Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło we wtorek, 4 lipca. Delia Yriarte, Meksykanka posiadająca obywatelstwo Stanów Zjednoczonych nurkowała w wodach otaczających niewielką wysepkę Mosquera na Wyspach Galapagos. To właśnie tam kobieta została zaatakowana przez rekina.
Jak donosi internetowe wydanie "Daily Star" powołujące się na lokalne media, początkowo 42-latka nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Poczuła uderzenie, a następnie zauważyła, że woda dookoła niej robi się czerwona. Kobieta została zaatakowana przez rekina, jednak nie zdołała zobaczyć swojego napastnika. Na szczęście w pobliżu byli inni turyści, którzy szybko przybyli jej z pomocą.
Wiedziałam, jaki to rodzaj rany, widziałam, że jest głęboka i, że tracę dużo krwi
- mówiła w rozmowie z mediami.
Zanim dotarliśmy na plażę, byłam już wyczerpana
- dodała.
Do sieci trafiło nagranie, na którym możemy zobaczyć, jak poszkodowana jest znoszona z pontonu z owiniętą nogą. 42-latka została przetransportowana do szpitala na wyspie Santa Cruz, gdzie przeszła pomyślną operację prawej kończyny. Teraz będzie kontynuować leczenie i rekonwalescencję w Guayaquil, stolicy Ekwadoru.
Zdaniem służb, na które powołuje się TV Azteca Quintana Roo ataki rekinów na wyspie Galapagos są niezwykle rzadkie. To dlatego, że gatunki występujące w okolicznych wodach nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Eksperci wskazują, że podobnie sytuacja wygląda w europejskich kurortach. Przykładowo w czerwcu u wybrzeży Hiszpanii zauważono dwa żarłacze błękitne.
Jak tłumaczył wówczas biolog Juan Antonio Pujol, pojawiają się one na płytkich wodach, gdy są ranne lub chore. Rzadko atakują ludzi, ponieważ głównym składnikiem ich diety są ryby. Należy jednak zachować szczególną ostrożność i unikać bliższych spotkań z tymi drapieżnikami. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.