Podobno na Kubie żyje 12 tysięcy profesjonalnych muzyków, do których dochodzą jeszcze setki amatorów. Tutaj wszyscy grają, śpiewają i tańczą. Para Kubańczyków, która wyciągała nas na lekcję salsy, przekonywała, że na Kubie trzeba tańczyć, bo inaczej zachodzi słońce.
Najbardziej fascynujące w Kubie jest to, co jest jej największym przekleństwem: zamknięcie na świat. Brak tu wpływów globalizacji, nie ma kolorowych reklam, nowoczesnych samochodów ani kinopleksów, dzięki którym wszystkie miasta świata wyglądają tak samo. Nie usłyszysz tu wyjącej z głośników Rihanny ani nie zobaczysz biznesmena z aktówką w jednej, a komórką w drugiej ręce. Tutaj ludzie spędzają niedzielne popołudnia na schodach przed domem, bądź na plaży. Pełne są czytelnie w dzielnicowych bibliotekach, dzieciaki grają sflaczałą piłką a ojcowie majstrują przy, bez końca psujących się, 50- letnich fordach. Ci pozornie spokojni, ciepli i niezwykle życzliwi ludzie żyją jednak w kolorowym więzieniu, w którym nie mają prawa do posiadania mieszkania ani nowego samochodu. Nie mogą swobodnie się przemieszczać, wypowiadać ani żyć.
Kuba shutterstock
Pomimo codziennych zmagań z życiem, polityką i upałem Kubańczycy to niezwykły naród, otwarty, szczery, bezpośredni, radosny. Jednak aby tego doświadczyć, trzeba odejść od ośrodków turystycznych, odłączyć się od przewodnika, zostawić za sobą wygody Kuby dla turystów. Wystarczy stanąć sam na sam z wyspą, zobaczyć jej prowincję, woły na polach, plantacje trzciny cukrowej, chatki i socjalistyczne bloki dla robotników, biedę i problemy dnia codziennego, posłuchać o marzeniach i przeszłości. Każda tak napotkana osoba traktowała nas jak starych znajomych, często żartując sobie z nami i przekomarzając się.
Kuba shutterstock
Chodząc godzinami po Hawanie nabawiłam się obtartych pięt. Zdesperowana by kontynuować spacer, zdjęłam buty i ku zdumieniu przechodniów chodziłam boso. W pewnym momencie zatrzymał mnie jakiś pan i bezinteresownie zaoferował plastry... W Trinidad, bajecznym miasteczku w centrum wyspy, starszy pan zaprosił nas na kawę. Częstował sokiem z mango i szynką. Nie omieszkał mnie "skomplementować", mówiąc, że przypominam mu jego żonę, ponieważ mam równie duży nos. W jego domu z cudownym patio, wisiał ogromny portet Che Guevary a w ukryciu za drzwiami zdjęcie Jana Pawła II.
Kuba jest pełna paradoksów począwszy od osobnych światów dla wyspiarzy i turystów (waluty, taksówek, hoteli), na istnieniu Cuba Libre skończywszy. Nazwa koktailu to kwintesencja sytuacji na Kubie : słodko-gorzki smak życia i "wolności" po rewolucji. A to wszystko przyprawione miłością i nienawiścią do Stanów Zjednoczonych w postaci kubańskiej wersji Coca Coli, gdyż ta amerykańska na wyspie jest niedostępna. Kuba podbija serce urodą i kulturą ale przede wszystkim niezwykłymi ludźmi, ich żywiołowością i charakterem. Pobyt na Kubie to wyzwanie dla naszego europejskiego ego, uczy pokory i zostawia rozdarte serce.
AUTOR: LATAJĄCA PYZA
Zobacz też: