Voskopojë to niewielka wieś na wschodzie Albanii. Żeby się tu dostać, najpierw trzeba przejechać przez góry przepaścistą, słynącą z pięknych - albo jak kto woli mrożących krew w żyłach widoków - do Korczy. Miasto samo w sobie nie ma dziś zbyt wiele do zaoferowania i jeśli ktoś tu dociera, to zwykle traktuje je jako przystanek w drodze do Grecji czy Macedonii. Większość turystów zatrzymuje się w nim najwyżej na kilka godzin, aby odwiedzić tradycyjny bazar z żywymi kozami i wyrabianymi ręcznie torbami, ewentualnie miejscowy browar.
Drugie Ateny
Tymczasem wystarczy 40 minut, by dostać się do miejsca owianego legendą historii, jednego z najbardziej tajemniczych na Bałkanach. Tam, gdzie kończy się droga, w śródgórskiej dolinie na wysokości ponad 1200 m.n.p.m., tam, rozsiadła się wieś Voskopojë. Na pierwszy rzut oka taka, jakich w Albanii wiele: tradycyjne kamienne domy, brukowane ulice i soczyście zielone, porośnięte lasami wzgórza dokoła. Wystarczy jednak krótki spacer, by spojrzeć na nią zupełnie inaczej, bo oto pomiędzy domami kryją się jedna i druga cerkiew z pięknymi freskami, a polna droga prowadzi na polanę, na której pomiędzy stogami siana strzela w niebo kościelna wieża. Od czasu do czasu na miedzy, w sadzie albo kilka kilometrów dalej na pustkowiu trafi się góra szarych kamieni wskazująca, że kiedyś w tym miejscu stała jakaś budowla.
Architektura w Voskopoje Fot. CC BY SA/ Idobi (talk)/ Wikimedia Commons
Dziś Voskopojë zamieszkuje kilkuset mieszkańców, w połowie prawosławnych, w połowie - muzułmanów. Patrząc na nie trudno uwierzyć, że w połowie XVIII w., nim kolejne najazdy zrównały je z ziemią, kwitło tu gwarne miasto: miało 50 tys. mieszkańców, 24 cerkwie i klasztory, liczne manufaktury i domy kupieckie. W owych czasach było największym miastem na Bałkanach, czy - jak ma-wiali niektórzy - drugim co do wielkości w tej części imperium po Stambule albo „drugimi Atenami” - z racji działającej tu prężnej akademii.
Drugie po Stambule
W miejscu, gdzie dziś jest Voskopojë, ludzie osiedlali się już w czasach rzymskich. Prawdziwa historia otoczonej wysokimi szczytami kotliny zaczęła się jednak na dobre w XIV w. wraz z rozkwitem miasta Moskopole. W kolejnych wiekach przekształciło się w centrum handlu, nauki i sztuki znaczące nie tylko w Albanii, ale i na całych Bałkanach.
Miejscowi mieli głowę do interesów: tutejsi kupcy świetnie potrafili wykorzystać położenie na szlaku z Istambułu do Wenecji, by kontrolować praktycznie cały handel między Imperium Osmańskim, a cesarstwem Austro-Węgierskim i resztą Europy. Na początku XVIII w. miasto zamieszkiwało - według różnych źródeł - 30-50 tys. osób. Na 180 hektarach podzie-lonych na 14 dystryktów stało 12 tys. kamiennych domów, 24 cerkwie i klasztory ozdobione pięknymi freskami, akademia i liczne szkoły średnie, w których wykładano zarówno po grecku, jak i po albańsku.
Freski z cerkwi św. Mikołaja Fot. CC BY 3.0/ Pablo000/ Wikimedia Commons
Miasto szczyciło się również znaną szkołą ikonopisarstwa, jedną z dwóch na Bałkanach drukarnią, licznymi bankami, manufakturami i domami kupieckimi. Ulice były wybrukowane i okolone chodnikami, pod ziemią powstał system kanalizacji, z czasem zbudowano również szpital i przytułek dla biednych. Sprawnie działająca rada miejska zajmowała się podatkami, rynkiem, wodą, kościołami, szkołami i bezpieczeństwem. Moskopole stało się centrum życia społecznego, artystycznego i kulturalnego w tej części świata. To właśnie wówczas nazwano je „drugim - po Stambule - miastem otomańskich Bałkanów”.
Chociaż miejscowości wokół po podboju przeszły na islam, tu wciąż religią dominującą było chrześcijaństwo. Moskopole zamieszkiwali głównie Arumuni, dla których było ono również największym i najbardziej znaczący miastem w ich dziejach. Synonimem Atlantydy, która zniknęła na zawsze, choć w tym wypadku jej mieszkańcom udało się ujść z życiem.
Jak miasto stało się wsią
Kres świetności Moskopola rozpoczął się wraz z trzema najazdami pod koniec XVIII wieku: miasto zostało spalone, a jego mieszkańcy - wygnani. Część uciekła w góry, najbogatsi osiedlili się w monarchii austro-węgierskiej nadal zajmując się handlem. Następny wiek przyniósł odbudowę i kiedy wydawało się, że miasto podniesie się jednak z popiołów, przyszły zniszczenia dwóch kolejnych wojen światowych. Moskopole zostało małą wsią. W Voskopojë z dawnej świetności zachowało się jedynie zrujnowane siedem cerkwi i jeden klasztor. Od centrum wsi dzieli go trzy kilometry drogą wśród pól.
Voskopojë, położone wśród gór, zielonych pastwisk, lasów świerkowych i otoczone licznymi rzekami i strumykami, latem jest przyjemnie chłodne. Z racji ożywczego klimatu i malowniczego położenia przyjeżdża tu całkiem sporo miejscowych turystów po spokój i odpoczynek. We wsi przez kilka ostatnich lat powstały rodzinne hotele i restauracje, można też wynająć pokój od którejś z odzianych we wdowią czerń kobiet zamieszkujących tradycyjne kamienne domy.
Klucząc do nich wybrukowanymi ulicami, wśród ruin pomalowanych ścian i sadów, można się poczuć jak w mieście duchów. Co i raz trafia się na kamienną świątynię otoczoną arkadami: na niektórych malowidła świadczące o dawnej świetności zachowały się na zewnątrz, w innych trzeba zajrzeć do środka, co nie jest zbyt trudne, bo zwykle szybko pojawia się strażnik albo klucznica. Żeby znaleźć jednak wszystkie zachowane cerkwie trzeba się trochę nachodzić po polach i lasach.
Cerkiew św. Anastazego Fot. CC BY-SA 3.0/ Markussep/ Wikimedia Commons
Ślady dawnej świetności
W świetnej kondycji do dzisiaj przetrwała cerkiew Archaniołów Michała i Gabriela, część większego zniszczonego kompleksu, z freskami stworzonymi przez jednego z najdoskonalszych malarzy swoich czasów. Cerkiew Proroka Eliasza była ostatnią bazyliką zbudowaną w czasach rozkwitu Moskopole (1751 r), choć nigdy nie pomalowana, nadal imponuje rozmachem.
Z cerkwi Zaśnięcia Matki Boskiej, która była świątynią katedralną i największą świątynią miasta, po dziś dzień zachowały się jedynie główna część i dzwonnica. Jedyny zachowany monastyr znajduje się trzy kilometry od wsi, ale warto tu przyjść, bo trasa jest wyjątkowo malownicza, a budowla z daleka prezentuje się wręcz pocztówkowo. Powstała w XVII w. na ruinach wcześniejszej świątyni, ale budynki wokół zostały mocno zniszczone w czasie bom-bardowania w czasie II wojny światowej. Na niedalekim wzgórzu zachowała się za to cerkiew św. Atanazego ozdobiona pięknymi freskami.