Każdego lata słyszymy o przypadkach skandalicznie zorganizowanych kolonii i obozów dla dzieci. Fatalne warunki sanitarne, złe jedzenie, brak opieki i ciekawych zajęć, transport zdezelowanym autokarem - to najczęstsze zarzuty. Co prawda takie turnusy stanowią nikły procent wśród tysięcy poprawnie lub nawet bardzo dobrze zorganizowanych, ale jednak wciąż się zdarzają.
Bez wątpienia najlepszą rekomendacją kolonii są wieści przekazywane pocztą pantoflową przez rodziców zadowolonych kolonistów z poprzednich sezonów. Najlepiej, gdyby turnus organizowany był dokładnie w tym samym ośrodku, bo już "za płotem" warunki bytowe mogą być inne.
Istotną wskazówką jest też "wiek" firmy - czyli jak długo istnieje na rynku i od kiedy organizuje wypoczynek dzieci. Im dłużej zajmuje się koloniami, tym łatwiej będzie nam dotrzeć do osób, które korzystały z jej usług. Poza tym, jeśli firma istnieje od kilku lat, prawdopodobnie nie jest "krzakiem" czy jednoroczną efemerydą. Ale równocześnie ciągle powstają też nowe biura, z których większość będzie mieć dobre, rzetelne oferty. Nie możemy zakładać, że nowe będzie złe.
Co jest istotne przy wyborze wypoczynku dla naszego dziecka?
Program - czyli co nasza latorośl będzie robić w czasie wakacji. Najlepiej, żeby było to zgodne z zainteresowaniami. Jeśli dziecko chodzi na jakieś zajęcia - sportowe, teatralne, plastyczne - to można tam spróbować dowiedzieć się o propozycje na wakacje. Wiele ośrodków organizuje wyjazdy będące kontynuacją zajęć. Grupa jedzie wtedy najczęściej ze znanym już sobie opiekunem.
Zawsze lepiej wybrać jest obóz o jakimś konkretnym profilu - np. żeglarski, jeździecki, tenisowy czy taneczny. Nawet jeśli nasz potomek nie łyknie bakcyla, będzie bogatszy o nowe doświadczenia. Poza tym na takich koloniach czy obozach czas nie przecieka przez palce, w przeciwieństwie do tych o "profilu wypoczynkowym", na których uczestnicy często poruszają się w jedynie zaklętym trójkącie: plaża - lody, gofry - dyskoteka. Oczywiście bywają też kolonie wypoczynkowe z bogatym programem, wycieczkami i różnorakimi zajęciami. Kiedy w planie są wycieczki, nie bójmy się spytać, jakie obiekty dzieci będą zwiedzać i kto będzie oprowadzał (powinien przewodnik). Zdarza się bowiem, że zwiedzanie polega na daniu dzieciakom (i sobie!) czasu wolnego. Potem - w autokar i z powrotem do ośrodka...
Kadra - Ważne jest, jak doświadczeni ludzie będą pełnić funkcję opiekunów. Mogą tryskać pomysłami i wspaniale panować nad grupą, ale mogą też trafić się nauczyciele zmęczeni nieletnią hałastrą albo wystraszeni swą rolą studenci, którym dzieciaki wejdą na głowę. Nie wahajmy się spytać o ich kwalifikacje (wiek i wykształcenie są mniej istotne), a jeśli się uda, porozmawiajmy z ich podopiecznymi z poprzednich lat.
Sprawa jest prostsza, kiedy kolonie organizuje szkoła i jako wychowawcy jadą znani dzieciom nauczyciele. Po pierwsze, obie strony już wiedzą, czego mogą się po sobie spodziewać, a po drugie, trochę bardziej się pilnują (zarówno dzieci, jak i nauczyciele) - opinia z wakacji na pewno znana będzie w szkolnych murach. Nastolatki wprawdzie boją się jak ognia wyjazdów ze swoimi nauczycielami, ale rodzice czują się wtedy spokojniejsi. Choć zdarzają się i zgrane klasy licealne, które same organizują sobie wakacje ze swoimi profesorami.
Według prawa wychowawcą na koloniach czy obozie może być nauczyciel, student albo słuchacz kolegium nauczycielskiego lub językowego, który przejdzie przeszkolenie, a także instruktor harcerski lub sportowy. Szefem turnusu może być nauczyciel, instruktor harcerski albo osoba z trzyletnim stażem pracy z dziećmi. Oprócz tego musi mieć ukończony kurs kierowników placówek wypoczynku dla dzieci i młodzieży.
Nie dajmy się zbyć organizatorowi, że nie wie, kto będzie wychowawcą albo kierownikiem. Właściwa opieka jest ważniejsza od tego, czy w pokojach będą łazienki, a na śniadanie zupa mleczna!
Zakwaterowanie - w programie powinno być dokładnie opisane, w jakich warunkach będą mieszkać dzieci. Czyli: czy w budynku (hotelu, domu wczasowym, internacie), czy w domkach kempingowych, czy może w namiotach, ilu- osobowe są pokoje, czy z łazienkami. Istotne jest, ile osób będzie przypadało na jedną łazienkę (prysznic, toaletę) i czy przez cały dzień jest ciepła woda. Ważne, gdzie znajduje się ośrodek (w lesie czy w centrum miasta), jak daleko będzie np. do plaży i co będzie na terenie - boiska, basen itp. Wszystko powinno być wyszczególnione na piśmie, a my powinniśmy dostać jeden egzemplarz oferty.
Każdy obiekt, w którym odbywają się kolonie i obozy, powinien mieć kartę kwalifikacyjną ośrodka, podpisaną przez wizytujące go osoby z sanepidu, strażaków i burmistrza albo wójta danej gminy. Karta jest odnawiana co roku, musi więc być ważna na dany rok. Możemy poprosić organizatora, żeby przedstawił nam taką kartę (czasem jest załatwiana tuż przed sezonem, ale przed wyjazdem dzieci na pierwszy turnus musi już być).
