Jak donosi serwis 9news.com.au, w kwietniu 2023 roku Tim Shaddock i jego pies Bella wyruszyli w podróż z portu La Paz w Meksyku. Mężczyzna planował dotrzeć do oddalonej o ponad 5000 km Polinezji Francuskiej, jednak kilka tygodni później jego plany pokrzyżował sztorm. Burza uszkodziła łódź, a on sam pozostał bez komunikacji ze światem i sposobu poruszania się po otwartym oceanie.
51-letni mieszkaniec Sydney przez dwa miesiące dryfował po Oceanie Spokojnym. Całe szczęście zabrał ze sobą sprzęt do wędkowania, który pozwolił mu na przetrwanie w trudnych warunkach. Mężczyzna wyznał, że w tym czasie wraz ze swoim pupilem żywił się surową rybą i pił wodę deszczową. Ochronę przed słońcem zapewnił mu baldachim na łodzi.
12 lipca australijski podróżnik został zauważony przez helikopter prowadzący obserwację meksykańskiego trawlera rybackiego. Do sieci trafiły zdjęcia z akcji ratunkowej, na których można zobaczyć, że podczas pobytu na morzu zdążył zapuścić długą brodę. Choć stracił wiele kilogramów, to udało mu się pozostać w dobrym nastroju i zdrowiu. Jego towarzyszka Bella również wydawała się być w świetnym stanie.
Przeszedłem przez bardzo trudną próbę na morzu. Potrzebuję tylko odpoczynku i dobrego jedzenia, ponieważ od dłuższego czasu byłem sam na morzu
- powiedział Shaddock w rozmowie z 9News.
Zdaniem profesora Mike'a Tiptona przetrwanie w tak niebezpiecznych warunkach było "połączeniem szczęścia i umiejętności". Dużą rolę odegrały tu opady deszczu, które pozwoliły uzupełniać mu zapasy wody. Z kolei dzięki wiedzy na temat pozostawania w cieniu w ciągu dnia, udało się uniknąć udaru i odwodnienia. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.