Wideo w rejonie Bottlenecka (żleb Szyjka Butelki) spod szczytu K2 zostało opublikowane na Twitterze "Everest Today", które zajmuje się himalaizmem. - To jest szalone. Kilka godzin pod gigantycznym lodowym klifem w odsłoniętej pozycji na wysokości 8200 m n.p.m. - czytamy w poście.
Na nagraniu można zobaczyć ogromną, liczącą 140 osób kolejkę wspinaczy pod ośmiotysięcznik. W poście autorzy zwracają uwagę, że na tej wysokości często zdarzają się odpadnięcia ze ściany. A w sytuacji takiego żywego łańcuszka, gdy odpadnie choćby jeden z nich o tragedię łatwo.
To efekt tzw. turystyki wspinaczkowej. Od 2013 roku organizowane są komercyjne wyprawy na szczyty. Jedna z najbardziej niebezpiecznych gór świata stała się celem zainteresowań agencji wyprawowych z Pakistanu i Nepalu, które wprowadzają na szczyt turystów wysokościowych.
Marcin Miotk, pierwszy i jedyny Polak, który zdobył Mount Everest bez tlenu, również podziela obawy, że w takim ścisku łatwo może dojść do wypadku. "To jest przepis na największą górską tragedię w historii - głównym winowajcą jest tlen - bez tlenu nikt nie byłby w stanie tam czekać w takiej kolejce. Rozpisujemy się, jaki to rekordowy sezon na K2, ale wejść bez tlenu chyba mniej niż zwykle" - napisał himalaista na swoim profilu na Twitterze.
K2 (8611 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Karakorum, drugi co do wysokości szczyt Ziemi. Uważany za jedną z najładniejszych, ale jednocześnie jedną z najbardziej niebezpiecznych gór na świecie. Na szczycie zginęło co najmniej 87 osób, w tym wiele właśnie w rejonie Bottleneck. W 2008 roku doszło do największej pod tym względem tragedii w tym rejonie, gdy czterokrotne oberwania seraka zabiły w sumie 11 osób w ciągu dwóch dni. Do stycznia 2021 roku pozostawał jedynym niezdobytym ośmiotysięcznikiem zimą. Wyczynu tego dokonała grupa 10 Nepalczyków.
My też mamy powody do radości. 21 lipca Monika Witkowska została drugą Polką, która weszła na szczyt K2. Wanda Rutkiewicz dokonała tego wyczynu w 1986 roku.
Polka weszła na szczyt K2 po nocnym ataku szczytowym. Pojawiła się na szczycie legendarnej góry o 5:59 po ataku, który rozpoczynała w czwartek o godz. 18:00 czasu polskiego (21:00 czasu lokalnego).
- 36 lat góra czekała na drugą Polkę, Monika 3 rok próbowała wyjechać, by to zrealizować. Za pierwszym razem pandemia zablokowała, rok temu tak samo i wycofała się jej agencja, przez co tydzień przed wyprawą musiała zmienić górę na Broad Peak - czytamy na jej profilu na Facebooku.
- Teraz Monika czuła, że się uda. Była bardzo dobrze przygotowana, tlenu używała minimalnie, ze względu na swoją wadę serca, czuła się po prostu silna. Choć dotarł do mnie tylko krótki sms ze szczytu, to wiem, że ostatni etap wspinaczki był bardzo ciężki ze względu na pionowe ściany okute lodem, w tym legendarne, wąziutkie przejście zwane "szyjką butelki", a nad nim olbrzymi serak. Strome wejście powyżej 8200 metrów plus sypki, głęboki śnieg było prawdopodobnie najtrudniejszą wspinaczką dla Moniki w jej karierze - dodano.
Monika Witkowska to nie tylko himalaistka. Jej teksty można przeczytać także u NAS.