Eser Aksan Erdogan jest pilotką tureckich linii lotniczych. W rozmowie z portalem Sun Online Travel opowiedziała prawdę o lataniu przez turbulencje. Jak się okazuje, trzęsienie na pokładzie nie jest wtedy największym problemem.
Nie oznacza to, że samolot przewróci się do góry nogami czy coś, po prostu jest poza naszą kontrolą w tym momencie, ale nadal leci. Oczywiście trwa to chwilę, a potem znów mamy kontrolę i musimy zyskać lub stracić wysokość. Ale to nie jest naprawdę poważne, nie spadamy z tysiąca stóp ani nic w tym rodzaju
- tłumaczy pilotka na łamach Sun Online Travel. Jak dodaje, piloci starają się w miarę możliwości unikać turbulencji, jednak nie zawsze jest to możliwe.
Eser podkreśla, że najgorszym rodzajem turbulencji jest tzw. turbulencja czystego powietrza, której nie da się przewidzieć. Właśnie dlatego personel pokładowy zaleca, żeby pasażerowie zostawili pasy zapięte na czas lotu, nawet jeśli kontrolka "zapnij pasy" jest wyłączona.
Pilotka dodaje, że istnieją jeszcze inne rodzaje turbulencji, na przykład mechaniczne, czy takie występujące podczas burzy, kiedy pogoda jest sztormowa i powoduje uderzenia w samolot.
Mechaniczne turbulencje powstają m.in. w górskich miejscach startowych i docelowych czy przy letniej pogodzie. Jest to jednak sytuacja, którą można łatwiej przewidzieć, dzięki czemu można jej zapobiec.
Chociaż turbulencje wywołują czasem niepokój na pokładzie, w rzeczywistości nie są one niebezpieczne dla pasażerów. Uszkodzenia samolotu po turbulencjach są bardzo rzadkie, chociaż piloci i tak muszą je zapisywać, aby później mechanicy dokładnie sprawdzili maszynę.
Największym zagrożeniem w tym czasie są niezapięte pasy bezpieczeństwa oraz niezabezpieczone przedmioty, które mogą spadać na pasażerów.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.