Wyżywienie - program powinien określać ilość posiłków, co jest pierwszym posiłkiem, a co ostatnim. Co prawda i tak się nie dowiemy, czy jedzenie będzie smaczne i czy będzie dużo warzyw.
Jeśli dziecko jest na diecie albo jest na coś uczulone, zaznaczmy to w karcie zgłoszenia i zgłośmy wychowawcy.
Bezpieczeństwo - zaczyna się od autokaru, którym jadą dzieci - zdarzają się niesprawne. Zapytajmy o typ autokaru, a potem przy zbiórce sprawdźmy, czy się to zgadza (autokar może być inny, byle tej samej klasy, co obiecywano).
Ważna jest liczba dzieci w grupie - jeden wychowawca może zajmować się najwyżej dwudziestką, a jeśli są młodsi niż dziesięć lat - piętnastką. Nad wodą oprócz wychowawcy powinien być przynajmniej jeden ratownik.
Dokumenty - organizator musi mieć zaświadczenie o rejestracji kolonii czy obozu w kuratorium tam, gdzie wypoczynek jest organizowany. Czyli jeśli nad morzem, to w Gdańsku czy w Szczecinie, jeśli na Mazurach, to w Olsztynie itp. Żeby dostać takie zaświadczenie, musi załączyć szczegółowy program, wykaz kadry oraz wspomnianą już kartę obiektu. Organizator ma obowiązek pokazać to zaświadczenie na naszą prośbę.
Oczywiście firma organizująca wypoczynek dla dzieci i młodzieży, jak każda zajmująca się turystyką, musi mieć też koncesję. Gwarantuje to, że gdyby np. firma splajtowała w czasie turnusu, dzieci wrócą do domu za pieniądze ubezpieczyciela, a jeśli impreza się nie odbędzie, dostaniemy zwrot poniesionych kosztów.
Cena - cudów nie ma, i wypoczynek o odpowiednim standardzie musi odpowiednio kosztować (chyba że jest dofinansowywany). Obecnie np. kolonie nad morzem, z dowozem i pełnym wyżywieniem trwające 18-20 dni kosztują ok. 1000 zł, tyle samo zapłacimy np. za dwutygodniowy obóz żeglarski. Nieco tańsze mogą być obozy wędrowne czy kolonie organizowane np. przez zakład pracy. Jeśli znajdziemy turnus o wiele tańszy, to wielce prawdopodobne, że coś będzie nie tak - np. bardzo kiepskie warunki pobytowe.
W ofercie powinno być wyszczególnione, co obejmuje cena. Czasami za wszelkie atrakcje, wycieczki itp. dzieci muszą dodatkowo zapłacić na miejscu, ze swego kieszonkowego. Organizator powinien zamieścić o tym stosowną informację w programie.
Jeśli coś jest źle - zawiadamiajmy kuratorium, na którego terenie odbywa się turnus. I to od razu! Żalenie się po wakacjach to musztarda po obiedzie. W czasie turnusu kurator może interweniować i np. nakazać przeniesienie dzieci do innego budynku lub odwiezienie ich do domu na koszt organizatora. Poza tym kuratorzy robią rutynowe inspekcje placówek, czy warunki odpowiadają temu, co zostało u nich zgłoszone, przyjeżdża też sanepid - oprócz sprawdzającego stan stołówek i kuchni jest też wizytator do spraw higieny młodzieży, oglądający pokoje, prysznice i toalety. Ale jeśli rodzice zadzwonią ze skargą, to reakcja kuratorium powinna być natychmiastowa.
Jeśli warunki okażą się inne niż to, co nam obiecywano, możemy składać reklamację. Jej podstawą jest program, który dostaliśmy. Wysyłając dziecko na kolonie, rzadko podpisujemy wielopunktową umowę, taką jak przy wycieczkach zagranicznych. Ale musimy wiedzieć (i to też najlepiej dostać na piśmie), czy możemy liczyć na zwrot części kosztów (i jakiej), jeśli z przyczyn losowych nasze dziecko nie wyjedzie. Przechowujmy też na wszelki wypadek otrzymane rachunki czy druki KP!
Za granicę? Coraz częściej organizowane są obozy i kolonie za granicą. Ceny coraz bardziej zbliżają się do tych w Polsce, a słońce jest tam zapewnione. Ale pamiętajmy - w innym kraju o wiele trudniej będzie odwiedzić nam naszą pociechę czy zabrać ją, jeśli będzie za nami za bardzo tęsknić. Na pewno nie powinniśmy wysyłać za granicę dziecka na jego pierwszy wyjazd. Zastanówmy się też dobrze, jeśli nasze dziecko nie skończyło 12-13 lat - czy zapamięta coś ze zwiedzania i czy podróż, najczęściej autokarowa, nie będzie zbyt męcząca.
Kolonie i obozy zagraniczne też muszą być zgłoszone w kuratorium, tam gdzie jest siedziba firmy. Tylko że kurator nie ma w tym przypadku możliwości zrobienia wizytacji. Organizator nie musi też wówczas składać karty kwalifikacyjnej obiektu - musimy więc zaufać, że jego informacje są rzetelne. Uwaga! Jeśli dzieci jadą za granicę, przynajmniej jeden z wychowawców powinien znać język, którym można się tam porozumieć.
I jeszcze - gdziekolwiek nasze dziecię by jechało, nie zapomnijmy zapisać adresu i numeru telefonu ośrodka oraz daty i godziny przyjazdu i powrotu!
BEATA RADECKA