Tegoroczne ekscesy zbyt wyluzowanych turystów, którzy przybywali na Podhale, utrudniały życie mieszkańcom i podnosiły ciśnienie włodarzom, a policjanci mieli pełne ręce roboty. Bywały dni, gdy Zakopane zamieniało się w Ibizę, a urlopowicze zanadto sobie folgowali. Informowaliśmy o półnagich mężczyznach, którzy wieczór kawalerski przenieśli na dach busa, rajdach samochodowych i pościgach policyjnych.
Agata Wojtowicz, prezeska Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, proszona o komentarz, mówiła Wirtualnej Polsce, że "stolica Podhala straciła markę i dobrego turystę, który często omija Zakopane, wybiera inne miejsca, czasem inne terminy, aby między innymi nie brać udziału w takich zdarzeniach jak ostatnio".
Rada Miasta Zakopanego postanowiła przeciwdziałać negatywnym zachowaniom i przyjęła uchwałę wprowadzającą zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach od godz. 23 do 6 rano. Jak podawało wówczas RMF FM, jedenastu zakopiańskich radnych było "za", sześciu nie uczestniczyło w głosowaniu, a trzech wstrzymało się od głosu. Żaden z radnych nie był przeciwko uchwale.
Wciąż można kupować napoje wysokoprocentowe w restauracjach, barach i w innych placówkach sprzedających alkohol do spożycia w miejscu sprzedaży.
Uchwała obowiązuje od 4 października. Czy turyści dostosowali się do obowiązującego prawa? Jak donosi na Twitterze "Tygodnik Podhalański", urlopowicze mogą liczyć na taksówkarzy, którzy dostarczają alkohol z Kościeliska. Tam zakaz sprzedaży napojów wysokoprocentowych nie obowiązuje.
- Powodzeniem cieszy się nocny kurs do Kościeliska. Zamawiając pół litra z ławeczki na Krupówkach, trzeba zapłacić taksówkarzowi 70 zł plus cena wódki. Tanio nie jest - czytamy we wpisie "Tygodnika Podhalańskiego".
Doniesienia lokalnej gazety o taksówkarzach, którzy zwietrzyli intratny biznes, potwierdza dziennikarka z redakcji Onet Podróże. Dotarła do rozmówcy, którego ojciec i brat jeżdżą na taksówce. - Często mają kursy "kurierskie" - zdradza mieszkaniec Zakopanego i dodaje, że ludzie dzwonią np. w sobotę w nocy i proszą, żeby kupić im wódkę, fajki i wino. Za taki kurs taryfiarze biorą 25 zł plus cena zakupów.
Inna rozmówczyni zauważa, że zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Zakopanem to "przepis wydmuszka". Dziennikarka Onetu jedzie do Kościeliska. To raptem 10 minut jazdy samochodem od stolicy Podhala. Zatrzymuje się ok. godz. 23:30 na stacji benzynowej i ustawia w długiej kolejce. Dziesięć aut, w tym dwa taxi busy. Chcą zatankować benzynę czy gaz? Przyjechały po inne "paliwo". - Proszę poczekać do północy, to dopiero będzie ruch - mówi Onetowi pracownik stacji.
Źródła: "Tygodnik Podhalański" / Podróże Onet.pl / "Rzeczpospolita" / RMF FM