Długi weekend na Podhalu. Brak wody, chleba i chipsów

Tatry w długi weekend przyciągnęły tłumy turystów. "Tak wielu gości nie było tu od początku wakacji. Pełne są hotele, pensjonaty i kwatery prywatne" - relacjonował dziennikarz Onetu. A na Facebooku przewodniczka tatrzańska Maja Sindalska opublikowała zdjęcia znad Morskiego Oka. "Rzeka ludzi" - czytamy w jej poście.

"Bardzo dużo osób, ale bez większych kolejek do baru czy toalety. Rzeka ludzi płynie w obu kierunkach przez cały dzień. Parkingi oczywiście pełniutkie i wyprzedane online. Pogoda fajna, ciepło, ok. godz. 15 popadał delikatny deszczyk. Ok. 16:30 zaczęły się burze nad Tatrami" - informowała przewodniczka tatrzańska Maja Sindalska na profilu "Aktualne warunki w górach" na Facebooku.

Kobieta napisała także, że wiele osób pali papierosy, nie zwracając uwagi na innych i trując ich. "Nad drogą unosi się zapach dymu papierosowego" - zauważyła.

Przewodniczka zwróciła również uwagę na obecność czworonogów na szlakach. "Do tego dwa psy nad stawem. Ludzie ewidentnie myślą, że jak wiozą psa w wózku lub niosą w torbie, to przestaje być psem..." - czytamy w jej poście.

Warto pamiętać, że w Tatrzańskim Parku Narodowym obowiązuje zakaz wprowadzania psów. Zgodnie z art. 15 ust.1 pkt 16 ustawy o ochronie przyrody "w parkach narodowych oraz w rezerwatach przyrody zabrania się wprowadzania psów na obszary objęte ochroną ścisłą i czynną, z wyjątkiem miejsc wyznaczonych w planie ochrony oraz psów pasterskich wprowadzanych na obszary objęte ochroną czynną, na których plan ochrony albo zadania ochronne dopuszczają wypas." Poza psami pasterskimi na terenie parku mogą pojawić się psy asystujące osobom z niepełnosprawnościami oraz psy ratownicze.

W komentarzach gorąco

Internauci zwrócili uwagę, że takie zachowania powinny być karane mandatami. 

Niestety, mam wrażenie, że nikt nie egzekwuje przepisów. Sama staram się zwracać uwagę ludziom, którzy czasami nieświadomie łamią przepisy, jednak w większości przypadków kończy się to wyzwiskami. Gdyby posypała się fala mandatów, może wreszcie coś by się zmieniło. Można próbować zwracać uwagę ludziom, ale nie idę w góry, żeby pilnować porządku, tylko żeby się zrelaksować – zauważa pani Marta.
Tylko straszą tymi mandatami. Boją się masowych awantur i tyle. Może jak widzą jakąś pojedynczą jednostkę, to może wtedy wlepiają. A przynajmniej ja mam takie wrażenie – dodaje pan Grzegorz.
To nie wrażenie - to rzeczywistość. Jakieś 30 lat temu można było dostać mandat od strażnika na terenie TPN-u a teraz już nie – zauważa pan Wojciech.
Coraz więcej w Tatrach ludzi bez kultury – dodaje pani Marta.

W hotelach pełno, w sklepach pustki 

O szczycie sezonu w Tatrach informował także dziennikarz Onetu, który podczas długiego weekendu był na Podhalu. Przedsiębiorcy, którzy na początku wakacji byli zawiedzeni, teraz wreszcie mogą odetchnąć. Hotele, pensjonaty i kwatery prywatne są obłożone. Na parkingach trudno o wolne miejsce. Sklepowe półki świeciły pustkami. "W sobotę wieczorem, gdy wiele osób robiło zakupy na niedzielę i świąteczny poniedziałek, w części sklepów zaczęło brakować chleba, kiełbasy, piwa i... chipsów" - relacjonował dziennikarz Onetu.

To jeszcze nic, zarówno mieszkańcy, jak i turyści borykali się z brakiem wody w zakopiańskiej dzielnicy Olcza. W sobotę wieczorem i niedzielę mocno spadło ciśnienie wody. "Wielu górali śmieje się, że prawdziwy szczyt sezonu widać dopiero wtedy, gdy zaczyna brakować wody. W sobotę wieczorem i niedzielę rano ten warunek również został spełniony" - powiedział Onetowi Bartłomiej, zakopiański taksówkarz.

Źródło: Aktualne warunki w górach / Facebook / Onet.pl 

Więcej o: