Holandia - Jedna z piątki

Jeśli dotrzemy do położonej na samej północy Holandii Fryzji, grzechem byłoby zrezygnować z możliwości preprawienia się na wyspy. W granicach Holandii jest 5 zamieszkałych wysp, z których 4 należą do Fryzji. To archipelag Wadden oddzielający Morze Północne od tzw. Waddenzee.

My postanawiamy przeprawić się na Ameland - w pobliżu miasteczka Holwerd łapiemy prom i po 45 minutach dobijamy do wyspy. Wzorem wielu innych turystów samochód zostawiliśmy na stałym lądzie, natomiast tutaj pierwsze kroki kierujemy do wypożyczalni rowerów. Jednoślad to najlepszy i najtańszy środek miejscowej lokomocji - na wyspie o 25 km długości i zaledwie 2 km szerokości jest prawie 100 km tras rowerowych! Do wycieczek wzdłuż wydm można także wynająć konie.

Na wyspie są cztery miasteczka - stolicą jest Nes (to w jego okolice przypływa prom). Na jego obrzeżach zwiedzamy tzw. Natuurcentrum, czyli wystawę pokazującą różnorodność biologiczną wyspy, choć naszą uwagę i tak przykuwa głównie szkielet wieloryba - to pozostałości jednego z czterech osobników które 5 lat temu osiadły na tutejszych mieliznach. W obecnych czasach te wielkie ssaki są pod ochroną, ale dawniej wyspiarze utrzymywali się właśnie z wielorybnictwa. Do tej pory w kilku miejscach można wypatrzyć kości wielorybów wykorzystane do budowy... ogrodzenia.

Po 10 km pedałowania jesteśmy na zachodnim krańcu wyspy. Charakterystycznym punktem jest tu wysoka na 59 m latarnia morska. Ponoć jej światło o mocy 2 tys. watt sprawia, że jest jedną z najjaśniejszych na świecie.

Na dłużej zatrzymujemy się w najładniejszej na Amelandzie wiosce Hollum. Jest tu kilka ciekawych, XVII i XVIII-wiecznych domów kapitańskich, kościół mennonitów (dość popularna w tym rejonie religia), cmentarz z osobliwymi, zdobionymi żaglowcami nagrobkami, jednak dumą mieszkańców jest muzeum poświęcone tutejszym łodziom ratunkowym, których załogi od 1826 roku niosły pomoc rozbitkom. Łodzie w morze wyciągał zastęp odpowiednio wytresowanych koni. Zwykle działo się to w ciężkich, sztormowych warunkach, ale tylko raz, w 1979 doszło do tragedii - wszystkie 8 koni biorących udział w akcji utonęło, i to na oczach swoich właścicieli. Teraz oczywiście łodzie są nowoczesne, szybkie i tak naprawdę nie wymagają pomocy zwierząt. Jednak dla podtrzymania tradycji kilka razy w roku jedna z nich jest wyciągana w morze przez konie

W ciągu lata Ameland stanowi bardzo popularne miejsce wypoczynku - normalnie żyje tu ok. 3 tys. ludzi, a w wakacyjne weekendy zjawia się ok. 35 tys.! Na campingach oraz plażach północno-zachodniego krańca wyspy faktycznie bywa tłoczno, ale bez trudu można znaleźć też miejsca, gdzie można cieszyć się spokojem i kontaktem z naturą. Wschodni skraj wyspy jest zupełnie bezludny, za to bogaty przyrodniczo. W wilgotnej dolinie pośród wydm utworzono nawet rezerwat ptaków. Jego nazwa Het Oerd to nawiązanie do legendy o pewnej wdowie która mieszkała w tym rejonie wraz z synem Sjoerdem. Mieli tylko jedną krowę, a żyli ze zbieractwa tego, co wyrzuciło morze. Gdy chłopak dorósł - postanowił zostać marynarzem, zostawiając matkę z jej dość osobliwym zajęciem. Kiedy przez długi czas na plaży nic nie było, zdesperowana kobieta postanowiło wspomóc los - w sztormową noc przywiązała krowie do rogów latarnię, wypędziła ją na najwyższą wydmę i w ten sposób doprowadziła do rozbicia statku który mylnie wziął światlło za wskazówkę bezpiecznej drogi do portu. Szczęście kobiety było krótkotrwałe - wśród wyrzuconej na brzeg zawartości statku były też zwłoki... jej syna. Rozpaczliwy krzyk "Sjoooooerd!" to właśnie geneza nazwy tego miasta.

Jesteśmy na brzegu gdy zaczyna się odpływ. Wyłania się muliste dno, zwane wattem, zlatuje się różnorakie ptactwo. Z pomocą rysunków próbujemy je zidentyfikować - ten to żywiący się małżami sercówkami ostrygojad, a tamten to zapewne szlamik rdzawy. Gapimy się na drugi brzeg - wkrótce dowiezie nas tam nasz statek. Żałujemy, że już nie starczy nam czasu aby przejść między wyspą a stałym lądem na piechotę. Jest taka możliwość podczas specjalnych wycieczek, organizowanych pod opieką doświadczonych przewodników świetnie znających zarówno czasy pływów, jak i szlak. Wiedzie on po mieliznach tworzących się na styku dwóch prądów morskich. Następnym razem, jak tu wrócimy na pewno spróbujemy!- przyrzekamy sobie.

Warto wiedzieć:

Internet: www.nnbt.nl, www.friesnet.nl, www.ameland.nl, www.holand.com

Więcej o: