Zdjęcie zostało wykonane we Władysławowie przez Agatę i Wojtka z projektu Bałtyk. Do jego zrobienia para użyła drona, który wzbił się na wysokość 150 metrów. Z tej perspektywy doskonale widać wyraźnie zaznaczoną granicę pomiędzy plażą a morzem.
Ale nie tylko to przykuwa uwagę, gdy patrzy się na zdjęcie. To przede wszystkim dziesiątki kolorowych parawanów, które plażowicze rozstawili bardzo blisko siebie. Kiedy patrzy się na nie z góry, wyglądają, jakby wyznaczały granice działek różnych rozmiarów i kształtów: okrągłych, prostokątnych czy kwadratowych. Stwierdzenie, że plaża Władysławowo przeżywa prawdziwe oblężenie, nie będzie przesadą.
Pod zdjęciem, zarówno na fanpage'u projektu Bałtyk, jak i na Instagramie, pojawiło się mnóstwo komentarzy. Wiele osób przyznało, że choć wygląda ono pięknie, taki ścisk odstrasza i musi być męczący:
Piękne foto, ale co za przyjemność z takiego plażingu?
Zdjęcie piękne, ale ja czekam, aż sezon minie. Wtedy jest jeszcze piękniej
Wow, dobre oblężenie!
Jeden z komentujących porównał z kolei parawany do starożytnego pisma. Rzeczywiście można by powiedzieć, że układają się w coś na kształt liter.
Pamiętajcie jednak, że wyjazd do Władysławowa to nie tylko plażowanie. Można robić tam wiele innych rzeczy. Zastanawiacie się, jakich? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w naszym wideo.
Parawany to w Polsce nieodłączny element letniego, nadmorskiego krajobrazu. Zjawisko zostało już nawet określone mianem "parawaningu". Choć stało się ono obiektem żartów, da się je wyjaśnić z psychologicznego punktu widzenia.
- To przejaw mentalności polegającej na tym, że jak już coś zajmę, zdobędę, wygram wyścig po moje, to nikomu nie ustąpię - komentuje psycholog dr Hanna Brycz, prof. Uniwersytetu Gdańskiego w rozmowie z trójmiejską Gazetą Wyborczą.
Psycholog dodaje, że nie jest to zjawisko typowe tylko dla Polaków. Takie odgradzanie się i wydzielanie własnej przestrzeni to wynik tzw. zachowań proksemicznych. Wynikają one bowiem z kultury, w której się wychowaliśmy, ale też z cech indywidualnych - każdy ma inne potrzeby związane z zachowaniem dystansu pomiędzy ludźmi.
Dla krajów azjatyckich typowa jest kultura kolektywistyczna, zaś dla Europy i USA - indywidualistyczna. Wyraża się ona m.in. w przekonaniach, że można liczyć tylko na siebie i że każdy jest kowalem własnego losu. W Polsce dochodzi do tego jeszcze obciążenie czasami PRL-u, gdy nie było własności prywatnej. - Jako naród wychowany w kulcie indywidualizmu, tworzymy enklawy "prywatności" na gęsto zaludnionej plaży, odgradzamy się, żeby poczuć się na "swoim" - tłumaczy Brycz.
Profesor dodaje jednak, że tego typu zachowanie jest w gruncie rzeczy bardzo ludzkie, a rozstawiania parawanów nie należy demonizować. Jeśli komuś nie odpowiada taka forma wypoczynku, może pojechać gdzieś dalej, gdzie plaże są mniej zatłoczone lub prawie bezludne.
O zdjęciach z projektu Bałtyk pisaliśmy już wcześniej: Para ze Śląska miała dosyć narzekań na Bałtyk. Postanowili go "odczarować" za pomocą zdjęć z drona
Uchwycili na zdjęciu widowiskową chmurę nad Mierzeją Helską. "Na jego zrobienie mieliśmy pięć minut"