To nowoczesne, wielokulturowe i tętniące życiem miasto niczym nie przypomina fabryczno-przemysłowego piekła, jakim było jeszcze w zeszłym stuleciu. Choć niełatwo dostrzec jakiś zamysł architektoniczny - kamienice i mosty z czerwonej cegły sąsiadują z XVII-wiecznymi katedrami, te ze szklanymi kolosami na miarę XXI w., a między nie wpleciono olbrzymie młyńskie koło - odnalezienie się w bogactwie nowoczesnej urbanistyki nie powinno sprawiać większych problemów.
Centrum miasta to plac Picadilly Gardens, gdzie otoczeni siecią ulic, sklepów, hoteli, kasyn, przy szmerze kilkudziesięciu fontann spacerują gestykulujący żywo muzułmanie w kolorowych turbanach. Na trawie wylegują się grupki studentów, na ławkach afrykańskie kobiety wyśpiewują swoje pieśni, przy wystawionych na zewnątrz kawiarnianych stolikach rozbrzmiewają języki całego świata. A tuż obok rozkładają straganiki handlarze kwiatów, które przeglądają się w oknach wystawowych hipermarketów.
Najstarszą zachowaną dzielnicą Manchesteru jest Castlefield. Sieć kanałów poprzetykana mostami, gdzie w blasku pierwszych promieni słonecznych budzą się do życia mieszkańcy zacumowanych barek, jest jednym z najprzyjemniejszych miejsc dla spacerowiczów. Podobna atmosfera panuje także na Albert Square, na którym, choć leży w sercu miasta, panuje atmosfera jak z powieści Dickensa.
Olbrzymi gmach tuż obok to ratusz i centralna biblioteka, w której podziemiach odbywają się spektakle teatralne. Wśród mnogości kin, teatrów, centrów kulturalnych i sportowych do najciekawszych należą Manchester Art Galery, muzeum Urbis i Cornerhouse - studenckie kino, które niemal co miesiąc organizuje przeglądy filmów z całego świata.
Oxford Road, przy której znajduje się kampus uniwersytecki, a co się z tym wiąże, mnogość barów, pubów, klubów i knajp, wprowadza nas w wir studenckiego szaleństwa. W blasku latarń i neonów przetacza się morze ludzkie, które faluje w rytm tanecznego R&B. Przed popularnymi klubami tłoczą się kolejki derwiszów, zewsząd dobiegają śmiechy i egzotyczne języki.
Drugie ważne centrum rozrywki to Canal Street, słynna dzielnica gejów i lesbijek. Pary "straight" (konwencjonalne) i "commercial" (niekonwencjonalne), seksowne ciuchy, głośna muzyka, transwestyci o figurach modelek, powszechna radość i wspaniała zabawa oddają jej atmosferę.
Zupełnie inaczej wygląda życie w dzielnicach kolorowych. Cheetham Hill zdobią mieniące się w słońcu minarety meczetów, mieszkańcy wylegają na ulice, które toną w zgiełku i wrzawie. W powietrzu unosi się aromat pieczonego halal meat (mięso, z wyjątkiem wieprzowiny, które jest święcone i przygotowywane przez specjalnie do tego wyznaczonych muzułmanów) oraz rozłożonych na ziemi owoców, kwiatów i przypraw.
Żaden fan piłki nożnej nie zrezygnuje z wizyty na Old Trafford, gdzie za niecałe 10 funtów można odbyć niezapomnianą wycieczkę po królestwie Czerwonych Diabłów.
Wielbiciele egzotycznych potraw powinni odwiedzić dzielnicę Rusholme, gdzie w ponad 2 tys. restauracji można spróbować specjałów z całego świata.
Spragnieni wytchnienia odnajdą je w zacisznych knajpkach China Town, zaś urodzeni hazardziści powinni spróbować szczęścia na wyścigach psów w dzielnicy Belle Vue (jest tu najstarszy na świecie tor wyścigowy dla psów).
A ponieważ każdy jest odkrywcą własnych miast, warto zacumować w Manchesterze osobiście, aby obok wielu rzeczy dostrzec te wyjątkowe dla siebie.