Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
O sprawie donosi lokalna amerykańska stacja telewizyjna KNWA. Kelnerka Ryan Brandt wraz z koleżanką obsługiwała 40-osobową grupę w restauracji Oven and Tap w Bentonville w Arkansas w Stanach Zjednoczonych. Za profesjonalną obsługę goście postanowili je hojnie wynagrodzić i w ten sposób uzbierała się kwota 4 tys. dolarów (ok. 16 tys. 400 zł).
Gdy właściciel restauracji dowiedział się o tym, nie zgodził się, aby tylko dwie pracownice dostały tak pokaźną kwotę i poprosił, aby napiwek podzielono pomiędzy wszystkich kelnerów i kelnerki restauracji. "Podczas mojej kilkuletniej pracy w restauracji nigdy nie było takiej praktyki. Zabrałabym do domu 20 proc." – mówiła Ryan Brandt lokalnej telewizji.
Gdy Grant Wise, jeden z 40 gości dowiedział się o decyzji właściciela, zażądał zwrotu gotówki i przekazał ją Brandt poza restauracją. Właścicielowi lokalu nie spodobało się takie zachowanie i zwolnił kobietę.
KNWA donosi, że kelnerka straciła pracę za to, że poinformowała gościa o tym, że napiwek zostanie podzielony między innych współpracowników. Zdaniem szefa lokalu złamała w ten sposób politykę restauracji.
Jak czytamy na łamach Business Insider South Africa, przedstawiciele restauracji twierdzą, że uszanowano prośbę gości i napiwek trafił do dwóch kelnerek, które ich obsługiwały. "Z szacunku dla naszych cenionych członków zespołu nie omawiamy szczegółów dotyczących zwolnienia pracownika" – podkreślili na koniec.
Źródło: Business Insider South Africa