Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Bezpieczne opalanie to przede wszystkim zabezpieczenie skóry filtrami. Ochrona SPF ogranicza promienie UV, które są powodem uszkodzenia naszego DNA, co z kolei prowadzi śmierci komórek skóry. W wyniku dochodzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych skóry, widocznych już kilka godzin po ekspozycji słonecznej w postaci rumienia i poparzeń.
Zalecenia ekspozycji na słońce są dosyć proste - powinniśmy zabezpieczyć skórę filtrem, nosić nakrycie głowy, które zapobiegnie przegrzaniu czy udaru, picie płynów oraz dbałość o schładzanie organizmu. Mimo to nadal wielu chętnych podejmuje się dosyć niebezpiecznych i nieprzemyślanych decyzji. Korzystanie z nieodpowiednich kosmetyków, brak zabezpieczenia przed promieniami UV, a także stosowanie dziwnych, niebezpiecznych metod jest na porządku dziennym.
Tegorocznemu opalaniu towarzyszy niebezpieczny trend, który rozpowszechniany jest w mediach społecznościowych. Polega on na przyspieszeniu opalania poprzez smarowanie ciała popularnym napojem, a dokładniej...coca-colą! Brzmi absurdalnie, jednak mimo to wiele osób decyduje się na tego typu "zabieg". Za twórczynie trendu uważa się Brytyjki, które dla upragnionej opalenizny są w stanie poświęcić wiele, o czym świadczy sam pomysł. Wystarczy natrzeć skórę napojem i leżeć na słońcu w oczekiwaniu na rezultaty, czyli na trwałą i brązową opaleniznę. A to wszystko dzięki zawartym w coli substancjom, które mają działać jak tzw. przyspieszacz opalania, a w rezultacie mogą spowodować raka skóry lub poparzenia.
Nie tylko fani ekstremalnych pomysłów są narażeni na opłakane skutki. Niepozorna aplikacja kremu może okazać się sporym wyzwaniem. Świadczy o tym cała masa przypadków, gdzie miejscowo nałożony krem zabezpieczył skórę, jednak sąsiadujące okolice ciała zostały poparzone. Dokładne rozsmarowanie produktu jest kluczowe dla uzyskania zabezpieczenia i pożądanego efektu. Warto także wspomnieć, że proces trzeba powtarzać średnio co dwie godziny, a po kąpieli wodnej nawet częściej.
Opalenizna "na Janusza" to nieodłączny element każdego sezonu wakacyjnego. Poparzone przypadki można zaobserwować na plażach, kąpieliskach w miastach i często najbliższym otoczeniu. Opalone ręce i noga i pozostałe blade fragmenty ciała są często widzianym zjawiskiem. Fikuśne stroje kąpielowe również mogą sprawić nam nierównomierną i śmieszną opaleniznę.
Pozostałe części garderoby na wakacjach powinny być równie przemyślane - kolorowe wzory na stopach spowodowane oryginalnym obuwiem, odpite okulary czy fantazyjne wiązania na szyi często spełniają nam sen z powiek. Dlatego odpowiedni produkt oraz zabezpieczenie produktem z SPF jest tak istotne.