeń jest bardzo dużo, niestety wiele z nich to nieśmieszne żarty, niezrozumiały bełkot czy chaotyczne wypowiedzi. "Spalili się i poszli łapać delfiny" to jeden z teksów, który WOPR użył jako nagrania szkoleniowego. Ratownicy potwierdzają, że niewiele różni się od tych, które słyszą codziennie.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Sezon wakacyjny to trudny i intensywny czas dla ratowników i służb stacjonujących w popularnych kurortach i turystycznych miejscowościach. Przyjezdnym nie brakuje wyobraźni, ratownicy skarżą się na brak odpowiedzialności. W sytuacjach kryzysowych trudno rozszyfrować, o co chodzi, dlatego WOPR opublikował nagrania szkoleniowe, które mają uświadomić turystów, jakich błędów nie popełniać. 

Utonięcie to jedno z najpopularniejszych przyczyn zgonów. Utonięcia w Polsce - co roku nie wraca z wakacji 500 osób. WOPR apeluje

"Spalili się i poszli łapać delfiny". WOPR uświadamia turystów

Sopocki oddział WOPR postanowił upublicznić nagranie jednego z telefonów ćwiczeniowych, żeby pokazać, jak wygląda kontakt z plażowiczami na co dzień. Z pozoru śmieszna treść, niestety niczym się nie różni od tych, z którymi na co dzień muszą się mierzyć pracownicy służb. 

Halo, bo jestem na plaży. Bo moi koledzy spali blanta i stwierdzili, że pójdą łapać delfiny na desce. Oni popłynęli, a ich nie ma już godzinę

- relacjonuje przez telefon kobieta, nieco bełkotliwym głosem. - Ale mi jest niedobrze, wie Pan? Ja nie mam siły ich szukać - dodaje później.

 

Rozmówczyni nie jest w stanie opisać swojej lokalizacji. Bełkotliwym i niepewnym głosem wspomina o Sopocie, jednak nie ma takiej pewności. Ponadto nie jest w stanie określić, po której stronie molo się znajduje, co dodatkowo utrudnia namierzenie lokalizacji. Dodatkowo myli kierunki i podaje chaotyczne, zbędne informacje. 

Zobacz wideo Przypadkowi ludzie łączą siły, by uratować czyjeś życie

WOPR uświadamia turystów, jakie błędy popełniają

Wyżej opisana sytuacja to nie ekstremalny przykład szkoleniowy. Według ratowników WOPR jest to niemalże codzienność, z którą muszą się mierzyć. Abstrakcyjnych treści nie brakuje wśród rozkojarzanych, często pijanych turystów. Tłum, stres, kryzysowa sytuacja czy używki nie pozwalają osobom wzywającym pomoc na skupienie myśli i podanie rzeczowych, trafnych informacji. Zachowanie zimnej krwi w takich momentach to podstawa, która może uratować komuś życie. Przeszkoleni dyspozytorzy są przygotowani na tego typu sytuacje, dlatego zadają dużo pomocniczych pytań, wykazują się znajomością terenu oraz ogromnymi pokładami cierpliwości wobec rozmówcy. 

Zachowaj spokój, nawet jeśli nie znasz dokładnej lokalizacji dyspozytor razem z tobą ją ustali. Odpowiadaj na jego pytania. Jeśli zgłoszenie dotyczy jednostki pływającej, podaj jej nazwę i charakterystyczne kolory

- podkreśla WOPR.

Pamiętajmy, że w sytuacji, która wymaga naszej reakcji, należy dzwonić pod numer 601 100 100. Informacje powinny być rzeczowe, jasne i konkretne. Należy określić, gdzie się znajdujemy (np. przez opisanie charakterystycznych punktów), co się stało, kiedy się stało, ilu osób dotyczy zgłoszenie. Podajmy także swoje dane, by dodatkowo usprawnić akcję oraz pomóc po przyjeździe ratowników. 

Więcej o: