Przez Mamry do Mamerek

Choć żegluję tu od 17 lat, Mamry nigdy mi się nie nudzą i wciąż odkrywam na szlaku coś nowego. Ten rejs był 20.

Wysiadamy z autobusu w centrum Węgorzewa zwanego "bramą do Mazur" (12,5 tys. mieszkańców, to stąd żeglarze zaczynają rejsy po szlaku prowadzącym aż do Rucianego-Nidy czy Pisza). Jest połowa lipca, więc tradycyjnie idziemy na lody na rynku (według mnie najlepsze w Polsce, my zajadamy się marchewkowymi), a potem na świeżą rybkę w smażalni. Podziwiamy późnogotycki ceglany kościół św. Piotra i Pawła z najstarszymi na Mazurach organami z 1647 r. (najcenniejszy zabytek Węgorzewa). W drodze do portu mijamy XIV-wieczny zamek krzyżacki nad rzeką Węgorapą - niestety, za sprawą licznych przeróbek w niczym nie przypomina średniowiecznej twierdzy. Jest siedzibą władz miasta, obecnie w przebudowie.

W głównym porcie czekają już na nas dwie łódki wyczarterowane z firmy Keja - sportina i sasanka, idealne dla czteroosobowych załóg. Jeszcze tylko zakupy i możemy wyruszać. Spędzimy na wodzie dwa dni.

***

Aby dotrzeć do jeziora Mamry, musimy pokonać Kanał Węgorzewski i kawałek Węgorapy. Na szczęście nie mijamy mostów, więc nie musimy kłaść pały (czyli masztu). Po dwukilometrowej przeprawie wypływamy na jezioro. Naszym oczom ukazują się wysokie i miejscami strome brzegi. Wokół pola, łąki i kępy lasu. Mamry są idealne dla nieco obeznanych z jachtami żeglarzy. Jedynym zagrożeniem są kamienie, dobrze jednak oznaczone przez kardynałki - pomalowane tyczki. Szeroka tafla i mocne wiatry gwarantują wspaniałą przygodę. Stawiamy żagle i zaczynamy! Naszym celem jest Sztynort niedaleko jeziora Dargin - wieje czwórka, więc mamy szansę dotrzeć tam na żaglach.

Mamry to drugie po Śniardwach największe jezioro w Polsce (104 km kw.). Wiatr zawsze mocno się tu rozpędza i buja jachtem bardziej niż na innych jeziorach. Dziś Mamry bielą się grzywami fal. Po czterogodzinnej walce z wiatrem, o zmierzchu, docieramy do mostu Sztynorckiego, który łączy jezioro Kirsajty z Darginem. Jeszcze kwadrans i będziemy w porcie...

Już prawie ciemno, a Sztynort oddziela od jeziora ukryty w trzcinach kanał, za nim zielona ściana lasu. Jak tu znaleźć wejście do kanału? Pół godziny błąkamy się po ciemnych wodach, aż wreszcie natrafiamy na znak (skryły go drzewa), a po chwili dostrzegamy światła portu.

We wsi znajduje się zapuszczony pałac Lehndorffów - zostawiamy go na rano. Dziś w planach Zęza, kultowa tawerna. W środku jak zawsze tłok. W końcu znajdujemy wolne stołki (a właściwie pieńki) i zaczynamy śpiewać szanty ze wszystkimi. O 2 w nocy, kiedy tawerna się zamyka, impreza tradycyjnie przenosi się na zewnątrz. Bawimy się do 4 rano.

***

Po śniadaniu spacer do pałacu. XVII-wieczna barokowa rezydencja Lehndorffów jest zaniedbana, tak jak otaczający ją park i budynki gospodarcze. T.I.G.A. Marina, właściciel pałacu i portu, nie planuje renowacji. Rozczarowani szybko wracamy do przystani. Prysznice tu eleganckie, ale kosztują 10 zł - wybieramy kąpiel w jeziorze.

Plany na dziś: zwiedzanie bunkrów w Mamerkach, Kanał Mazurski i śluza Leśniewo Górne - wszystko po drugiej stronie jeziora.

30 bunkrów z czasów II wojny światowej należało do Kwatery Głównej Niemieckich Wojsk Lądowych. Są porozrzucane na obszarze paru kilometrów kwadratowych (wstęp 4 zł). Dróżki pozarastane, pełno ostów i pokrzyw, a komary tną jak szalone. Każdy schron posiada dwoje lub pięcioro pomieszczeń i dwie lub cztery strzelnice. Ściany zewnętrzne zamaskowano trawą morską z betonem i mchem, z daleka ledwo je widać. Zwiedzamy tylko kilka największych bunkrów. Betonowe ściany i stropy mają grubość 7 m, w środku błoto i kałuże (nawet w upalne dni). Bez latarki ani rusz. Pomimo zakazu wchodzimy po drabince na największy bunkier, tzw. gigant (w podobnym mieszkał Hitler w Gierłoży) i podziwiamy panoramę okolicy. Z każdym rokiem coraz większa gęstwina, ledwo widać Mamry w oddali.

Na pobliskiej wyspie Upałty (67 ha) rosną ponad 200-letnie drzewa: dęby, buki, topole, klony i lipy. Przybijać można tylko w jednym, wyznaczonym miejscu, nie wolno schodzić z oznakowanych ścieżek (cumowanie na pozostałych 32 wyspach Mamer jest zabronione - to miejsca lęgowe ptaków, m.in. kormoranów czarnych i czapli siwych).

Ostatni punkt wyprawy - spacer zdziczałą ścieżką wzdłuż Kanału Mazurskiego. Wykopano go w sztucznym nasypie wiele metrów nad naturalnym poziomem gruntu. Łączna długość kanału - od Mamerek do rzeki Łyny na terenie obwodu kaliningradzkiego - 51 km (w Polsce 22 km). Podobno miały nim przepływać niemieckie łodzie podwodne (u-booty), a w Mamerkach miała powstać ich baza remontowa. Budowę kanału rozpoczęto w 1911 r., przerwała ją wojna w 1942 r. Nigdy nie został ukończony, choć brakowało już tylko drobnych prac wykończeniowych.

Mijamy dwa mosty - drogowy i nieczynny od dawna kolejowy. W wodzie pod kolejowym widać fragmenty dawnego mostu zniszczonego w 1945 r. Przeprawa przez chaszcze trwa ponad godzinę, ale warto było! Za chwilę najciekawsza część wycieczki: kanał ginie w krzakach, a przed nami wyrasta niewykończona śluza Leśniewo Górne (zbudowano ją w 30 proc.). Góra śluzy to dziś dno górnego kanału, czyli brakuje jej jeszcze kilku metrów wysokości. Ogromna betonowa konstrukcja w środku zagajniku robi naprawdę duże wrażenie. By ją zobaczyć "od wewnątrz", trzeba wspiąć się na zwalone drzewo, a stąd na szczyt śluzy. Jej komora (nigdy nie była używana) jest głęboka na 21 m, a długa na 46. W środku zamiast wody - błoto i muł. Z całego wyjazdu to właśnie śluza zapadnie nam najbardziej w pamięć.

***

Wracamy zmęczeni, nogi pogryzione, podrapane i przemoczone (następnym razem zabierzemy kalosze!). Przy kei po raz ostatni stawiamy żagle - płyniemy do Węgorzewa. Przeprawa przez całe jezioro zajmuje około dwóch godzin.

W porcie zdajemy łódki i biegiem do tawerny na festiwal szantowy. Zabawa potrwa do samego rana.

Do Węgorzewa nie dociera pociąg, więc w Giżycku trzeba przesiąść się w autobus - po godzinie jesteśmy na miejscu. Tydzień czarteru - ok. 1400 zł, weekend - ok. 400 zł

W sieci

http://www.skz.pw.edu.pl - obozy żeglarskie

http://www.keja.com.pl - czarter jachtów

http://www.mamerki.com - bunkry

Więcej o: