Więcej informacji o Polsce i świecie przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do akcji ratowania zwierzęcia ściągnięto trzy zastępy strażaków: OSP Wierzchowice, OSP Czatkowice i JRG PSP z Milicza. Jak mówili w TVN24, akcja była dość trudna i nietypowa. Po dotarciu na miejsce usłyszeli od właścicielki, że wielbłąd zsunął się z grobli i wpadł do stawu.
"Strażacy wyciągnęli zwierzę z wody oraz umieścili je w bezpiecznym miejscu. Jednak okazuje się, że o przyszłości zwierzęcia zdecyduje weterynarz" – czytamy na profilu facebookowym OSP Wierzchowice.
Strażakom udało się wspólnymi siłami wyciągnąć zwierzę na brzeg, ogrzać, a następnie przetransportować w bezpieczniejsze miejsce. Wielbłąd był bardzo osłabiony i wyziębiony. Po ogrzaniu poczuł się lepiej i zaczął jeść.
Wyczyn ratowników był żywo komentowany przez obserwatorów. "W pierwszej chwili pomyślałam, że to żart" - pisze pani Agnieszka. "A gdzie jeździec?". "Tego jeszcze nie grali".
Okazuje się, że Czesia moglibyśmy oglądać na dużym ekranie. Wziął udział w filmie "Duże zwierzę" w reżyserii Jerzego Stuhra, w którym bohater zaopiekował się wielbłądem. Chodził z nim na spacery jak z psem, trzymał go w stajni jak konia i traktował jak przyjaciela. Niestety – spotkał się z ostracyzmem ze strony lokalnej społeczności i pewnego dnia zastał pusty kojec.
Czesio był jednym ze zwierząt z hodowli "Alpaki Przytulaki - Alpakorekreacja" prowadzonej w Czatkowicach. Jednak ostatnio gospodarstwo było zamknięte, a po półrocznej przerwie znów zaprasza gości, ale już w innej lokalizacji, w miejscowości Morzęcino. Nie wszystkie zwierzęta znajdą tam swój dom, ponieważ trwa spór między właścicielami zwierząt przebywającymi wciąż w Czatkowicach. Wśród nich jest Czesio oraz inne wielbłądy.
Źródło: "Gazeta Wrocławska"