Najgorsze doświadczenia turystów z lotnisk i samolotów - pijani pasażerowie, głośne dzieci, strajki pracowników

Czasami niewiele trzeba, by zwykła podróż lotnicza zamieniła się w bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Co najbardziej irytuje turystów? Poprosiliśmy kilku z nich o podzielenie się swoimi najgorszymi przeżyciami z samolotów i lotnisk.
Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

"Musiałam wysłuchiwać nieprzyjemnych uwag, a impreza i tak się nie skończyła"

Dużym problemem na pokładach samolotów bywają pijani współpasażerowie. Przekonała się o tym Marta, która niedawno leciała z Warszawy do Larnaki.

Rząd za nią zajmowała grupa koleżanek. - Były to panie około czterdziestki, które się upiły i przez całą podróż zachowywały bardzo głośno. Miałam słuchawki w uszach i słuchałam muzyki, a i tak rozumiałam praktycznie każde ich słowo. Jedna z nich notorycznie upuszczała telefon, który co kilka minut lądował na podłodze - wspomina Marta. - W pewnym momencie doszło do dziwnej sytuacji. Jedna z koleżanek podniosła telefon z podłogi i przez przypadek do niego zajrzała. To rozpoczęło strasznie głośną kłótnię obu pań, którą słyszeli wszyscy pasażerowie samolotu.

Jak wspomina Marta, głośna wymiana zdań obu kobiet trwała kilkanaście minut. - Skoro się przyjaźnią, to mogły dyskutować w delikatniejszy sposób. A tak cały samolot dowiedział się o ich problemach. Poza tym słychać było, że obie panie są już mocno wstawione - opowiada Marta. - Dodam, że przede mną siedziała rodzina z dwójką bardzo małych dzieci. I co ciekawe, ich zachowanie nie było aż tak uciążliwe, jak krzyki tych pań.

Podobne doświadczenia ma za sobą Milena. - W trakcie lotu ze Stanów Zjednoczonych siedzieli za mną jacyś panowie, którzy już na początku podróży upili się i zachowywali się bardzo głośno. Był to długi lot, a że zrobiło się już późno, miałam ochotę na sen. Podeszłam więc do stewardessy z prośbą o uspokojenie imprezujących współpasażerów - opowiada Milena.

Niestety to, co zrobiła stewardessa, w żaden sposób nie polepszyło sytuacji. - Podeszła do panów i wskazując na mnie, powiedziała, że przeszkadza mi ich zachowanie. Przez dalszą część podróży musiałam wysłuchiwać nieprzyjemnych uwag z ich strony, a impreza i tak się nie skończyła - wspomina Milena. 

Zobacz także: Chińczycy budują lotnisko na Antarktydzie. Chcą oferować turystyczne loty >>

Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl

Strajk pracowników lotniska

Innym problemem, z którym muszą czasami mierzyć się podróżujący, są strajki pracowników lotnisk lub linii lotniczych. Takie wydarzenia wywołują zazwyczaj opóźnienia i anulacje lotów. 

- To była wspaniała kilkudniowa wycieczka do Bari. Jechałyśmy z mamą na lotnisko w doskonałych nastrojach - wspomina Karolina. - Jednak dobre samopoczucie nie trwało długo. Na lotnisku okazało się, że właśnie dzisiaj odbywa się strajk pracowników lotniska. We Włoszech to niestety całkiem częste zjawisko. Znajomy Włoch twierdzi, że pracownicy lotnisk i komunikacji miejskich robią to już z przyzwyczajenia.  

Jak wspomina Karolina, większość osób na lotnisku była zdezorientowana, nigdzie nie można było uzyskać informacji na temat tego, co się dzieje. - Wiele lotów odwołano. Nasz z kolei był opóźniony o siedem godzin. Okazało się, że część pasażerów otrzymała wcześniej informacje o strajku i opóźnieniach. My niestety nie załapałyśmy się do grupy szczęśliwców. A że przyjechałyśmy dwie godziny przed planowaną podróżą, przez dziewięć godzin musiałyśmy się tułać po lotniskowych lokalach - wspomina Karolina.

- Oczywiście nie było mowy o żadnym odszkodowaniu, bo strajk pracowników był zdarzeniem niezależnym od przewoźnika. Nie zadziałał nawet argument, że tylko część pasażerów dowiedziała się o opóźnieniu - dodaje nasza rozmówczyni. 

Zobacz także: Miejsca na lotnisku, w których najłatwiej złapać wirusa. Wszyscy ich dotykamy podczas kontroli

Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Pociągiem na lotnisko

Adam dwa lata temu miał spędzić święta Bożego Narodzenia z rodzicami, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii. Już we wrześniu kupił bilety, które w tym czasie były jeszcze bardzo tanie. Jego przezorność nie zdała się jednak na nic. 

- Mój samolot startował około godziny 18 z Modlina. W związku z tym, że miałem ze sobą bagaż rejestrowany, chciałem być na lotnisku dwie godziny wcześniej. Z Warszawy wyjechałem po 14. Przed 16 miałem być w Modlinie. Niestety, tak się jednak nie stało - wspomina Adam. - Pociąg zatrzymywał się na każdej małej stacji, robił długie postoje. Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło.

Na lotnisko Adam przybył o 17. Na miejscu okazało się, że nie może już nadać bagażu rejestrowanego. - Miałem w nim prezenty świąteczne, a także liczne przedmioty osobiste, których nie chciałem stracić. Nie wiedziałem, co mam robić. Sprawy nie ułatwili mi także pracownicy lotniska, którzy w ogóle nie chcieli wczuć się w moją sytuację. Pewien pan zasugerował, że jeśli chcę lecieć, to powinienem... pozbyć się walizki - mówi Adam.

 - Ostatecznie poleciałem do Londynu następnego dnia. Za bilet zapłaciłem jednak dwadzieścia razy drożej niż we wrześniu. Od tego czasu staram się nie latać z mniejszych lotnisk, do których dojazd jest tak skomplikowany. Po tym doświadczeniu straciłem także zaufanie do przewoźników kolejowych.

Małe dziecko w samolocie Małe dziecko w samolocie Shutterstock

"Drażnił mnie brak zainteresowania i reakcji z ich strony"

Sylwia za swoje najgorsze doświadczenie podróżnicze uznaje lot z Bergamo do Modlina sprzed trzech lat. 

- Początkowo nic nie wskazywało na to, że dojdzie do jakichkolwiek opóźnień. Samolot rozpoczął kołowanie. Przez pierwsze minuty wszystko przebiegało zgodnie z planem. Niestety tuż przed samym startem, samolot został zatrzymany. Zaraz po tym usłyszeliśmy donośny komunikat, że ze względów bezpieczeństwa pilot zdecydował się nie wystartować - opowiada Sylwia. 

- Zostaliśmy pozostawieni bez żadnych informacji. Nerwowa atmosfera udzieliła się wszystkim na pokładzie. Przez cały czas oczekiwania słyszałam płacz i krzyk małych dzieci. Ja sama siedziałam koło rodziny z kilkuletnim chłopcem. Dziecko zaczęło głośno płakać, a jego rodzice w ogóle na to nie reagowali. Zachowywali się tak, jakby ich to nie obchodziło. Nie jestem przeciwniczką dzieci w samolotach, ale w tej sytuacji najbardziej drażnił mnie brak zainteresowania i reakcji z ich strony - wspomina Sylwia.

Dopiero po dwóch godzinach oczekiwania pojawił się kolejny komunikat. - Dowiedzieliśmy się, że zaraz wszyscy przesiądziemy się do innego samolotu, zostanie zmieniona także cała załoga. I nic więcej. Ostatecznie spóźniliśmy się dwie godziny, więc żaden z pasażerów nie mógł nawet starać się o odszkodowanie. Dla mnie najgorsze było to, że z Warszawy musiałam dojechać jeszcze do innej miejscowości, a przez to opóźnienie nie zdążyłam na ostatni pociąg. W efekcie całą noc spędziłam na dworcu PKP - mówi Sylwia. 

Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

"Kontrolerka uznała, że mam nadbagaż"

Ewelina za swoje najgorsze podróżnicze wspomnienie uznaje podróż sprzed dwóch lat z Barcelony. - To były czasy, gdy tanie linie nie stosowały jeszcze restrykcyjnej polityki bagażowej i można było wnieść ze sobą na pokład walizkę. Niestety, jedna z kontrolerek uznała, że mam nadbagaż. Moja walizka wyglądała dokładnie tak samo, jak w trakcie podróży do Barcelony. I wcześniej nikt nie miał z nią problemu. Poza tym koleżanki, z którymi podróżowałam, miały bardzo podobne bagaże - wspomina Ewelina.

- Niemiła kontrolerka oznajmiła, że w takiej sytuacji muszę zapłacić karę w wysokości 50 euro. Aby udowodnić, że się myli, wsadziłam nawet walizkę do specjalnego pojemnika, w którym sprawdza się wymiary bagaży. To jednak nie przekonało tej pani - mówi Ewelina.

- Musiałam zapłacić karę. Ostatecznie złożyłyśmy się na nią z koleżankami, bo dla nich wszystkich sytuacja wydała się absurdalna. Niesmak do tego przewoźnika pozostał mi do dziś - dodaje.

Zobacz także: Pilot opóźnionego samolotu zamówił pizzę wszystkim pasażerom. 'To mogła być bardzo stresująca podróż'

Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Turyści opowiedzieli nam o swoich najgorszych doświadczeniach z podróży lotniczych Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

Ośmiogodzinne opóźnienie

Tomek przez dwa lata mieszkał w Londynie. W tym czasie często latał do Polski. Jedna z podróży szczególnie zapadła mu w pamięć.

- Miałem być w Warszawie we wtorek o 21. Ostatecznie przyleciałem o piątej nad ranem w środę. Nie muszę mówić, że po prawie całej na nocy na mało ekskluzywnym lotnisku w Luton, byłem wykończony. Poza tym pokrzyżowało to moje plany na wieczór - opowiada Tomek.

- Najbardziej frustrująca w tym wszystkim była walka o odszkodowanie, którego ostatecznie nie otrzymałem. Moja prośba została odrzucona. Przewoźnik przekonywał, że opóźnienie było spowodowane złymi warunkami pogodowymi. Szczerze powiedziawszy, to nie chciało mi się w to wierzyć. To była wczesna jesień, nie było wówczas żadnych śnieżyc ani burz - wspomina Tomek.

Zobacz także: 'Znajomej zabrali syrop podczas kontroli na lotnisku'. Sprawdzamy, jakie leki można przewieźć samolotem >>