Coraz więcej popularnych turystycznie miejsc decyduje się na zmianę profilu turysty. Przykładowo hiszpańskie miasteczko Mogán przygotowało szereg restrykcyjnych praw, które zakładają m.in. zakaz spacerowania w strojach kąpielowych po ulicach czy spożywania alkoholu i spania w miejscach publicznych. Na podobne rozwiązanie zdecydowała się Malaga, która zaostrza przepisy dotyczące obnażania, a także... obnoszenia się z zabawkami erotycznymi. Teraz do tego grona dołącza Amsterdam.
Stolica Niderlandów od lat kojarzy się z dzielnicą czerwonych latarni czy narkotykami. Turyści z całego świata chętnie przyjeżdżają tam w celach rozrywkowych, nierzadko organizując wieczory panieńskie i kawalerskie. Czy niebawem się to zmieni? W środę, 30 listopada radny odpowiadający za sprawy gospodarcze Sofyan Mbarki przedstawił swoje plany turystyczne. Najciekawszy element dotyczył odstraszenia niesfornych odwiedzających.
Wszyscy jesteśmy bardzo dumni z naszego miasta, które ma o wiele więcej do zaoferowania, jak muzea czy kanały
- wyliczał Sofyan Mbarki cytowany przez dziennik "De Telegraaf".
W przyszłym roku włodarze miasta chcieliby rozpocząć nietypową kampanię mającą na celu odstraszenie pewnej grupy turystów. Chcą zniechęcić odwiedzających, którzy przyjeżdżają do Amsterdamu wyłącznie w poszukiwaniu seksu, alkoholu i narkotyków. Planują także podjęcie współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami, by ograniczyć liczbę odbywających się tam wieczorów kawalerskich.
Zmienione mają zostać również godziny otwarcia lokali w dzielnicy czerwonych latarni i wprowadzone zakazy palenia marihuany w niektórych częściach miasta. Chociaż działania skierowane są głównie w stronę pijanych Brytyjczyków, to politycy myślą nad zmniejszeniem ogólnej liczby turystów.
Goście są zawsze mile widziani, ale chcemy, aby wnieśli swój wkład, a nie szkodzili. Staramy się ograniczyć wizerunek Amsterdamu jako miejsca, w którym można zaszaleć
- przyznał polityk.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.