Wakacyjna TOP-lista: Puzzle z Puebli

Chcąc nacieszyć się pulsem miasta, najlepiej przez klka dni po zmroku odwiedzać Zócalo

W meksykańskiej Puebli spędziłem więcej czasu, niż wcześniej planowałem, układając w głowie rozrzucone puzzle wrażeń, tak jak siedem lat temu układano zburzone ściany domów i kościołów po tragicznym trzęsieniu ziemi. Po 40-sekundowych wstrząsach miasto szybko powróciło do swej codzienności pod okiem dwóch wulkanów - Popocatépetl i Izaticcihuatl.

***

Wybieram niewielki hotel w centrum, kwartał od głównego placu zwanego jak wszędzie w Meksyku Zócalo. Puebla podobnie jak inne miasta kraju zbudowana jest w typowym kolonialnym stylu - to szachownica jednokierunkowych ulic. Niskie, niezwykle barwne trzy- lub czteropiętrowe kamienice przyklejone do siebie bokami tworzą nierozerwalny ciąg ścian załamujący się jedynie przy skrzyżowaniach - na jedno z nich wychodzi okno mojego pokoju. Kilka metrów dzieli je od ulicznych semaforów. W ciągu dnia światła są wyłączane i zastępują je urodziwe policjantki pogwizdujące na opieszale ruszające auta. Ich kierowcy nie pozostają dłużni, co jakiś czas głośno trąbiąc na nie (lub może na siebie wzajemnie?). I tak co kilka sekund następują po sobie: przeciągły gwizd, cisza, kakofonia klaksonów i silników. Za dnia nie ma minuty wolnej od tych dźwięków, więc mimo znużenia słońcem operującym mocno na wysokości 2160 m n.p.m. rezygnuję z popołudniowych drzemek i włóczę się po mieście.

Pierwszego dnia zamiast na Plaza Principal (czyli Zócalo) idę w przeciwnym kierunku, do kościoła Świętego Dominika (Templo de Santo Domingo) z 1611 r., najbogatszej świątyni w mieście i symbolu meksykańskiego baroku. Dominikanie, przynosząc na nowo zdobyte ziemie wiarę chrześcijańską, pozostawili po sobie kościoły pełne malowideł i wykwintnych rzeźb. Budynki, z zewnątrz czasem niczym się niewyróżniające, w środku oszałamiają pozłacanymi tynkami, malowidłami i kamiennymi rzeźbami tłustych cherubinów otoczonych dziesiątkami roślinnych zdobień. Jest ich mnóstwo, zwłaszcza w Kaplicy Różańcowej. Gdy ją zwiedzałem, odbywał się ślub. Oszołomił mnie zapach kwiatów i ogrom złotych dekoracji zdających się skapywać ze ścian i sufitu. Choć bardzo się starałem, na niczym nie udało mi się skupić wzroku dłużej niż kilka sekund. Rozprasza ilość sztukaterii i połyskujące w słońcu kolory. Wyobrażam sobie, jakie wrażenie robiło to miejsce na niepiśmiennych Indianach, którym długo nie pozwalano na wstęp do świątyń katolickich. Usiadłem w kaplicy, nie chcąc przeszkadzać w ślubnej ceremonii. Akustyka wnętrza sprawia, że doskonale słychać drżące głosy nowożeńców. Chłonę trudną do opisania atmosferę kaplicy. Codzienność została gdzieś daleko, a myśli podążają ku sprawom uniwersalnym...

***

Wychodzę z kościoła. Ulica w prawo, ulica w lewo, ulica w prawo Tak jak w wielu amerykańskich metropoliach ulice są numerowane i przyporządkowane kierunkom świata: poniente oznacza zachód, oriente - wschód, norte prowadzi ku północy, sur - na południe. Pozostaję w centrum, przyglądając się zadbanym kamienicom. Fasady wielu z nich pokrywają kwadratowe i prostokątne brązowe cegły układane na przemian z białymi płytkami ceramicznymi. Ten XVII-wieczny styl zwany alfeniques ma podobno przypominać czekoladowe ciastka pokryte grubym cukrem i olejkiem ze słodkich migdałów. Gdy o tym czytam w lokalnym przewodniku, natychmiast kieruję się do pobliskiej kawiarni. Zamawiam możliwie najsłodsze ciasteczko i kawę po jawajsku. Świeżo parzona z ziaren z Sierra de Puebla i plantacji w stanie Chiapas jest pierwszą naprawdę aromatyczną kawą, jaką piję w Meksyku (to dziwne, że w kraju uprawiającym tak wiele gatunków kawy nie umie się jej przyrządzać). Mój wzrok pada na witrynę pobliskiej księgarni. Sprzedające książki i religijne bibeloty katolickie stowarzyszenie okleiło dużą szybę wizerunkami Chrystusa. Ale zaraz! Ja przecież znam ten obraz! Postać Chrystusa z promiennym sercem i napisem po polsku: "Jezu, ufam Tobie" to dzieło Eugeniusza Kazimirowskiego namalowane w Wilnie w 1934 r. według wskazówek św. Faustyny Kowalskiej. Jak widać, znane nie tylko w Polsce. Cieszę się z tego małego polonicum tysiące kilometrów od domu. Spacerując dalej, trafiam do kościoła Jezuitów (Templo de la Compania de Jesus). Konsekrowana w 1767 r., kilka miesięcy przez wypędzeniem jezuitów z Meksyku świątynia z fasadą w stylu baroku churrieueresco ma piękny, do połowy śnieżnobiały fronton i dwie niewysokie wieże. Widać, że ucierpiała podczas trzęsienia ziemi 15 czerwca 1999 r. W całym mieście zginęło wówczas ponad 20 osób, a wiele zabytkowych budynków kolonialnych w centrum zostało zniszczonych. Wnętrze kościoła zwanego czasem świątynią Ducha Świętego (Espiritu Santo) jest jasne, głównie dzięki wpadającemu przez okna delikatnemu światłu. Szare marmury zakończone złoceniami nie są tak bogate jak u dominikanów, za to dużo bardziej subtelne. Tutaj trafiam na kolejne polskie akcenty. Bez mała w każdym zakątku kościoła wiszą portrety papieża Jana Pawła II (w pierwszą podróż zagraniczną udał się właśnie do Meksyku, oddając pokłon Matce Boskiej z Guadalupe i odwiedzając również Pueblę) sąsiadujące ze zdjęciami Benedykta XVI, zaś na półokrągłym ołtarzu stoi wspominany obraz Chrystusa i portret siostry Faustyny Kowalskiej. Życie zakonnicy Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia dokładnie opisują po hiszpańsku tablice ustawione przy ołtarzu. Zaś w grobowcu pod ołtarzem pochowana jest podobno chińska księżniczka sprzedana w XVII w. do Meksyku jako niewolnica. Oswobodzona później łaskawym zrządzeniem losu, zainspirowała swym egzotycznym strojem sztukę ludową, dając początek tradycji ubioru zwanego china poblana (Chinka z Puebli). Składa się nań haftowana spódnica, bluzka z frędzelkami i chusta ze złotymi i srebrnymi ozdobami. W meksykańskiej odmianie języka hiszpańskiego słowo china oznacza zarówno służącą, jak i kobietę wielkiej urody.

W pobliżu kościoła znajduje się spore targowisko nastawione na licznych w mieście turystów. Są tu lalki w regionalnych strojach, T-shirty, kolorowe krzyżyki i niezliczona ilość ceramiki talavera (nazwa od hiszpańskiej miejscowości), przykład wpływów arabskich - zarówno we wzorach, jak i w barwie. Nigdy nie widziałem tak ładnych kafli, filiżanek, talerzy. I tylko brak miejsca w bagażu i obawa o potłuczenie powstrzymały mnie przed dużymi zakupami. Nabyłem jedynie za kilka pesos maleńki talerzyk z rysunkiem uśmiechniętego słońca.

Podczas kolejnego spaceru natrafiam na kamienicę o podziurawionej fasadzie. Ogromny napis głosi, że mieści ona Muzeum Rewolucji. Dziury po kulach pochodzą z 1910 r., gdy rodzina Merdano wraz z 17 pomocnikami rozpoczęła walkę przeciwko półtysięcznej armii dyktatora Porfirio Diaza. Wydarzenie to stało się zarzewiem walk rozgrywających się w innych częściach kraju.

Znacznie dłużej niż w muzeum zatrzymuję się w Puebli de los Ángeles. Grzechem byłoby nie spróbować tu najsłynniejszego dania miasta - mole poblano . Ten pikantny sos czekoladowy podawany zazwyczaj z indykiem słusznie rozsławił Pueblę. Przyrządzany z chili, pieprzu, orzechów, migdałów, cynamonu, anyżu, pomidorów, cebuli, czosnku i kakao ma już ponad 450-letnią tradycję przekazywaną z pokolenia na pokolenie.

Nie miałem niestety odwagi, by spróbować innych lokalnych specjalności - gusano de maguey i escamole . Pierwsze to gąsienice żerujące na agawie, drugie - larwy mrówek podawane z jajkami i awokado (dziś trochę żałuję, bo być może ominęła mnie niezwykła uczta). W zamian wybieram cemitę - sezamową bułkę z farszem z białego sera - i camote - paluszki ze słodkich ziemniaków i owoców.

***

Przez kilka dni, zazwyczaj po zmroku, odwiedzam Zócalo, chcąc nacieszyć się pulsem miasta. Plac pełen jest ludzi odwiedzających zabytkową Bibliotekę Palafoxiana (rzadziej) i renesansową katedrę (częściej), siedzących na parkowych ławkach lub przy stolikach licznych restauracji (najczęściej). Pewnego wieczora, gdy siedząc na ławeczce, przysłuchiwałem się politycznej dyskusji o rządach prezydenta Vincente Foksa, zaczepiła mnie kilkuletnia czarnooka dziewczynka, która usiadła tuż obok ze swoją mamą. - Skąd przyjechałeś, senor ? - Z Polski - odpowiadam. - Aha - konstatuje długowłosa przyszła Salma Hayek i natychmiast zwraca się do matki: - A gdzie leży Polska? - W Europie, tam urodził się papież Juan Pablo II - szepcze cicho trzydziestokilkulatka i, uśmiechając się do mnie na odchodne, rzuca: - Buen viaje . Odpowiadam tradycyjnym: Hasta luego .

Co wieczór przyglądam się również indiańskiej rodzinie z dwojgiem małych dzieci. W ciągu dnia na placu pojawia się jedynie trzydziestoparoletni mężczyzna. Siedząc pod ścianą jednego z banków, sprzedaje kolorowe bransoletki i ręcznie wyrabiane obrusy. Cichy, spokojny jest przeciwieństwem rozkrzyczanych sprzedawców bazarowych. Uśmiecha się do każdego, kto na niego spojrzy. Mnie również obdarza ciepłym spojrzeniem, gdy kupuję kilka bibelotów. Otoczenie przestaje go interesować wieczorem, gdy pojawia się jego młoda żona i dwoje dzieci, które serdecznie go witają, ściskając z całych sił. Pomagają złożyć chodnikowy stragan, a później wszyscy znikają w jednej z uliczek. Gdy kilka wieczorów z rzędu pojawiam się na placu, rodzinny rytuał powtarza się. W pewnej chwili łapię się na tym, że czekam na nich. Plac Zócalo w Puebli zapadł mi w pamięć głównie dzięki tej indiańskiej rodzinie strzeżonej przez kilkadziesiąt aniołów na przykatedralnym murze.

***

Puebla, zwana początkowo Ciudad de los Ángeles (Miasto Aniołów), założona została w 1531 r. przez grupę hiszpańskich osadników. Osiem lat później nazywała się już Puebla de los Ángeles (ta nazwa funkcjonuje do dziś). Miasto zbudowane na szlaku handlowym szybko się rozwinęło, stając się ważnym ośrodkiem religijnym i gospodarczym. Z tutejszej glinki przez kilka wieków wyrabiano niepowtarzalną ceramikę przynoszącą regionowi wysokie dochody. W końcu XVIII w. miasto stało się głównym producentem szkła i tekstyliów, wyrastając na drugie co do wielkości w kraju (dziś jest na czwartej pozycji).

W 1862 r. Pueblę zaatakowały wojska francuskie. Jednak meksykański generał Ignacio de Zaragoza tak ufortyfikował miasto i pobliskie Cerro de Guadalupe, że dysponując trzykrotnie mniejszą armią niż Francuz, 5 maja odparł atak 6 tys. żołnierzy. Dzień 5 maja (Cinco de Mayo ) stał się od tego czasu symbolem bohaterstwa i świętem (ku jego czci nazywane są ulice w całym Meksyku).

Kolejne lata to dla miasta czas wzlotów i upadków. Dziś ponadmilionowa aglomeracja jest ważnym ośrodkiem administracyjnym, uniwersyteckim i przemysłowym.

***

Przemierzając ulice Puebli, nie sposób nie poddać się urokowi ulic, ocienionych arkad i wszechogarniającej intensywności barw. Czerwień, żółć, błękit i biel widać niemal wszędzie. Czasem kolorowe fasady są również zabawne. Tak jak w słynnej kamienicy Casa de los Munecos (Dom Lalek), na której w XVII w. jej właściciel kazał umieścić płytki ceramiczne układające się w karykatury skłóconych z nim rajców miejskich (mieli mu podobno za złe, że jego dom jest większy od ich rezydencji). Dziś mieści się tu Muzeum Uniwersyteckie.

Wiele kamienic ma urocze patia z niewielkimi fontannami, basenami i podcieniami - są oazami ciszy. Czasami zaglądam do nich, chcąc odpocząć od klaksonów pod moim oknem, które - o dziwo! - z każdym dniem stawały się mniej uciążliwe. Częściej jednak spaceruję po coraz dalszych ulicach, odwiedzam ekskluzywną dzielnicę Zona Esmeralda, wspinam się do parku na wzgórzu Guadalupe, by nasycić się widokiem miasta i zapachem drzew eukaliptusowych. Ale przede wszystkim przyglądam się przemiłym twarzom Meksykanów uśmiechających się przy każdej niemal okazji. Być może podświadomie tkwi w nich strach przed kolejnym trzęsieniem ziemi i dlatego czerpią z życia pełnymi garściami. Spotykają się, cieszą rodzinnymi spacerami, kupują balony na głównym deptaku, jedzą lody na Zócalo i popijają lekkie piwo w jednym z tysięcy barów. Odwiedzają, choćby na chwilę, jeden z 70 kościołów w historycznym centrum, które w 1987 r. UNESCO wpisało na swoją Listę Światowego Dziedzictwa. Nawet krótka wizyta w świątyni zapewni im osobistą opiekę aniołów, które czuwają nad miastem. Puebla to - obok Los Angeles i Bangkoku - miejsce, do którego natychmiast powrócę, gdy tylko nadarzy się okazja.

Warto wiedzieć

Nazwa oficjalna: Estados Unidos Mexicanos (Stany Zjednoczone Meksyku)

Powierzchnia: 1 923 040 km kw.

Ludność: 103 mln

Ludność miasta Puebla: 1,3 mln

Podział administracyjny kraju: 32 wolne stany

Święto narodowe: 16 września (Dzień Niepodległości)

Języki: hiszpański i 53 języki indiańskie, m.in. nahuatl, maya, zapoteco, mixteco, otomi, totonaca, mazateco, mazahua, huasteco

Różnica czasu: 7 godzin

Dojazd

brak bezpośrednich połączeń z Polski. Najłatwiej dostać się do Mexico City (Ciudad de Mexico) przez Amsterdam (KLM), Frankfurt (Lufthansa), Londyn (British Airways) i Madryt (Air Europa), w lecie z Europy bezpośrednio do Cancun. Lot trwa ok. 12 godz. Bilet 1800-2000 zł plus podatki i opłaty lotniskowe. Zdarzają się tańsze oferty czarterowe

Waluta

peso, 1 dol. = ok. 10,50 pesos, 1 euro = 12,60. Obce waluty warto wymieniać na lotnisku w Mexico City lub w bankach (skup i sprzedaż). Niemal powszechnie akceptowane są dolary niskich nominałów

Noclegi

dużo hoteli; przed wyjazdem warto poszukać w internecie dogodnych ofert (pomocna jest strona Lonely Planet). Na miejscu łatwo wynająć pokój - należy się targować

Komunikacja międzymiastowa

autobusy - od najtańszych do "superlujo", minibusy i samoloty. Na dłuższych trasach opłaca się korzystać z samolotów linii Mexicana, Aero Mexico i Aviacsa (odloty rzadko są punktualne, często odwoływane, w dniach wolnych od pracy overbooking - nadsprzedaż)

Dojazd do Puebli

z miasta Meksyk autobusami firmy ADO, AU i Estrella Roja - 130 km, 2 godz., bilet - ok. 80 pesos

Internet i komórki

w każdej większej miejscowości są kafejki internetowe - 5-10 pesos za godzinę. Sieć komórkowa działa głównie w dużych miastach i przy ważnych trasach, telefon GSM przywieziony z Polski musi być trójzakresowy (bardzo drogie połączenia)

Co kupić

ceramikę, kolorowe tkaniny, koszule, wyroby skórzane, lalki ze stanu Chiapas (szmaciani zapatyści), zabawki, srebrną biżuterię z Taxco, figury z jadeitu i malowidła na papierze - najlepiej na targowiskach i bazarach. Warto się targować

W sieci

http://www.visitmexico.com

http://www.mexico-travel.com

http://www.mexonline.com

http://mexicoweb.com.mx

http://www.ancientmexico.com

http://www.plazapuebla.com

http://www.imagen.puebladelosangeles.gob.mx/home.php

http://www.depuebla.com/depuebla.html

Więcej o: