Latanie staje się luksusem? "Ceny wystrzeliły"

"Ceny biletów są astronomiczne, a linie lotnicze mają wielkie żniwa" - pisze "Rzeczpospolita". Przewoźnicy, zmuszani przez europejskie lotniska do ograniczania liczby połączeń, sprawdzają, ile podróżni są w stanie zapłacić za lot. Ceny połączeń są rekordowe.

"Rzeczpospolita" donosi, że teraz trzeba zapłacić nawet kilka razy więcej niż na początku roku. "Ceny biletów wystrzeliły. Lufthansa, która mocno ograniczyła siatkę połączeń, sprzedaje już tylko najdroższe bilety. Opłaciło się. W II kwartale firma spodziewa się 300–400 mln euro zysku. Podróż z Warszawy przez Frankfurt na lotnisko JFK w Nowym Jorku w lipcu to wydatek 5,5 tysiąca złotych za bilet w jedną stronę w klasie ekonomicznej. W sierpniu jest taniej – 3800 zł za najtańszy rejs" – czytamy.

Zobacz wideo Dlaczego ten bilet jest taki tani? Jak oszczędzają tanie linie lotnicze

W Locie biletów w klasie ekonomicznej już nie ma. Zostały ostatnie miejsca w klasie biznes - za 8200 zł w jedną stronę. Jeśli chcemy polecieć w sierpniu w klasie ekonomicznej, musimy liczyć się z wydatkiem 4,5 tys. zł za przelot w jedną stronę.

Dziennikarka "Rzeczpospolitej" informuje, że skończyły się tanie bilety np. do Azji. Wcześniej można było polecieć do Tajlandii, na Bali czy Wietnamu (liniami Qatar Airways, Emirates) polecieć za 3–4 tys. złotych. Teraz trzeba zapłacić dwa razy tyle. Najtańszy bilet powrotny, kupiony w wielomiesięcznym wyprzedzeniem, to teraz wydatek przynajmniej 7 tys. złotych. W klasie ekonomicznej.

Latanie stało się "zbyt tanie"

O tym, że skończyła się era tanich lotów, informował m.in. szef Ryanaira. Michael O'Leary, prezes irlandzkich tanich linii lotniczych, mówił w brytyjskich mediach, że w ciągu pięciu lat ceny biletów lotniczych będą rosły, ale pasażerowie już płacą więcej. Np. za podróż Ryanairem z Modlina do Barcelony trzeba zapłacić tysiąc złotych plus opłata za bagaż.

– Latanie stało się "zbyt tanie", aby przynosić zyski – tłumaczył w brytyjskich mediach. Za stan rzeczy obwinia rosnące ceny paliwa, inflację i nowe podatki lotnicze. Branża lotnicza wciąż liczy też straty po pandemii i staje w obliczu ogromnego wyzwania finansowego.

Narodowy przewoźnik również podwyższył ceny. Za bilet w lipcu w obie strony z Warszawy do Paryża trzeba zapłacić 2200 zł, gdy wcześniej było to zwykle 700–800 zł. Podróż na trasie Mumbaj–WarszawaToronto w klasie ekonomicznej to wydatek ok. 12 tys. zł.

Jaką podwyżkę zniesie podróżny

"Rzeczpospolita" przytacza wyniki badań analitycznej firmy z rynku lotniczego, OAG. Na pytanie, jaka kwota podwyżki ceny biletu powstrzyma ankietowanych od podróży, 79 proc. odpowiedziało, że wzrost cen o 50 dol. lub równowartość tej kwoty nie wpłynie na zmianę ich planów. Kupią bilet i wyruszą w podróż. Podwyżka o 100 dol. nie zniechęci do kupna biletu 49 proc. potencjalnych pasażerów. Podniesienie cen o 200 dol. sprawi, że już tylko 17 proc. zdecyduje się kupić bilet w takiej cenie. Jedynie 9 proc. wciąż deklaruje kupno biletu przy podwyżce o 300 dolarów. 

Największy wzrost w skali roku od niemal 60 lat

Wzrost cen biletów lotniczych odczuwają Amerykanie, którzy wyliczyli, że tylko w kwietniu tego roku ceny w skali globalnej podrożały o 18 proc. i jest to największy wzrost w skali roku od niemal 60 lat.

Źródła: "Rzeczpospolita", "The Financal Times", RTE, "The Sun"

Więcej o: