Właściciel domu w dzielnicy Needham Elementary w mieście Durango, gdy tylko zorientował się o obecności nieproszonego gościa na swojej posesji, wezwał na pomoc strażników parku Kolorado.
Po przybyciu na miejsce, pracownicy parku podali zwierzęciu podwójną dawkę środka uspokajającego. Jednak, żeby wyciągnąć prawie 200-kilogramowego niedźwiedzia spod werandy, trzeba było zaangażować dodatkowe osoby. Łącznie w akcji wzięło udział pięciu mężczyzn.
Rzecznik parku narodowego Kolorado John Livingston powiedział, że gdyby nie to, że wybrał na gawrę niewłaściwe miejsce, mógłby już hibernować. - Był w całkiem dobrym stanie zdrowia i w zadowalającej kondycji – dodał.
Livingston zaznaczył, że to jeden z największych samców, jaki kiedykolwiek był widziany w Durango. Niedźwiedź ważył 182 kg i miał około 10 lat.
Zwierzę przebadano i zachipowano, a następnie odwieziono ponad 90 kilometrów od miejsca schwytania i w lesie wypuszczono na wolność.
- Najlepszą rzeczą jest to, że zapewniliśmy bezpieczeństwo niedźwiedziowi i ludziom w mieście - przekazał rzecznik. - Zawieźliśmy go daleko od miasta i wypuściliśmy na obszarze, gdzie są inne niedźwiedzie. Jest tam dużo jedzenia. Dodatkowo istnieje małe prawdopodobieństwo spotkania myśliwych - dodał.
Jednocześnie służby przypominają, żeby mieszkańcy zabezpieczali kosze na śmieci, aby dzikie zwierzęta, zachęcone resztkami żywności, nie wchodziły na teren miasta. – Nosy niedźwiedzi są 100 razy bardziej czułe niż ludzi. Dzięki temu mogą wyczuć jedzenie z odległości 8 kilometrów – dodał rzecznik.
Niedźwiedź czarny, zwany również baribalem, żyje na terenach górzystych i leśnych w Ameryce Północnej (od północnej Kanady do Florydy i Meksyku). Jak czytamy na Wikipedii, nazwa black bear, czyli "czarny niedźwiedź" nie w pełni odpowiada faktycznej barwie tych zwierząt, które mogą mieć sierść od czarnej po płową, zwaną tu cynamonową. Niedźwiedzie te świetnie wspinają się drzewa. Dorosły osobnik może ważyć nawet 270 kg.
Źródło: RMF FM