Na wyspę Hainan doleciałam z Guangzhou (Kantonu) w godzinę. Na pokładzie, oprócz naszej europejskiej grupy, sami Chińczycy. Całe rodziny przylatują tu z dziesięciomilionowego, tłocznego i ruchliwego Kantonu, by odpocząć na piaszczystych plażach (ciągną się na długości 28 km) i w lasach, odetchnąć czystym powietrzem, z którego słynie ta duża (35 tys. km kw., 7,5 mln mieszkańców) wyspa na Morzu Południowochińskim. Jej kształt przypomina żółwia, stąd też jedna z nazw - Żółwia Wyspa. Inna to Chińskie Hawaje - obie wyspy leżą na tej samej szerokości geograficznej. Gospodarzom Hainanu sprawia przyjemność to porównanie, ale z całkowitym przekonaniem zapewniają, że ich wyspa już jest o niebo lepsza od amerykańskiej, a przecież jej przekształcanie w turystyczny raj ciągle trwa (od 1988 r., kiedy uzyskała status prowincji).
Hainan nazywana jest także Kokosową Wyspą. W tutejszym tropikalnym klimacie palmy owocują cały rok. W leżącej na jej południowym krańcu Sanyi (głównym oprócz Haikou mieście na wyspie) kokosy widać na każdym straganie: bardzo duże zielone i żółte, mniejsze brązowe. Sprzedawcy zręcznie odcinają oba końce tak, żeby na jednym można było owoc postawić, a do drugiego wkładają plastikową rurkę - napój, który w smaku trochę przypomina chude mleko, jest naprawdę bardzo orzeźwiający. Oprócz wszechobecnych kokosów, rosną tu m.in. banany, liczi, ananasy, mango.
Sezon trwa cały rok. Nic dziwnego - średnia temperatura 25 stopni C, najzimniej (!) jest w styczniu - 21 stopni. W sumie 300 słonecznych dni w roku. Plantacjom herbaty, których na wyspie jest mnóstwo, nie potrzeba aż tyle słońca. Między rzędami krzewów herbacianych posadzono więc kauczukowce. Pomysł wypalił i teraz oba gatunki dają lepsze zbiory, a rosnące w cieniu herbaciane liście są delikatniejsze. W górach np. uprawia się - tylko na Hainanie - kuding tea. W Sanyi można obejrzeć pokaz jej parzenia w fabryce herbaty, spróbować, i oczywiście kupić. Mocna i gorzka (Chińczycy nigdy nie słodzą herbaty) snow tea pomaga na kaszel i na... chrapanie, liście innej odmiany kuding tea (osiem zaparzonych liści można używać przez dziesięć dni!) trzyma się tylko przez chwilę we wrzątku, a jasnożółty napój trzeba głośno siorbać, a potem kilka razy cmoknąć (obniża wysokie ciśnienie), liśćmi languilan można czyścić zęby po jedzeniu, itd.
Inną specjalnością Hainan są perły, wyroby z muszli i jedwab. W niby-fabryce jedwabiu (pozorowana praca zaczyna się z chwilą wejścia grupy turystów i kończy po zrobieniu przez nich zdjęć) pełno leciutkich jedwabnych kołder i poduszek, materiałów, ubrań i bielizny.
Na wyspie żyją też mniejszości narodowe. Najliczniejsza (1 mln) to Li People - niegdyś utrzymywali się z morza, dziś, przeniesieni do lasów, są jedną z głównych atrakcji turystycznych. W tradycyjnych strojach witają turystów śpiewem i poczęstunkiem, do fotografii mężczyźni owijają szyje żywymi wężami, kobiety zabierają się do haftowania. Wszystko na pokaz.
W pierwszej chwili po wyjściu z samolotu poczułam się jak we wnętrzu pieca, wydawało się, że nie ma czym oddychać. Ale po chwili powiał wiatr od morza, przynosząc pachnące świeżością powietrze. A jednego z trzech spędzonych tu dni nawet padał deszcz! Duże, ciepłe krople nie przyniosły ochłody, ale temperatura odrobinę się obniżyła, no i na niebie pojawiła się tęcza...
Morze nieprzesadnie słone, błękitne i ciepłe, zwłaszcza przy brzegu - trzeba odpłynąć spory kawałek, żeby się ochłodzić. Plaże białe i czyste (słowo!) - ta w zatoce Yalong Wan (w sumie zatok jest 19) jest najdłuższa na wyspie - ma ok. 8 km. A w dodatku Hainan otaczają mniejsze wyspy i wysepki zwane The End of the Earth (Koniec Świata), bo dalej było już tylko morze, a te małe skrawki lądu znaczyły granicę chińskiego kręgu kulturowego (widnieją na odwrocie banknotu dwujuanowego). Na jednej z nich - Zachodniej - od 4 tys. lat żyją rybacy (dziś z turystów). Choć nie tu kończy się świat, ale nazwa pozostała. Pozostała też legenda o dwojgu młodych z rywalizujących klanów, którzy woleli skoczyć do morza i zamienić się w skały, niż wyrzec się swojej miłości. Dziś zakochani właśnie tu przysięgają sobie, że ich uczucie będzie trwać "do końca świata".
Na Hainanie jest najlepsza rafa koralowa w Chinach - można ją oglądać, nurkując niezbyt daleko od brzegu w przezroczystej wodzie. A jeśli ktoś woli ląd - do wyboru ma dziesięc pół golfowych w bajecznej scenerii.
Cudownie świeże powietrze wyspa zawdzięcza nie tylko bliskości morza. Są tu również góry, najwyższa Wu Zhi - Five Finger Mountain (1873 m n.p.m.), której kształt do złudzenia przypomina dłoń z rozczapierzonymi palcami. A w górach np. gorące źródła - jest ich ponad 60. Mimo że na wyspie jest już 216 gwiazdkowych hoteli, to ciągle powstają nowe, również wysoko w górach. Widziałam jeden z nich - Paradise Rain Forest Hotel (jeszcze w budowie), którego specjalnością będą pokoje z dopływem wody prosto z gorących źródeł. A w hotelu Holiday Inn Sanya Bay Restort można zamówić bardzo specyficzny masaż, w wykonaniu... specjalnego gatunku rybek żyjących tylko w gorących źródłach - Hot Spring Fish Massage Therapy. Trzeba usiąść na brzegu basenu i zanurzyć w wodzie wyciągnięte do przodu nogi. Rybki delikatnie skubią skórę, co poprawia krążenie, dobrze działa na system nerwowy i ogólnie na zdrowie.
Można też wybrać się na wycieczkę do rain forest, prawdziwego lasu tropikalnego. Niestety, gospodarze wyspy tak dbają o turystów, że zbudowali solidne, kamienne schody, którymi trzeba się wspinać coraz wyżej i wyżej. Niby jest wszystko, o czym dotychczas tylko czytałam: tajemnicze odgłosy dżungli, fantastyczne drzewa, liany, strumienie i małe wodospady, ale te schody...
Strach pomyśleć, co stanie się za kilka, kilkanaście lat z cudowną przyrodą wyspy, kiedy kosztem lasów przybędzie hoteli. Kiedy znikną zielone poletka ryżowe, które dziś widać nawet wzdłuż świetnej autostrady przecinającej wyspę od góry do dołu. Kiedy z Sanyi znikną kolorowe, pełne egzotycznych owoców kramy, a zastąpią je klimatyzowane sklepy. Kiedy zamiast różnokształtnych drzew i krzewów wszędzie będą strzyżone szpalery. Może chociaż palmy nie poddadzą się turystycznej obróbce?
Od 4 września do Kantonu lata Finnair - bilet na trasie Warszawa-Helsinki-Kanton (z wyjątkiem 12.10.- 02.11.05) - 2320 zł z opłatami lotniskowymi - podróż musi skończyć się do 15.01.06; normalna cena - 2910 zł (z opłatami). Z Kantonu na Hainan liniami Hainan Airlines i China Southern Airlines Sanya - bilet do Sanyi ok. 760 zł, do Haikou - ok. 680 zł opłatami, i>