Wielu z nas uważa nocleg w schronisku górskim za przygodę życia. Okazuje się jednak, że turyści, którzy tam przebywają, nie zawsze potrafią zachować się w odpowiedni sposób i są dla obsługi obiektu prawdziwą udręką. Mewa w locie opowiada w mediach społecznościowych o tym, z czym muszą mierzyć się pracownicy takich obiektów.
Ewa Zwolska w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała, jak trudni potrafią być turyści, którzy przybywają do schroniska. Przyznała, że niektórzy nie potrafią dostosować się do obowiązujących zasad i utrudniają życie zarówno innym turystom, jak i personelowi.
Na pewno fajnie jest siedzieć wspólnie w jadalni, pośmiać się, a nawet pośpiewać, ale we wszystkim warto zachować umiar. Trzeba szanować innych turystów i pracowników, bo sprzątanie po "mocnych" imprezowiczach nie jest fajne
- mówiła.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Najczęściej wystarczy zwykłe upomnienie, zwrócenie uwagi, ale bywają też trudni turyści, z którymi ciężko nam sobie poradzić. Oczywiście jak w każdym lokalu usługowo-noclegowym, także w Bacówce zdarzają się ludzie, którym umiar w piciu jest obcy
- dodała.
Każdy, kto choć raz nocował w schronisku górskim, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to zwykły hotel. Warto więc zastosować się do zasad tam panujących, by każdy mógł zregenerować siły i odpocząć w sposób, który nie będzie przeszkadzał innym.
Na pewno nocleg w schronisku górskim może być świetną przygodą, a także początkiem wielu nowych znajomości, ale jeśli ktoś oczekuje luksusów, to powinien zdecydować się na prywatny apartament
- ostrzega z kolei Ewa Zwolska.,
Influencerka bardzo chętnie dzieli się w mediach społecznościowych filmikami "z życia bacówki". Opowiada, jak wygląda codzienność "bacówkary", w tym smażenie naleśników dla gości (po nie potrafi ustawić się kolejka!), wywoływanie klientów, czy sprzątanie 27 pokoi.
Mewa w locie o pracy w bacówce Ewa Zwolska / https://www.instagram.com/mewa_w_locie/