To słynny kanion rzeki Urique (głęboki na blisko 2 km) wraz z całym systemem połączonych ze sobą 20 mniejszych kanionów w górach Sierra Madre Occidental. Możemy pokonać tę trasę geologicznych cudów natury pociągiem Chihuahua-Pacific, który łączy wybrzeże Pacyfiku z górzystym interiorem na północy. Przed nami 655 kilometrów, 39 mostów i 86 tuneli. Najbardziej spektakularne widoki zaczynają się w paśmie Sierra Tarahumara (najwyższy szczyt 3300 m n.p.m.), kiedy pociąg wspina się coraz wyżej, a w dole pozostają głębokie kaniony i królestwo subtropikalnej roślinności. Podróż trwa około 16 godzin, ale warto zrobić przystanek w jednym z malowniczych miasteczek na trasie - każde gwarantuje niezwykłe widoki, bazę noclegową no i możliwość trekkingu.
Polecam El Fuerte lub wioskę Creel w samym sercu kanionu zamieszkanego przez Indian Tarahumara - rdzennych mieszkańców tych gór i świetnych przewodników po okolicach. Przytulne pokoiki z kominkiem bądź grzejnikami można wynająć np. w Cabańas Berti (Lopez Mateos 31, jedynka 17 dol., dwójka 23).
Najlepsze pory na zwiedzanie to wiosna i jesień.
Do wyboru mamy dwa pociągi: klasy de lux (Primera Express), z wygodnymi siedzeniami, barem, restauracją, punktualny, oraz zwykły (Clase Economika), który jest tych wygód pozbawiony, ale gwarantuje świetną atmosferę i częstsze przystanki na trasie. Za komfortowy Expres Los Mochis - Chihuahua zapłacimy 112 dol., za zwykły pociąg 57
Nadmorskie miasto o prostej, kolonialnej architekturze (liczy 400 tys. mieszkańców) jest meksykańską stolicą karnawału. Jak każdy port ma też za sobą burzliwą historię - to tu w 1519 r. wylądował ze swoim wojskiem hiszpański konkwistador Hernán Cortéz, tu również nieco później działał słynny żeglarz i pirat Francis Drake.
Miejsce idealne dla wielbicieli latynoskiej muzyki, fanów salsy i samby - na każdym rogu czyhają na turystów grupy mariachis (gitarzyści i marimbiści). Główną areną ich popisów jest plac Zocalo. Za niewielką opłatą cały band może również przygrywać nam do kolacji.
Veracruz warto odwiedzić w lutym bądź w marcu, kiedy całe miasto pogrąża się w karnawałowym szaleństwie. Podczas dziewięciu dni nieustającej zabawy ulicami ciągną kolorowe parady z muzyką na żywo i tańcami, do tego występy folklorystyczne i pokazy ogni sztucznych. Trzeba tylko o wiele wcześniej zamówić miejsce w hotelu i przygotować się na podwójne wydatki (poza sezonem za tańszy pokój dwuosobowy zapłacimy ok. 22 dol.).
Leży w niskim paśmie gór Sierra Madre Oriental na wysokości 1400 m, można tu odetchnąć od upału na wybrzeżu. Znaczną część z 400 tys. mieszkańców Jalapy stanowią studenci Uniwersytetu Stanu Veracruz. Charakter miastu nadają liczne kafejki, nocne kluby, galerie i teatry.
Jalapa to schody, wzniesienia i panoramiczne tarasy z widokami na okoliczne wzgórza. Można tu uprawiać rafting albo odwiedzić malownicze wioski znane z plantacji kwiatów, tytoniu i kawy. Przede wszystkim jednak warto odwiedzić Muzeum Antropologii, jedno z najlepszych w Meksyku. Znajduje się w nim 2500 obiektów związanych z kulturą Olmeków, którzy zasłynęli m.in. jako twórcy ogromnych, bazaltowych głów (najwyższa ma prawie 3 m) liczących sobie po 3 tys. lat. Przyozdobione w hełmy głowy łączą cechy człowieka i jaguara.
Wstęp 3 dol., zniżki dla studentów z legitymacją ISIC
Południowy stan Oaxaca to 94 tys. km kw. suchego, półpustynnego obszaru porośniętego kaktusami i agawami, z których powstaje meskal , kuzyn tequili . Mieszka tu kilkaset tysięcy Indian - spadkobierców prehiszpańskich kultur Zapoteków i Mixteków. Spotkamy ich w stolicy stanu, tętniącym życiem mieście Oaxaca, na targu, na którym sprzedają swój przysmak - chapulines , czyli prażone świerszcze polne z dodatkiem chili i soku z limonki.
Oaxaca zachowała kolonialny koloryt, jej sercem jest wysadzany drzewami plac Zocalo. W podcieniach wokół liczne kafejki i restauracje, od północy wyrasta potężna bryła katedry. Na placu roi się od indiańskich sprzedawców i turystów. Warto wybrać się do barokowego kościoła zakonu dominikanów zamienionego w Muzeum Kultur. Największe wrażenie robią skarby ze złota i szlachetnych kamieni odnalezione w grobowcu króla Mixteków (biżuteria, ozdobne napierśniki, maski i rytualne posążki z XIV w.).
Guelaguetza, folklorystyczny festiwal tańca, który odbywa się w ostatnie dwa poniedziałki lipca, to świetna okazja, by przyjrzeć się barwnym strojom i rytualnym tańcom Indian z siedmiu regionów stanu Oaxaca. Kulminacyjnym jego punktem jest zapotecki "taniec z piórami".
Polecam nocleg w Casa Paulina, e-mail: hpaulina@prodigy.net.mx
Z Oaxaca można robić ciekawe wypady w okolice i odwiedzić np. Yagul - ruiny miasta Zapoteków z VIII w. Znajduje się tu duża kamienna platforma Patio 4, otoczona szczątkami świątyń, drugie co do wielkości w Ameryce Środkowej Boisko Futbolowe oraz Pałac Sześciu Patio. Wznosi się nad nimi Forteca i zarośnięte ruiny. Niezwykła cisza, otwarta przestrzeń z kaktusami-gigantami i górski krajobraz w oddali sprawiają, że spacer do ruin to niezapomniane przeżycie.
Wstęp 3 dol., otwarte 8-17, można też zwiedzać po oficjalnym zamknięciu
46 km na południe od Oaxaca leży Mitla - ruiny religijnego centrum Zapoteków z XIII w. Składano tu bogom ofiary z jeńców - odurzonym silnymi narkotykami wyrywano serca; ten najcenniejszy dar miał zapobiegać klęskom głodu, suszy, chorobom, zjednać przychylność bóstw. Ofiary czyniono też przy ważnych okazjach, jak ukończenie nowej świątyni, narodziny następcy, wojna. Czerwonawe budynki zdobione kamiennymi fryzami składają się z dwóch otoczonych pomieszczeniami patio, mieszkali tu najwyżsi kapłani, arystokracja i król. Słynne Patio z Mozaikami to rzadki przykład geometrycznych dekoracji wykonanych w kamieniu, na nich zapotecka kosmologia: słońce, ziemia i bóg Quetzalcoatl w postaci upierzonego węża. Są tu również komory nagrobne (wiele czeka na odkrycie).
Wstęp 3 dol., otwarte codziennie 8-17
Sąsiadujące ze stanem Oaxaca Chiapas to rdzenne terytorium starożytnych i współczesnych Majów, zajmuje 74 tys. km kw. na południu Meksyku. Położone w górskiej dolinie na wysokości 2100 m n.p.m. San Cristobal de las Casas (113 tys. mieszkańców) to serce tego stanu, kolonialny klejnocik. Wąskie, wyłożone kamieniem uliczki i kolorowe budynki tworzą labirynt pnący się do góry, bądź stromo opadający w dół. San Cristobal to wyjątkowe połączenie indiańskiej energii i duchowości z nowoczesnością i entuzjazmem licznych, młodych podróżników (to na nich czeka wiele świetnych nocnych klubów z koncertami na żywo).
W tłumie mestizo (większość mieszkańców Meksyku ma mieszany indiańsko-hiszpański rodowód) i białych globtroterów najbardziej wyróżniają się Indianie. Noszą ręcznie tkane stroje, wyszywane bluzy, tuniki w kolorowe pasy albo w zagadkowe symbole Majów. Na rynku wokół byłego zakonu Santo Domingo można kupić tkane przez nich maty, koce, paski, torby, laleczki i hipisowską biżuterię.
Nocleg w Posada Las Casas ok. 10 dol. za dwójkę z łazienką
Majowie żyją w kilkunastu wioskach wokół miasta San Cristobal de las Casas. Słyną one z niezwykłych ceremonii o starożytnej genezie. Indianie wznoszą do katolickich świętych prośby o dobre zbiory, deszcz i pomyślność, a przez szamanów komunikują się ze światem bogów i zmarłych przodków, odbywają rytuały oczyszczania i kuracje. Możemy je zobaczyć w wioskach San Lorenzo Zinacantan i San Juan Chamula . Niezwykłe szamańsko-katolickie rytuały odbywają się w kościele San Juan Chamula. Majowie palą setki świec w oparach kopalu , ofiarnego kadzidła, intonując pieśni i modlitwy. Piją też coca-colę, która ma wygonić z ciała złe duchy. Curanderos (znachorzy) leczą chorych, nacierając ich żółtkiem z jaj, po czym zarzynają koguta, który "zebrał" na siebie ich dolegliwości.
W obydwu wsiach bardzo hucznie obchodzi się święto "pięciu zgubionych dni" z dawnego kalendarza Majów. Uważa się je za pechowe, niejako "wyjęte" z kalendarza, który zawierał tylko 360 dni. Obchody przypadają na okres karnawału i nawiązują do ceremonii mających na celu zyskanie przychylności bogów i odpędzenie złych mocy. Tańce, maski i stroje świętujących nawiązują do złożonej kosmologii i wierzeń Majów.
Na południowy wschód od San Cristobal de las Casas, w dżungli Lacandon kryje się mało znane i trudno dostępne miasto starożytnych Majów - Bonampak . Ośmiokilometrowa wyprawa w głąb tropikalnego lasu zawiedzie nas na centralny plac, Gran Plaza, nad którym wznoszą się dobrze zachowane budynki Akropolis i stele. Bonampak oznacza Malowane Mury i jest to jedyne z miast Majów, w którym zachowały się wspaniałe freski z VIII w., czyli okresu rozkwitu ich cywilizacji. Przedstawiają scenki z panowania Chaan-Muana II: narodziny jego syna, bitwę, tortury i ofiarowanie jeńców. A ponadto rytualny taniec i ceremonię upuszczania krwi.
Bonampak odkryto zaledwie 60 lat temu w niejasnych okolicznościach. Jego tajemnicę wyjawił białym podróżnikom Indianin Lacandon z plemienia Hach Winik (Prawdziwych Ludzi). Możemy zamieszkać w ich wiosce Lacanya Chansayab otoczonej tropikalnym lasem. Obok znajduje się dobrze utrzymany kilkukilometrowy szlak w głąb dżungli, laguna, kaskady i ukryte w gąszczu ruiny mało znanego miasta Majów Lacanja.
Wstęp do Bonampak 3,50 dol., zniżki z legitymacją ISIC, otwarte codziennie 8-16