W którą stronę ruszyć - to częsty dylemat beskidzkiego turysty. Liczne szlaki prowadzą przez wiele schronisk - na Błatniej, Koziej Górze, Karkoszczonce, Dębowcu... Stając na popas to tu, to tam, można przemierzyć całe Beskidy. Oto kilka naszych propozycji.
Hala Boracza (854 m n.p.m.) w Beskidzie Żywieckim skusiła nas nie tylko malowniczym położeniem, ale i cenami (nocleg 18-22 zł). Kiedy nasz syn Maciek skończył trzy lata, uznaliśmy, że pora ruszyć z nim w góry z plecakiem. Zaczęliśmy właśnie od Boraczej...
W godzinę można tu dojść czarnym szlakiem z przystanku PKS w Żabnicy-Skałce. My jednak wybraliśmy trzyipółgodzinny niebieski przez Suchą Górę ze stacji kolejowej w Rajczy - uważany za jeden z najpiękniejszych w Beskidzie Żywieckim. W ulewnym deszczu pokonaliśmy pierwszy, bardzo stromy odcinek. Towarzyszył nam brązowy jamnik, który nie wiadomo skąd znalazł się w środku lasu. Potem okazało się, że wracał do domu - mieszkał w jednym z gospodarstw wysoko w górach.
W rejonie Suchej Góry natknęliśmy się na szałasy - w całych Beskidach odradza się tradycyjny wypas owiec (po wiosennym redyku górale wypędzają je na hale i zostają z nimi aż do św. Michała, czyli 29 września). Po drodze zbieraliśmy dorodne borowiki, tuż przy szlaku. Oprócz niewielkiego drewnianego schroniska (pokoje dwu- i czteroosobowe, bardzo ładna sala z kominkiem, w kuchni pyszne, domowe pierogi) na Hali Boraczej znajduje się góralskie osiedle - parę domków otoczonych skrawkami uprawnych pól.
Nazajutrz zeszliśmy na dół. Warto jednak zielonym lub czarnym szlakiem wybrać się do kolejnego schroniska - na Halę Lipowską (1290 m). Malownicza droga zajmie ok. 2,5 godz.
Zaczynamy od wjazdu kolejką linową na Szyndzielnię. Podróż jest krótka (kilkanaście minut) i wygodna (na piechotę blisko dwie godziny), a piękne widoki zapierają dech w piersiach. Ponad górną stacją kolejki na wysokości 1001 m leży ponadstuletnie, murowane schronisko PTTK. Można tu coś zjeść i wypić oraz przenocować (21-30 zł). Tutaj spora część osób wyjeżdżających kolejką kończy wyprawę w góry. Tymczasem nawet mało wprawny piechur nie powinien mieć problemów z dojściem przez szczyt Klimczoka (1117 m) do schroniska na Błatniej (891 m) - trasa grzbietami gór zajmuje niespełna dwie godziny. Warto tu przenocować. Z okien werandy rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków w Beskidach - rozległa panorama Beskidu Śląskiego z najważniejszymi szczytami, od Skrzycznego po Baranią Górę.
Z Błatniej możemy zejść do Brennej, Jaworza, Skoczowa czy Bielska-Białej. Warto jednak pójść dalej - do schroniska na ustrońskiej Równicy (785 m). Droga zajmuje około trzech godzin.
Równica to jeden z najpopularniejszych szczytów w Beskidach (dla "niedzielnych" turystów wybudowano nawet asfaltową drogę). Na szczycie jest drewniane schronisko oraz dwie regionalne knajpy słynące z pysznego jedzenia.
Koniecznie trzeba zobaczyć kamień nieopodal schroniska, przy czerwonym szlaku do Ustronia przez dolinę Gościeradowca. To przy nim luteranie ze Śląska Cieszyńskiego potajemnie odprawiali swoje nabożeństwa w czasach, gdy Habsburgowie zwalczali reformację. Na głazie z wyrytymi symbolami religijnymi (m.in. krzyż i kielich) umieszczono też pamiątkową tablicę.
Tym, którzy lubią wyzwania, proponujemy długą drogę łączącą schroniska pod najwyższymi szczytami Beskidów: Pilskiem (1557 m, najwyższe miejsce jest po słowackiej stronie) i Babią Górą (1725 m). To jedyne beskidzkie szczyty o alpejskim charakterze - w ich górnych partiach rośnie tylko roślinność wysokogórska i naskalne murawy; na obydwu spotkamy też chronioną kosodrzewinę. Licząca aż dziewięć godzin trasa jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego, którym wędruje się z Bieszczad na ustrońską Czantorię.
Na Halę Miziową dostaniemy się z Korbielowa po ok. 2,5 godz. marszu. Dziś zamiast starego drewnianego schroniska stoi tu nowoczesny hotel górski. Pokoje od tanich, wieloosobowych z łazienkami na korytarzach (20 zł materac bez pościeli), po eleganckie apartamenty (kilkaset złotych), poza tym dwie restauracje i drink-bar.
Rano możemy ruszyć dalej. Dojść w ciągu jednego dnia na Markowe Szczawiny nie będzie łatwo, zwłaszcza z wyładowanym plecakiem. Warto jednak zacisnąć zęby i spróbować - satysfakcja ogromna. Początek jest miły - przez około półtorej godziny szlak wiedzie w dół, do przełęczy Glinne. Potem zaczynają się strome podejścia. Główny Szlak Beskidzki z Przełęczy Glinne (809 m) prowadzi nas na tzw. Student (935 m), a następnie przez: Beskid Korbielowski (Weska 955 m) - Beskid Krzyżowski (Szelust 923 m) - Przełęcz Półgórską (809 m) - Jaworzynę (1047 m) - Głuchaczki (830 m) - Mendralową (1163 m) - Przełęcz Jałowiecką (993 m) - Żywieckie Rostaje - Halę Czarnego - po Markowe Szczawiny (1180 m).
Uwaga! Odcinek szlaku czerwonego i żółtego z Markowych Szczawin do Fickowych Rozstajów - Górnym Płajem w kierunku Hali Czarnego - jest na razie zamknięty z powodu tzw. osuwiska pod Małą Babią Górą. Zagraża ono ok. 50-metrowemu odcinkowi szlaku. Dopóki nie uda się zabezpieczyć osuwiska, chodzenie tamtędy jest niebezpieczne. Jak z tego wybrnąć? Najciekawiej byłoby przejść od Przełęczy Jałowieckiej (znaki zielone) przez Małą Babią Górę, Przełęcz Bronę, Kościółki aż do kulminacji Diablaka, czyli właściwego szczytu Babiej Góry, a dopiero pod zdobyciu go zejść do drewnianego schroniska na Markowych Szczawinach (nocleg 19-25 zł).
W tym roku obchodzi ono 100-lecie istnienia (to jedno z nielicznych schronisk w Beskidach, w którym nie spotkamy pań w sukienkach i klapkach, tylko wędrowców w pionierkach). Założył je dr Hugo Zapałowicz, dając początek turystyce polskiej w Beskidach (wówczas schroniska budowali tu jedynie Niemcy). Warto zajrzeć do Muzeum Turystyki Górskiej PTTK w starej drewutni, gdzie zobaczymy pamiątki po nim, plan budowy schroniska, pierwszy cennik...
Pamiętajmy, że szlaki na Babiej Górze leżą na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego i wstęp na nie jest płatny (4 i 2 zł).
Kilkanaście lat temu wybierając się latem z plecakiem w góry bez rezerwacji, trzeba się było liczyć ze spaniem na glebie, czyli na materacach rozłożonych na podłodze w jadalni schroniska. Dziś coraz mniej osób wędruje od schroniska do schroniska, więc nocleg znajdzie się bez trudu
Co prawda na miejscu jest pościel, ale własny śpiwór to wciąż dobry pomysł dla oszczędnych - można liczyć na nocleg tańszy o kilka złotych
Menu jest bogate i każdy znajdzie coś dla siebie, ale ceny zwykle wyższe niż w restauracjach i barach na nizinach. Wrzątek do zaparzenia herbaty czy kawy starym zwyczajem jest bezpłatny (gdzieniegdzie kilkadziesiąt groszy symbolicznej opłaty)
Jeśli wędrujemy z dzieckiem, sprawmy mu tzw. książeczkę GOT. Zbiera się w niej pieczątki ze schronisk, za każdy przemierzony szlak dostaje się punkty, a za nie - odznakę GOT (brązowa, srebrna, złota)
Weźmy też telefon komórkowy - w ostatnich latach komórki nieraz ratowały życie zabłąkanym turystom
Wychodząc ze schroniska na szczyt Babiej Góry zgłośmy się w recepcji i zameldujmy tam po powrocie (z powodu zmiennej pogody łatwo zabłądzić)
Pamiętajmy o nakryciu głowy, okularach przeciwsłonecznych i kremach z filtrami UV. Na długą trasę koniecznie weźmy coś do jedzenia i termos z herbatą
Na beskidzkich szlakach można spotkać wylegujące się na słońcu żmije - jeśli się ich nie niepokoi, nie są niebezpieczne dla człowieka. Najlepiej jednak chodzić w solidnych butach za kostkę
http://www.schroniska-pttk.com.pl - spółka Karpaty zarządzająca schroniskami PTTK
http://www.gopr-beskidy.pl - Beskidzka Grupa GOPR
http://www.wbeskidy.pl - Beskidy, wiele informacji m.in. o imprezach w regionie
http://www.bgpn.pl/bgpn.php - Babiogórski Park Narodowy