Krajowa droga nr 77 z Lipnika i Sandomierza do Przemyśla przecina miasto na pół. Przy wjeździe od północnego zachodu opuszcza nagle las, pod którym ulokował się zespół klasztorny oo. bernardynów. Trzeba uważać, by go nie przeoczyć - okazałe mury kryją się za wysokimi drzewami. Zjazd w lewo i zostawiamy samochód na parkingu przy placu Jana Pawła II, gdzie powstaje centrum obsługi pielgrzymów. Tablice z flagą UE nie pozostawiają złudzeń, skąd pochodzą fundusze
Przed nami mur obronny z otworami strzelniczymi, narożnymi basztami św. Dydaka i Franciszkańską. Za bramą zachodnią elewacja kościoła Zwiastowania NMP z głównym wejściem (dziś zamkniętym). Do wnętrza dostajemy się więc przez boczną (południową) arkadową kruchtę nakrytą kopułą z latarnią. Bazylikę zbudowaną w latach 1618-28 w stylu późnego renesansu i wczesnego baroku według projektu Antonio Pellaciniego, ufundował Łukasz z Bnina Opaliński z żoną Anną. Była swoistym wotum za zwycięstwo nad Stanisławem Stadnickim - "Diabłem Łańcuckim". Wnętrze zaskakuje i oczarowuje bogatym, barokowym i rokokowym wystrojem.
W południowej nawie kaplica Matki Bożej fundacji Potockich. W centrum barokowego ołtarza otoczony wotami obraz Matki Bożej Leżajskiej (Pocieszenia) z Dzieciątkiem namalowany w 1590 r. przez ks. Erazma Prezbitera, bożogrobca. Kilkadziesiąt lat później biskup Henryk Firlej uznał go za cudowny - do dziś przyciąga tysiące pielgrzymów.
Najcenniejszym zabytkiem są barokowe organy z lat 1688-94, dzieło krakowskiego organmistrza Jana Głowińskiego. Znawcy cenią je za niezwykłą barwę tonów, artyzm obudowy i wielkość. Zajmują całą szerokość trzech naw (28 m!), są wysokie pod sklepienia na 8-17 m. Zdobią je polichromowane i złocone lipowe rzeźby, płaskorzeźby i ornamenty roślinne, mają też elementy ruchome. Ich 74 głosy z 5894 piszczałek oraz efekty dźwiękowe, jak np. kukanie kukułki czy dudnienie bębnów, budzą zachwyt. Są jedynymi na świecie, na których mogą grać jednocześnie trzej organiści! Nic więc dziwnego, że od 20 lat odbywa się tu letni Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej - w tym roku od 13 czerwca do 21 sierpnia (program: http://umlezajsk.cms.zetorzeszow.eu/FCK/file/Ramowy_program_MFMOIK2011.pdf
Godne uwagi są też przepiękne XVIII-wieczne polichromie lwowskich malarzy: Kłosowskiego i Wojtanowskiego (nieznanych z imienia), Mateusza i Macieja Millerów oraz Stanisława Stroińskiego. Możemy podziwiać 19 ołtarzy z cennymi obrazami i rzeźbami, XVII-wieczną ambonę oraz wspaniałe stalle z 1648 r. - niezwykłe dzieło sztuki snycerskiej i rzeźbiarskiej z lipowymi rzeźbami, intarsjami i inkrustacjami.
Do bazyliki przylegają zabudowania klasztoru z 1637 r., również projektu Pellaciniego, połączone z prezbiterium zakrystią. Pomieszczeń klasztoru, niestety, nie można zwiedzać (klauzura), ale gdyby jednak komuś udało się tam wejść, zobaczy refektarz z XVII-wiecznymi stiukami, kilkadziesiąt doskonale zachowanych barokowych portali drewnianych, ponad sto obrazów i portretów. Brak możliwości ich zobaczenia nieco rekompensuje utworzone w 1971 r. muzeum klasztorne w baszcie św. Jana Dukli. Większość eksponatów to zabytki kresowych klasztorów, m.in. ze Lwowa, Sokala, Krystynopola i Zbaraża: szaty i naczynia liturgiczne, malarstwo, barokowa rzeźba, rękopisy i starodruki.
Po krótkim koncercie organowym (znów się nam udało!) ul. Adama Mickiewicza dojeżdżamy do rynku. Chcemy pokonać trzykilometrową "Edukacyjną ścieżkę historyczno-kulturalną w Leżajsku" (mapa na tablicy). Najpierw rynek Niegdyś plac targowy, dziś wypielęgnowany, zakrzewiony i ukwiecony skwer. Otaczają go z trzech stron kolorowe kamieniczki. Wśród strzelistych tuj pomnik Władysława Jagiełły, który, jak ma spoglądać w kierunku Litwy albo na magistrat. Widocznie wzrok króla dobrze służy miastu, bo wszędzie wzorowy porządek, a mieszkańcy serdeczni i uśmiechnięci.
Spośród budowli wyróżnia się sześciokondygnacyjna wieża z początku XVII w. Służyła do obserwacji, alarmowania, a w razie potrzeby do ostatecznej obrony (niestety, nie można jej zwiedzać). Z jednej strony przylega do niej eklektyczny XIX-wieczny ratusz, siedziba miejskich władz, a z drugiej - fragment XVII-wiecznych murów obronnych; za nimi kościół św. Trójcy i Wszystkich Świętych. Świątynia z lat 1610-19, należąca niegdyś do zakonu bożogrobców, również miała charakter obronny, co wraz z pozostałymi fortyfikacjami zapobiegło jej zniszczeniu podczas najazdu Tatarów w 1624 r. Jednonawowe wnętrze kryje bogate późnorenesansowe i barokowe wyposażenie: ołtarze (w jednym z nich czczony do dziś obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1600 r. pędzla Erazma Prezbitera), XVII-wieczną ambonę ozdobioną złoconymi rzeźbami, reliefami i malowidłami, rzeźbione, drewniane stalle oraz polichromię, dzieło Stanisława Stroińskiego. Nieopodal plebania, dawny budynek klasztoru bożogrobców z 1614 r. z frontonem.
Schodzimy w dół do ul. Jarosławskiej. Przy wylocie z rynku dawny Dom Społeczno-Kulturalnego Stowarzyszenia Ukraińców "Proświta" (obecnie biblioteka), a po drugiej stronie ulicy, na skarpie, dawna cerkiew Zaśnięcia NMP z lat 1828-32 (dziś rzymsko-katolicki kościół filialny). Na placu kościelnym kaplica św. Josafata Kuncewicza i dzwonnica parawanowa - niestety bez dzwonów.
Na ul. Górnej wkraczamy w inny świat. Choć odszedł wraz z Szoah, i w parterowych domach nie mieszkają już "nasi starsi bracia w wierze", po ulicy nie biegają chłopcy z długimi, kręconymi pejsami, a zza okien nie słychać klarnetu i skrzypiec klezmerskich muzykantów, czuje się specyficzną atmosferę. Być może tworzy ją pobliski kirkut, gdzie pozostały ślady po leżajskich Żydach - macewy oraz ohel (kaplica grobowa) "świętego cadyka" Elimelecha Weisbluma (1717-87), czczonego nie tylko przez współwyznawców jednego z 36 "sprawiedliwych podtrzymujących istnienie świata". Corocznie na przełomie lutego i marca w rocznicę śmierci (21 Adara, szóstego miesiąca w kalendarzu żydowskim) jego grób odwiedzają tysiące wyznawców chasydyzmu, w 2005 r. była tu m.in. Madonna. Modlą się i na kartkach (kwitełe) wrzucanych za metalową ozdobną kratę otaczającą kamienny nagrobek składają prośby: o dobre życie, zdrowie, powodzenie w interesach
Po wejściu na kirkut (opłata 6 zł) słyszymy głośne zawodzenie i pokrzykiwanie. Mamy szczęście - jesteśmy świadkami modlitwy chasyda pielgrzyma. Ubrany w długi czarny płaszcz, w kapeluszu, brodaty, z pejsami, kiwa się nad grobem cadyka, ekstatycznie wyśpiewując modlitwy. Z ohelem związane są różne przedziwne wydarzenia i wierzenia. Zdarzały się tu nawrócenia i cudowne ozdrowienia (rejestr przechowuje jedna z gmin chasydzkich w Nowym Jorku). Kiedy w czasie okupacji hitlerowcy otworzyli grobowiec, szukając złota i kosztowności, zobaczyli doskonale zachowane ciało cadyka Elimelecha, który "wpatrywał się" w nich. Zdjęci strachem uciekli. Zadziwiająca jest historia "świętego klucza". W latach 60. XX w. ostatni leżajski Żyd Boruch Safir, umierając, przekazał go Janinie Ordyczyńskiej, która przez prawie 30 lat w dzień i w nocy otwierała pielgrzymom ohel świętego cadyka. W marcową noc 1990 r. zmarła nagle przed jego drzwiami, trzymając w zaciśniętej dłoni "święty klucz". Chasydzi uznali, że Elimelech zabrał ją do siebie. "Święty klucz" przejęła jej córka Krystyna Kiersnowska, która podobnie jak matka zmarła na atak serca (dziś klucz do kirkutu pod tel. 604 536 914).
Mając jeszcze w uszach głośną modlitwę chasyda, wędrujemy przez pl. Targowy, a potem ulicami Blacharską, Grunwaldzką, Wałową i Furgalskiego. Mijamy urocze domy i wille, klasycystyczny pałac z 1819 r. hr. Wojciecha Miera (ówczesny właściciel dóbr leżajskich), poety, tłumacza włoskiej i francuskiej poezji - od 1918 r. należy do Sióstr Służebniczek NMP. Wychodzimy na wprost tzw. dworu starościńskiego. To klasycystyczny parterowy budynek z portykiem i frontonem wybudowany w drugiej połowie XVIII w. przez Józefa Potockiego oraz cztery prostopadłe do niego oficyny. Całość, gruntownie odrestaurowana, jest siedzibą powstałego w 2008 r. Muzeum Ziemi Leżajskiej. Oprócz stałej ekspozycji historycznej miasta i regionu trafiamy na dwie czasowe wystawy. Jedna to niezwykły zbiór fotografii miasta z czasów okupacji zrobionych przez żołnierza Wehrmachtu, druga zaś jest "malowaną biografią" Józefa Piłsudskiego - jej autor Marek Szyszko przedstawił na kilkudziesięciu akwarelach historię życia i legendę Marszałka.
W jednej z oficyn zgromadzono drewniane zabawki: pukawki, ptaszki, dziobiące kurki i dzięcioły, fujarki i piszczałki, wózki z konikami, "klepaki" (ptaki na kółkach klepiące drewnianymi skrzydłami). Pod sufitem wiszą rzeszowskie papierowo-słomiane kolorowe pająki, zaś stoły ozdabiają barwne stroiki. "Dorosły" charakter ma ekspozycja browarnictwa. Leżajsk to 500 lat tradycji piwowarskich, produkuje doskonałego fulla. Zwiedzanie rozpoczyna się już przed wejściem do kolejnej oficyny, przy wielkich kadziach. Wewnątrz prowadzeni przez przewodnika i multimedia zapoznajemy się z historią warzenia piwa, procesem produkcji, urządzeniami i akcesoriami piwnymi: butelkami, etykietami, kuflami, szklankami. Szkoda, że nie można tu kupić żadnego gadżetu, jak np. w Guinness Storehouse w Dublinie. Na koniec degustacja (w cenie biletu wstępu!). Z Leżajska możemy więc wyjechać dopiero nazajutrz - niezły sposób na zatrzymanie turystów (karnet na wszystkie wystawy 15 zł, ulgowy 9 zł, www.muzeum-lezajsk.pl ). Artykuł pochodzi z Gazeta Turystyka - sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej