Pani Mariola to emerytka, która wraz z mężem postanowiła wybrać się w wymarzoną podróż do Chorwacji. Jak przyznaje, podczas wypoczynku nad wodą apetyt dopisuje, jednak ona nie zamierza przepłacać w tamtejszych lokalach. W rozmowie z "Faktem" postanowiła podzielić się swoim sposobem na budżetowe wakacje.
Polscy emeryci postanowili udać się na zagraniczne wakacje samochodem. Takie rozwiązanie pozwoli im na zabranie ze sobą nie tylko większej ilości rzeczy, ale także solidnej wałówki. Pani Mariola rozpoczęła misję "tanie podróżowanie" od wybrania się na zakupy spożywcze oraz nabycia niewielkiej lodówki za 300 zł. Następnie przygotowała w kuchni zupę jarzynową, gulasz, gołąbki oraz mielone. Wszystko starannie zapakowała do słoików.
Ktoś powie, że zachowujemy się jak typowe "Polaczki", ale jesteśmy emerytami. Nie stać nas na to, żeby codziennie raczyć się rybami w chorwackich lokalach, a też chcemy sobie pożyć
- mówiła emerytka w rozmowie z "Faktem".
Pani Mariola wyliczyła, że pięć obiadów dla dwóch osób wyniosło ją łącznie około 300 zł.
Niemało, bo wychodzi 30 zł za posiłek, ale podejrzewam, że w Chorwacji będzie jeszcze drożej. Podobno po wprowadzeniu euro ceny u nich nieźle podskoczyły
- wyjaśniła.
Sporo kosztowały ją zakupy mięsne, na które wydała prawie 165 zł. Zakupiła m.in. pasztetową, łopatkę czy kiełbasę śląską. Jak przyznała, najbardziej zaskoczyła ją cena jednego produktu. "Kto to widział boczek wędzony za prawie 32 zł?" - zastanawiała się pani Mariola. Zaznaczyła, że jeszcze nie wie, czy słoiki faktycznie sprawdzą się w podróży, ale odczuciami z pewnością podzieli się po powrocie z Chorwacji. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.