Opuszczone miasto-widmo w Polsce. Chciano je sprzedać za atrakcyjną cenę. Chętnych nie było

Na Pomorzu Zachodnim, 12 km od miasta Borne Sulinowo znajduje się osada, w której miłośnicy urbexu poczują się jak w raju. Pozostałych ogarnie nostalgia za miejscowością, która przechodzi do przeszłości. Kłomino to miasto-widmo, do którego warto zajrzeć, choć na chwilę.

Kłomino funkcjonowało pod kilkoma nazwami. Gdy Niemcy w latach 30. XX wieku zbudowali tu jednostkę wojskową, nazwali ją Westfalenhof. Podczas II wojny światowej przetrzymywano tu polskich, francuskich i rosyjskich jeńców wojennych. Po wyzwoleniu obozu przez Armię Czerwoną wojska rosyjskie zadomowiły się tutaj na dobre. Tuż po wojnie przetrzymywano tu żołnierzy niemieckich, a w czasach PRL-u zbudowano tu rosyjską tajną bazę wojskową.

Zobacz wideo Luksus made in Poland. Te jachty robią furorę na świecie

Co ciekawe, cegły z Kłomina transportowano do Warszawy. Rozebrano w tym celu 50 budynków poniemieckich, aby wznieść dar narodu polskiego dla Stalina, czyli pałac kultury. Rosjan już w miejscowości nie ma, pałac wciąż stoi, choć wciąż jest symbolem smutnych i ponurych czasów zależności Polski od Związku Radzieckiego.

Przez 47 lat w tym miejscu funkcjonowała tajna baza wojskowa. Rosjanie otoczyli ją potrójnym płotem i drutem kolczastym, a miasteczko przemianowano na Grodek (Gródek). Historycy uważają, że stacjonowała tam m.in. elitarna jednostka rakietowa. Poza tym zbudowano tam bloki mieszkalne, garaże, szpital, sklepy, kino i inne obiekty publiczne. Postawiono także szkołę.

Gdy w 1992 roku ostatni żołnierze i ich rodziny opuścili miasteczko, Kłomino zostało wprawdzie przekazane pod administrację Bornego Sulimowa, ale nie podjęto decyzji o jego zasiedleniu. Wówczas żyło tam najprawdopodobniej 5 tys. mieszkańców, dzisiaj ledwie kilka osób. Z roku na rok staje się miastem duchów i darmową składnicą materiałów budowlanych.

Można było stać się jego właścicielem

Dziennikarz portalu ezoterycznypoznan.pl podaje, że jeszcze kilka lat temu można było w którymś z mieszkań znaleźć np. wyschnięty niedokończony talerz zupy, buty wojskowe czy gazety z dawnych lat. Dzisiaj tylko w czterech budynkach toczy się życie, bo od 2008 roku trwa akcja wyburzenia niebezpiecznych obiektów. Lokalne media informują, że pozostały tylko cztery budynki: jeden należący do urzędu gminy Borne Sulinowo, jeden prywatny blok oraz dwa należące do Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe.

I tak miasteczko z roku na rok staje się przeszłością. Ponoć swego czasu było wystawione na sprzedaż. Można je było kupić za 2 mln zł. Chętnych nie było.

Źródła: zlotow.naszemiasto.pl / ezoterycznypoznan.pl / Wikipedia

Więcej o: