O zdarzeniu poinformował burmistrz Wenecji, Luigi Brugnaro. W piątek, 24 marca na Twitterze polityka pojawiło się nagranie przedstawiające śmiałka ubranego jedynie w bokserki, stojącego na skraju trzypiętrowego budynku. W tle można usłyszeć krzyki przechodniów, którzy próbowali odwlec go od niemądrego pomysłu. Jednak mężczyzna za nic miał ostrzeżenia i po chwili z wielkim impetem wylądował w kanale.
Teraz władze miasta poszukują mężczyzny, który oddał niebezpieczny skok. Rozwścieczony Luigi Brugnaro nie przebierał w słowach.
Temu osobnikowi należy przyznać certyfikat głupoty i dużo kopniaków... Próbujemy ustalić jego tożsamość i ukarać - jego i jego kolegę, który zrobił kretyński filmik do mediów społecznościowych
- napisał na Twitterze.
Na miejsce, z którego skoczył turysta, wybrali się funkcjonariusze policji. Próbowali ustalić, w jaki sposób wszedł do prywatnego budynku oraz jak dostał się na dach. Burmistrz zaapelował o pomoc w ustaleniu jego tożsamości, a także zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, na jakie się naraził.
Ryzykował życie podczas tego skoku, ale jest też przestępcą. Oni nie rozumieją niebezpieczeństwa, jakie stwarzają w tym mieście. Co by było, gdyby łódź przepływała poniżej? [...] Robią głupie rzeczy na portalach społecznościowych dla kilku lajków
- mówił Brugnaro.
Z Włoch coraz częściej płyną doniesienia o bezmyślnych podróżnych. Niedawno informowaliśmy o amerykańskim turyście, który wjechał Ferrari na słynny plac Piazza della Signoria we Florencji. Na miejscu obowiązuje zakaz ruchu kołowego, a dookoła spacerują tłumy ludzi. Mężczyzna został zatrzymany przez funkcjonariuszy, którzy ustalili, że miał przy sobie jedynie amerykańskie prawo jazdy, nieuprawniające go do jazdy w Italii. Ostatecznie jego podróż zakończyła się wlepieniem mandatu w wysokości 470 euro, czyli ponad 2,2 tys. zł.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.