Gdy pierwszy raz odwiedziłem Pembrokeshire, miejscowy restaurator powitał mnie słowami: - Welcome in the middle of nowhere! (Witam pośrodku pustkowia). Potem była szalona jazda drogami nieco tylko szerszymi od samochodu i szok wywołany widokiem rozświetlonej milionami świateł rafinerii naftowej. Szok tym większy, że znajdowałem się w samym sercu parku narodowego Pembrokeshire Coastal National Park! W rejonie, w którym bardziej dba się o przyrodę niż o ludzi. Ranek powitał mnie kanonadą dział z pobliskiego poligonu. Rafinerie, poligony i park narodowy - czy to wszystko może współistnieć? Niebawem miałem się przekonać, że takie kontrasty są czymś normalnym w tej części Walii.
Mieszkańcy nazywają Pembrokeshire "krainą tysiąca małych miejsc", miejsc zagubionych, ukrytych pośród pól i skał. Podróż po tym regionie należy rozpocząć od Pembroke - miasta, w którym "wszystko się zaczęło", jak mawiają Walijczycy. Góruje nad nim olbrzymi, jeden z największych w Walii zamek Pembroke, siedziba rodu Tudorów. Tu przyszedł na świat król Henryk VII, a zamek odegrał ważną rolę w historii Wielkiej Brytanii. Ekspozycje przedstawiające życie w średniowieczu, woskowe figury z zamkowej historii i przesycona celtycką nutą muzyka szybko przeniosą nas w odległą przeszłość. Zamek w Pembroke jest jednym z najlepiej zachowanych w całej Wielkiej Brytanii. Mury i wieże, choć nadgryzione zębem czasu, przytłaczają swą monumentalnością, budząc podziw dla budowniczych średniowiecza.
Zamek jest czynny cały rok oprócz świąt Bożego Narodzenia, godziny otwarcia zależą od pory roku, np. od marca do października 10-17, bilet 3 funty, ulgowy 2.
Z Pembroke autobusem lub pociągiem wyruszamy na podbój Pembrokeshire. Warto zaopatrzyć się w darmowy rozkład jazdy autobusów obejmujący wszystkie linie hrabstwa, dostępny w punktach informacji turystycznej, w większości autobusów, a także w niektórych pubach i restauracjach. Będąc w Pembroke, można poświęcić przynajmniej dzień lub dwa na piesze wędrówki. Pembrokeshire to raj dla chodziarzy i osób wędrujących z namiotem. Wzdłuż całego wybrzeża parku wytyczono Coastal Path - ok. 200-milowy szlak pieszy. Zaczyna się w Amroth na południu Parku Narodowego i wiedzie wzdłuż całego wybrzeża aż do Cameas Head. Coastal Path oferuje nie tylko niezapomniane widoki skalnych klifów i urwisk, ale także pozwala dotrzeć do miejsc tak malowniczych jak wybudowany niemalże na plaży zamek Manorbier czy wbudowana w skalne urwisko malutka kaplica św. Govana. Na trasie napotkamy też bunkry i twierdze (np. w Tenby czy Angle), no i oczywiście klify, piaszczyste plaże, morza szum i ptaków śpiew... Przejście całej trasy doświadczonym chodziarzom zajmuje ok. 10 dni. Na szlaku jest wiele miejsc, w których można się zatrzymać na noc czy na posiłek.
Jeżeli natomiast nie jesteśmy pasjonatami pieszych wędrówek lub mamy niewiele czasu, można przejść tylko jeden z najbardziej malowniczych fragmentów tej nadmorskiej ścieżki. Warte polecenia są dwa miejsca na szlaku w pobliżu Pembroke. Co ważne, obie trasy zaczynają się i kończą w miejscu, gdzie swe przystanki ma autobus Coastal Cruiser, co znacznie ułatwi nam życie, jeśli nie jesteśmy zmotoryzowani.
Po pierwsze, warto wybrać się do Bosherston, by zobaczyć ogromny park (rosną tam nawet sekwoje) z pozostałościami wspaniałej posiadłości Stackpole Estate zniszczonej w czasach Cromwella i stawy Lilly Ponds, które jeśli będziemy mieć trochę szczęścia, pokryte będą kwiatami wodnymi. Stamtąd już tylko kilka kroków wzdłuż wybrzeża do kaplicy św. Govana i dalej do największego łuku skalnego w Walii - Green Bridge of Wales (po drodze mijamy jeszcze Stack Rocks, skały w kształcie nóg kolosa).
Green Bridge of Wales to widok, który na zawsze wyryje się w naszej pamięci. Będąc tam pierwszy raz, po prostu zamarłem - matka natura pokazała, jak wielką jest artystką. Kilkudziesięciometrowy łuk skalny wcinający się daleko w morze, fale bijące u podstawy... Gdy się stanie na jego wąskim grzbiecie, nawet najodważniejszej osobie zadrżą nogi, a serce przyśpieszy bicie.
Wstęp do wszystkich tych atrakcji (stawy, park, kaplica i formacje skalne) darmowy, lecz zarówno kaplica, jak i łuk skalny leżą na terenie poligonu wojskowego i często dostęp do nich jest ograniczony lub są zamknięte. Przed wizytą warto zapytać w jednym z licznych punktów informacji turystycznej o konkretne terminy i godziny otwarcia.
Tym samym autobusem można wybrać się na plażę Freshwater West, mekkę surferów. Ale tylko doświadczeni odważą się tam uprawiać swój ulubiony sport. Liczne podwodne skały, silne prądy i wiry wodne czynią Freshwater West plażą dziką i niebezpieczną. Ale to właśnie potęguje jej piękno, więc mimo wszystko często odbywają się tu zawody surferów (w tym mistrzostwa świata). Z plaży można udać się na pieszą wędrówkę do Angle, maleńkiej średniowiecznej wioski. Zaledwie kilkanaście domów, plaża, dwa puby i pozostałości średniowiecznego zamku. Miejsce, które liczni mieszkańcy Anglii (starajcie się nie nazywać Walii Anglią - jest to źle widziane!) upatrzyli sobie jako cel wakacyjnych podróży. Będąc w Angle, warto zajrzeć do któregoś lokalu i przy piwie wspomnieć, że jest się z Polski. Zapewne usłyszymy historie o polskich lotnikach, którzy osiedlili się w tym rejonie po drugiej wojnie światowej, a z historii trochę nowszej o polskich "przyjaciołach", którzy tam kiedyś pracowali.
Może się zdarzyć, że zostaniemy w pubie po zamknięciu lokalu razem z właścicielami i kilkoma rybakami. Ludzie ci po kilku kolejkach double dragona lub strongbowa zaczną wspominać zabawne i poważne zdarzenia z lokalnej historii, zaczną śpiewać zarówno stare pieśni irlandzkie, szkockie i walijskie, jak i przeboje Franka Sinatry i Roda Stewart'a. Będą kupować nam piwo, nazywać przyjaciółmi, a my poczujemy, że znamy to miejsce od wieków. Zanim się obejrzymy, dobiegnie trzecia lub czwarta w nocy. Jeszcze tylko krótki sen, ogromne śniadanie i znów jesteśmy gotowi do dalszego zwiedzania. Może któryś z nowo poznanych przyjaciół podpowie nam, gdzie powinniśmy iść, może wskaże nam jakieś małe tajemnicze miejsca?
Pembrokeshire to także raj dla miłośników dzikiej przyrody, a zwłaszcza ptaków. Rezerwat Dzikich Ptaków na wyspie Skomer to miejsce, którego łatwo się nie zapomina. Setki tysięcy dzikich ptaków, ogłuszający skrzek, ćwirk i pisk, a do tego niezapomniane widoki. Symbolem całego Parku Narodowego, a zarazem głównym mieszkańcem wyspy Skomer jest ptak puffin (maskonur) - nieco pokraczne czarno-białe stworzenie z dużym kolorowym dziobem. Puffiny są tu wszędzie: w powietrzu, w wodzie, na ścieżkach, w norkach pod ścieżkami. Radzę zaopatrzyć się w dodatkowy film lub kartę pamięci do aparatu - ptaki te są bardzo fotogeniczne i chętnie pozują do zdjęć. Wasze dzieci oszaleją na ich punkcie i będziecie musieli kupić pluszowego puffina!
Na wyspę płynie się łodzią z Martin's Haven, koszt zależy od godziny i pory roku. Bilet należy kupić wcześniej, szczegóły: tel. 01 239 621 212
Każda kraina ma swój smak - w Pembrokeshire to jagnięcina i owoce morza. Jagnięcina grillowana bądź nadziewana masą z daktyli i sosu miętowego. Owoce morza to ryby, homary, kraby i malutkie krewetki. Szef kuchni restauracji Old Point House w Angle (bardzo dobra, ale dość droga) podzielił się ze mną przepisem na sos do ryb, w którym "zamyka się wszystko: morze, łąki... całe Pembrokeshire". Aby zrobić sos bacon & laverbread , potrzeba drobno zmielonych wodorostów (laverbread ), bardzo drobno posiekanego bekonu, cebuli, mięsa małż (najlepiej w occie) i śmietany. Bekon podsmażamy z cebulką, zalewamy śmietaną i dodajemy wodorosty. Tak smakuje Pembrokeshire.
Smak Pembrokeshire to także małe miejsca: Old Point House w Angle (w sezonie konieczna rezerwacja, tel. 016 46 641 205), The Shed w Porthgain (013 48 831 518), w niektórych miejscach nie ma nawet telefonu, np. w Old Sailors niedaleko Cwm-yr-Eglwys, a dotarcie do nich to nie lada wyzwanie.
Najłatwiej i najtaniej polecieć do Londynu, a z Victoria Station autobusem do Pembroke, 7-8 godz. - ok. 28 funtów, lub ze stacji Paddington pociągiem do Pembroke (z przesiadką w Swansea), 5-6 godz. - ok. 50 funtów.
Najlepiej i najwygodniej zatrzymywać się w licznych B&B - noc od 20 funtów od osoby za łóżko i śniadanie. W sezonie może być trudno znaleźć nocleg w bardziej popularnych miejscach, np. Tenby czy St. Davids, więc warto rozejrzeć się za noclegiem przed zwiedzaniem. Pokój w hotelu w Pembrokeshire i sąsiednim Pembroke Dock - 25-150 funtów. Na terenie parku jest blisko 10 tanich hosteli, tel. 08 70 770 88 68.
Najtańsze danie (ryba i frytki) - od 5,5 funta, coca-cola - ok. 2, homar w restauracji - ok. 20, piwo (duże) - od 2 funtów.
W większości sklepów i restauracji, a także w innych miejscach odwiedzanych przez turystów wystawiane są stojaki pełne informatorów, ulotek i broszurek o tym, co dzieje się w okolicy, co warto zobaczyć.
Z internetu za darmo korzysta się w bibliotekach (sieć kafejek internetowych nie jest rozwinięta).
Najpopularniejszą pamiątką z Walii jest Łyżka Miłości, zwykle drewniana, rzeźbiona w fantazyjne kształty (każda łyżka ma wiele znaczeń!).
Bardzo często, wychodząc z lokalu, usłyszymy "Tarra!", tzn. do zobaczenia, bywaj itp. - to jeden z niewielu ogólnie używanych zwrotów w języku walijskim.
Ceny biletów autobusowych są bardzo zróżnicowane. Jeżeli planujemy podróż z wieloma przesiadkami, warto kupić bilet dobowy Coastal Rover Ticket (tylko w autobusach linii Coastal Cruiser) za 3 funty lub West Wales Rover Ticket na wszystkie linie autobusowe w Pembrokeshire - 5 funtów.