Nowe stawki miałyby obowiązywać od 1 stycznia na wszystkich regionalnych lotniskach poza portem lotniczym im. Chopina w Warszawie. Stawka ta miałaby wzrosnąć aż o 70 procent – z kwoty 791,12 zł do 1347,76 zł od każdej operacji lotniczej. Opłata terminalowa w Warszawie także wzrośnie, choć o 53 procent (z 343,08 do 524,58 zł). Swój sprzeciw wyraził już Związek Regionalnych Portów Lotniczych, pisząc list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
"Jeżeli rząd chce przerzucić na moich pasażerów, na moje linie lotnicze koszty covidu, to ja się na to nie zgadzam i ja przeciwko temu protestuję" – mówił w TVN24 prezes Zarządu Portu Lotniczego Gdańsk Tomasz Kloskowski.
Teraz o interwencję przewodniczącego Rady Ministrów prosi szef niskokosztowych linii lotniczych. Michael O'Leary nie szczędzi ostrych słów, ostrzega, że polski rynek lotniczy utraci konkurencyjność, bo z Polski może zniknąć nawet 30 proc. atrakcyjnych kierunków.
Szef Ryanaira zwraca uwagę, że polskie opłaty za korzystanie ze służb żeglugi powietrznej były niekonkurencyjne w porównaniu do innych krajów europejskich jeszcze przed wybuchem epidemii Covid-19.
"W 2019 roku średnia opłata za korzystanie ze służb w terminalach europejskich wynosiła 166 euro, podczas gdy analogiczna opłata na polskich lotniskach regionalnych aż 181 euro. Dlatego propozycja PAŻP, aby podnieść opłaty za korzystanie ze służb żeglugi powietrznej w polskich regionalnych portach lotniczych o nawet 70 proc., przy jednoczesnym zwiększeniu opłat trasowych o 26 proc., wskazuje na oderwanie PAŻP od rzeczywistości branży przewozów lotniczych, która została zdziesiątkowana przez pandemię" - czytamy w liście szefa Ryanaira.
Dyrektor dodaje, że "takie proponowane podwyżki będą podwójnie szkodliwe dla polskiej sieci regionalnych połączeń powietrznych, nakładając najwyższy w Europie handicap kosztowy na regionalne porty lotnicze w stosunku do głównych lotnisk stołecznych".
Michael O'Leary podkreśla, że "linie lotnicze nie będą w stanie ponosić takich zwiększonych kosztów. Również polscy konsumenci nie są gotowi, aby pokrywać takie koszty w formie wyższych opłat za przeloty. Zagrozi to rentowności komercyjnej marginalnych tras w Polsce, z których większość łączy regionalne porty lotnicze. Wynikiem tego będzie utrata siatki połączeń, lokalnych miejsc pracy i powiązanych korzyści gospodarczych. Przeniesienie potencjału linii lotniczych z Polski będzie oznaczało jego relokację na trasy w innych krajach Europy Środkowej, dając im przewagę ekonomiczną nad Polską w okresie, gdy regiony konkurują o turystów i inwestycje zewnętrzne".
Jak podaje Business Insider, w 2020 roku, kiedy w Polsce z powodu pandemii obowiązywały zakazy w ruchu lotniczym, przychody PAŻP spadły o ponad 700 mln zł, podczas gdy rok wcześniej Agencja zanotowała przychody ze sprzedaży w wysokości 951,3 mln zł.
Szef Ryanaira apeluje o zbadanie proponowanych podwyżek opłat na rzecz PAŻP i "podjęcie interwencji w celu ochrony polskiej sieci połączeń lotniczych w okresie, gdy linie lotnicze dopiero stają na nogi po okresie pandemii" i przypomina, że "finansowanie powinno zostać zapewnione przez właściciela, jak ma to miejsce w Niemczech, Grecji i innych krajach. Finansowanie przez właścicieli zapobiega nadmiernemu obciążeniu linii lotniczych, które już ponoszą ogromne koszty inwestycji w przywracanie ruchu lotniczego poprzez oferowanie biletów po obniżonych cenach".
Decyzję dotyczącą wysokości opłat na rzecz PAŻP ma podjąć Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Źródło: airport.gdansk.pl / Business Insider / tvn24