Samolot Lufthansy, który leciał z Teksasu do Frankfurtu, musiał podjąć awaryjne lądowanie. Procedura była podyktowana silnymi turbulencjami. Samolot zaczął tracić wysokość. Co wydarzyło się na pokładzie? Żona Matthew McConaugheya opisała sytuację.
Do zdarzenia doszło w czwartek. Planowany rejs z Teksasu do Frankfurtu zakończył się w Waszyngtonie po tym, jak samolot wpadł w silne turbulencje czystego nieba. Taka sytuacja nie zdarza się zbyt często. Kiedy warunki pogodowe są sprzyjające i nie trafiamy na burzę lub inne problemy atmosferyczne, turbulencje raczej nie występują. Tym razem jednak było zgoła inaczej. Mimo świetnych warunków pasażerowie przeżyli wyjątkowo trudne momenty.
Na pokładzie Lufthansy przebywała modelka Camila Alves McConaughey. Zamieściła wpis w mediach społecznościowych odnoszący się do lotu, który zakończył się awaryjnym lądowaniem.
Podczas lotu ostatniej nocy, powiedziano mi, że samolot spadł prawie 1200 m, siedem osób trafiło do szpitala, wszystko latało wszędzie
- informuje modelka.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Po tym, jak samolot wpadł w silne turbulencje i kilka osób doznało obrażeń, pilot zdecydował o podjęciu awaryjnego lądowania. Podróż zakończyła się na lotnisku w Waszyngtonie. Siedmiu pasażerów zostało przewiezionych do szpitala.
W kolejnym poście modelka podziękowała wszystkim za pomoc i życzliwość.
Myślę o wszystkich, którzy byli na pokładzie tego lotu, szczególnie o siedmiu pasażerach, którzy trafili do szpitala i o całej załodze, która pomogła nam bezpiecznie wylądować!
- pisze Camila.
Jest północ i właśnie jem pierwszy posiłek w ciągu dnia, ponieważ wcześniej nie było czasu. A kiedy tu siedzę, modlę się z wdzięcznością
- dodaje.