Smaki i zapachy Cypru: Stół się ugina

Trzydzieści dań w jeden wieczór, do tego pyszne trunki i zniewalające aromaty w powietrzu

Alekos, nasz cypryjski towarzysz podróży, jest botanikiem. Co rusz podtyka nam pod nosy śródziemnomorski bukiet, rozkłada tę świeżość na czynniki pierwsze.

- To rozmaryn - zrywa gałązkę o długich cienkich listkach z fioletowymi kwiatkami.

- To szałwia - rozciera w ręku liść pokryty jasnym meszkiem.

- To hibiskus - wskazuje czerwone kwiaty na gęstych krzewach.

W powietrzu niesie się też słodkawy zapach cytrusów: wczesną wiosną Cypr tonie w pomarańczach, cytrynach, mandarynkach i grejpfrutach. Pachnące gaje są wszędzie: na wzgórzach, w wąwozach, nad brzegiem morza.

W jeden z nich zanurzamy się na wybrzeżu koło rybackiej wioski Polis. Jest połowa lutego i akurat trwają zbiory. Przy każdym drzewku skrzynka owoców - pachnie aż w nosie kręci. Wysokie, trzymetrowe krzewy mandorowe (skrzyżowanie mandarynki z pomarańczą) wyglądają jak zielone kule gęsto pokryte owocami. Gdy przechodzę obok, drzewko wybucha śmiechem. Następne tak samo. Rozchylam liście - w środku dziewczyna w ogrodniczkach i w chustce na głowie.

- Hello - wynurza się zachwycona, że udało jej się mnie nastraszyć. Filipinka. Jej sąsiadka również. Zaciągają mnie do środka zielonej kuli, żebym zobaczyła, ile jeszcze zostało owoców.

***

Mówi się, że Cypryjczycy budują domy, jakby mieli żyć wiecznie, a jedzą, jakby mieli umrzeć jutro.

To pierwsze stało się widoczne zwłaszcza po wstąpieniu Cypru do Unii Europejskiej w 2004 r. Wyspa wygląda miejscami jak wielki plac budowy, któremu obce są plany urbanistyczne i projekty zagospodarowania przestrzeni. Każdy stawia, gdzie mu wygodnie i jak mu się podoba.

A to drugie - wystarczy tylko pójść do jakiejkolwiek knajpy! Wyspiarska kuchnia jest bogata i egzotyczna, mnóstwo w niej wpływów tureckich i arabskich. Bez nich na cypryjskim stole nie pojawiłaby się na przykład tahina - pasta z sezamu utartego z czosnkiem, oliwą, solą i cytryną - ani klasyczny hummus, czyli tahina ugnieciona z rozgotowanym grochem, ani przepyszne dania z baraniny, ani wędzona polędwica jagnięca - lountza. Typowo greckie są dipy - różowa taramasalata (pasta z ikry) i jogurtowe tzatziki oraz dania z owoców morza (samych ryb nie je się tu tak dużo).

Na stół w ciągu jednego posiłku może wjechać kilkanaście (ba, podobno nawet do trzydziestu!) potraw. Nie wiadomo właściwie, kiedy kończą się mezze (przystawki), a zaczyna się danie główne. Z mezze trzeba uważać, żeby nie przejeść się w połowie uczty.

Kombinacji jest mnóstwo. Najpierw obowiązkowo oliwki, taramasalata, tahina, tzatziki i hummus. Do nich grecka sałatka z pyszną fetą i oliwą oraz halloumi, grillowany bardzo słony kozi ser, tutejszy specjał. Potem - różne różności. Grillowany boczek i mięsne kuleczki, warzywne kotleciki i jagnięce szaszłyczki czy lountza...

Do dziś wspominam rybne mezze w pewnej rodzinnej tawernie w Pafos. Zaczęło się niewinnie od malutkich wysmażonych rybek. Za nimi wjechały na stół plastry ośmiorniczek w czerwonym winie, kraby w całości, wielkie krewetki, kalmary z wysmażonymi na złoto bukietami ogonków, granatowo-złote kałamarnice...

***

Dwa najsłynniejsze trunki na Cyprze to commandaria i zivania.

Ta pierwsza jest tu celebrowana jak porto w Porto, a i smak ma podobny. To 16-procentowa słodka "ambrozja", której receptura pochodzi od rycerzy z zakonu joannitów przybyłych na wyspę w XII w. Od nich również nazwa: przez pewien czas w zamku Kolossi niedaleko Limassol miał siedzibę sam Wielki Mistrz - Comandor.

Cypryjczycy wiedzą, że z tym trunkiem trzeba uważać. Na wyspie miłości prawie każdy opowie wam legendę: Król Ryszard Lwie Serce, przejeżdżając tędy na wyprawę krzyżową, poślubił na zamku w Limassol księżniczkę Berengarię. Uczta weselna była suto zakrapiana commandarią i król nie sprostał obowiązkom nocy poślubnej.

Cypryjczycy z mocniejszą głową wybierają ziwanię. To wódka z winogron Polakom kojarząca się z bimbrem, a Włochom z grappą. Nieodzowny finał sutego posiłku.

Więcej o: