Ogólnoświatowe media piszą o szczepionkach dla bogaczy. Milionerzy wydają fortunę na pakiety: wakacje plus szczepionka. Lecą do Dubaju prywatnym odrzutowcem, otrzymują najpierw pierwszą dawkę, odpoczywają w prywatnych willach z basenami, a następnie dostają drugi zastrzyk. Inni jadą do Rosji, a zamożni Meksykanie nie mają oporów, aby wepchnąć się do kolejki przed Amerykaninem. Ten trend się rozwija. Coraz więcej krajów dostrzega popularność tej oferty. Właśnie Malediwy ogłosiły program "3V", czyli "visit, vaccinate, vacation" ("przyjedź, zaszczep się i spędź tu wakacje").
Pierwsze doniesienia o "wycieczce ze szczepieniem w cenie" pojawiły się już w grudniu ubiegłego roku. Do Londynu lub Nowego Jorku wyjazd organizowało indyjskie biuro podróży za 1777 dolarów (ok. 7100 zł) na osobę. Podróżni najpierw przebywali w izolacji, tak długo jak to było konieczne, a następnie odwiedzali ośrodek zdrowia, w którym byli szczepieni preparatem Pfizer BioNTech. Koszt szczepionki był uwzględniony w cenie. Po zaszczepieniu "turyści" zrobili obowiązkową rundkę po mieście i wracali do domu.
Przed świętami Bożego Narodzenia Ron DeSantis, gubernator Florydy ogłosił, że każdy, kto ukończył 65 lat, może się zaszczepić na Florydzie. Następnego dnia na lotnisku w Miami wylądowała armia starszych Kanadyjczyków, Brazylijczyków, Argentyńczyków i Wenezuelczyków. Wśród nich był były szef Time Warner, Richard Parsons, który przyleciał na Florydę tylko w jednym celu. - To było bardzo proste. Wszedłem na stronę internetową, umówiłem się na wizytę, przyleciałem z Nowego Jorku. To wszystko - mówił w stacji CNBC.
DeSantis w końcu wydał dyrektywę, że szczepiący się na Florydzie muszą mieć stały adres zamieszkania w tym stanie. Jak podaje "La Repubblica", w ten sposób z 40 tys. dawek skorzystali przyjezdzni.
Na początku roku, gdy program szczepień jeszcze raczkował i zamożni ludzie nie chcieli czekać w kolejkach, Roy Gal, właściciel biura Memories Forever Travel Group, chwalił się w Fox 35 News, że organizował luksusowe wyjazdy do Izraela dla trzydziesto- i czterdziestolatków. Obywatele Izraela, mieszkający w Ameryce, mogli polecieć do swojego rodzinnego kraju i tam się zaszczepić. Wyjazd kosztował fortunę. Jego klienci zapłacili 850 dolarów za bilety w obie strony (ok. 3200 zł), a następnie ok. 2 tys. dolarów miesięcznie (ok. 7600 zł) za wynajem domu. A ponieważ w Izraelu musieli spędzić ok. dwa miesiące biorąc pod uwagę kwarantannę, a potem jeszcze czekać na przyjęcie drugiej dawki, koszt urastał do 5 tys. 800 dolarów (ok. 22 tys. zł). - W Izraelu personel medyczny wychodził przed ośrodek i krzyczał: 'Szczepionki! Jeśli są chętni, to zapraszamy'. Moi klienci po prostu wchodzili i korzystali - opisywał Gal.
Jak informuje AARP, dostępność szczepionek w ostatnich tygodniach w USA poprawiła się, a do 13 kwietnia ponad 245 milionów dawek szczepionek zostało rozesłanych po całym kraju. Ponad 122 milionów Amerykanów otrzymało co najmniej jedną dawkę, w tym prawie 80 proc. osób w wieku 65 lat i starszych. Ponad 75 milionów ludzi jest w pełni zaszczepionych.
Administracja prezydenta Joe Bidena naciska, żeby w pierwszej kolejności szczepić osoby 65+, ale okazuje się, że niemal każdy stan realizuje własny plan szczepień. W ponad 35 stanach, w tym na Florydzie, Nowym Jorku i Teksasie wprowadzona została strategia zaproponowana przez administrację prezydenta. Ale w innych definicja "starszej" osoby dorosłej, która otrzymuje pierwszeństwo zaszczepienia, różni się. W niektórych stanach szczepią każdego w wieku 16 lat, a w innych 45+, 50+ oraz 55 lat i więcej według kolejności ustalonej przez władze stanowe.
Wspominaliśmy o Florydzie, która od kilku miesięcy w pierwszej kolejności szczepi seniorów 65+, a od 29 marca szczepienia zostały otwarte dla osób 40+ i wszystkich dorosłych (5 kwietnia). W Oregonie każda osoba w wieku 45 lat i więcej może otrzymać szczepionkę, ale już osoba młodsza niż 70 lat kwalifikowana na szczepienie była dopiero na początku marca.
W miarę jak szczepionki stają się coraz bardziej dostępne, administracja Bidena naciska na zwiększenie liczby miejsc, w których mieszkańcy mogą się zaszczepić. Na amerykańskie ulice wyjechały lub wyjadą też specjalne busy - mobilne punkty szczepień, aby gorzej skomunikowani Amerykanie mogli zyskać ochronę przed COVID-19. Z dnia na dzień tych współfinansowanych przez rząd federalny pojazdów przybywa.
Choć gubernator Florydy ukrócił turystykę szczepionkową do jego stanu, inne regiony USA wciąż przeżywają istny boom. Will i Mona Presley przyjechali do Arizony z Ontario w Kanadzie i mają już za sobą pierwszą dawkę.
- Nie było żadnych ograniczeń. Nie wymagano od nas ani obywatelstwa amerykańskiego, ani zaświadczenia o miejscu zamieszkania w USA. Byliśmy traktowani tak samo jak wszyscy inni - mówił Will Presley w porannym programie radiowym CBC, ciesząc się, że przed nim i jego żoną jeszcze druga dawka szczepienia.
"The Los Angeles Times" donosi, że z powodu opóźnienia meksykańskiego programu szczepień do Stanów Zjednoczonych przyjeżdżają zamożni Meksykanie. Jednym z nich jest 70-letni biznesmen, Mauricio Fernández Garza, który przez trzy kadencje był burmistrzem San Pedro Garza Garcia. W styczniu wyczarterował prywatny odrzutowiec. Poleciał do Brownsville w Teksasie, a następnie pojechał do Los Fresnos. W punkcie szczepień poczekał w krótkiej kolejce, okazał meksykański paszport i otrzymał pierwszą dawkę szczepionki Moderna. Po miesiącu odbył tę samą podróż, aby otrzymać drugą dawkę.
Mauricio Fernández Garza w "Los Angeles Times" przyznał, że nie był wyjątkiem. Jego zdaniem z San Pedro Garza Garcia, liczącego 120 tys. osób, podobną podróż odbyło kilka tysięcy mieszkańców.
- Meksyk pozostaje w tyle ze szczepieniami - tłumaczył Mauricio Fernández Garza. - Wiele osób chce zyskać ochronę przed wirusem, a ponieważ mogą w tym celu dostać się do USA, to dlaczego nie skorzystać z tej okazji? - pytał.
Rzeczywiście, szczepienia w Meksyku idą powoli. Jak na razie zaledwie 4 proc. ze 128 milionów obywateli kraju otrzymało co najmniej jedną dawkę. Przedstawiciele służby zdrowia podchodzą sceptycznie do planów rządu, że do sierpnia wyszczepione zostanie co najmniej dwie trzecie populacji. Uważają oni, że program szczepień zostanie rozciągnięty również na przyszły rok. Krytykowana też jest strategia rządu, który podjął decyzję, że w pierwszej kolejności będą szczepieni seniorzy z mniejszych ośrodków i terenów wiejskich, a przecież tam z racji mniejszego zaludnienia łatwiej również zachować dystans społeczny.
Majętni Meksykanie, nie chcąc więc czekać na swoją kolej w przyszłym roku, wyruszają na północ. Wielu z nich nie przyznaje się do szczepionkowej wycieczki, bo chcą uniknąć linczu, który spotkał np. prezentera telewizyjnego Juana José Origela.
Tuż po otrzymaniu zastrzyku umieścił na Twitterze zdjęcie z Miami, pod którym napisał: "Jakie to smutne, że mój kraj nie zapewnił mi takiego bezpieczeństwa!". Pod postem pojawiły się krytyczne komentarze: "Za pieniądze można zrobić wszystko" - napisał jeden z użytkowników Twittera. "Nie masz wstydu" - skomentował inny.
Do Stanów Zjednoczonych na szczepienie ruszyli też lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy służby zdrowia, ponieważ władze wykluczyły z programu szczepień medyków niepracujących bezpośrednio z pacjentami cierpiącymi na COVID-19.
Francisco Moreno, który kieruje oddziałem covidowym Centrum Medycznego w Meksyku, powiedział w ABC, że szczególnym zainteresowaniem turystyką szczepionkową cieszą się obszary wiejskie w Teksasie. Punkty szczepień są w nich nadmiarowo zaopatrywane w preparaty biologiczne, a Meksykanie skwapliwie z tego korzystają.
"The Los Angeles Times" zauważa, że liczba podobnych wyjazdów z Meksyku wzrośnie w nadchodzących miesiącach, ponieważ Kalifornia, Teksas czy inne stany włączyły do programu szczepień wszystkich mieszkańców. Ponadto około połowa stanów w USA nie wymaga stałego adresu zamieszkania w tym stanie, aby dokonać szczepienia, a żaden nie wymaga obywatelstwa amerykańskiego. Urzędnicy więc uważają, że turystyka szczepionkowa jest legalna. Mimo to w mediach toczy się dyskusja na temat nierówności społecznych i etycznych zachowań.
- Takie zachowanie nie jest nielegalne, ale oczywiście wiele osób korzysta z luk w systemie - powiedział senator stanu Teksas Eddie Morales. - Brak konieczności okazywania dowodu pobytu w USA wziął się stąd, żeby z programu szczepień mogli skorzystać pracownicy przebywający w USA nielegalnie. Niestety lukę tę wykorzystują zamożni cudzoziemcy. Choćby trzy miesiące temu dwunastu Meksykanów przyleciało prywatnym samolotem do małego miasteczka Pecos, zaszczepili się i wyjechali - opisywał. Serwis informacyjny Sin Embargo informował natomiast o dwóch sędziach meksykańskiego Sądu Najwyższego, którzy w tym celu przyjechali do San Antonio.
Morales przytoczył też sytuacje, z którymi się spotkał: - Odbierałem telefony od oburzonych mieszkańców. 'Co się dzieje? Nie mogę dostać szczepionki dla mojego 65-letniego ojca, a ci ludzie po prostu przyjeżdżają i dostają zastrzyk'.
I choć po nagłośnieniu tego zjawiska gubernator Teksasu Greg Abbott podkreślił, że "szczepionki w Teksasie są przeznaczone dla mieszkańców USA", to słowa te nie zostały wprowadzone w czyn. Polityki nie zmieniono.
Dr Robert Martinez, który nadzoruje program szczepień w szpitalu w Edynburgu, przyznał, że od władz stanowych przyszły wytyczne, aby przed szczepieniem pytać tylko o nazwisko i datę urodzenia. Nic więcej. - Im więcej zaszczepionych, tym lepiej - skwitował Martinez i dodał, że w szpitalu dziennie wyszczepionych zostaje 2500 osób.
Na początku lutego o szczepionkowych wycieczkach donosił "The Guardian". Sprawa dotyczyła elitarnego brytyjskiego klubu Knightsbridge Circle, w którym członkostwo kosztuje 25 tys. funtów rocznie (130 tys. złotych). W styczniu jego członkom zaoferowano wyjazd do Dubaju. W ofercie znalazły się koszty przelotu, kamerdyner, trzytygodniowy pobyt w hotelu najwyższej klasy oraz przyjęcie dwóch dawek szczepionki. Stuart McNeill, założyciel klubu, mówił w "The New York Times", że na wyjazd znalazło się 2 tys. chętnych.
- Jesteśmy pionierami tego luksusowego programu podróży obejmującego szczepienia. Przyjeżdżasz, otrzymujesz zastrzyk, zostajesz na trzy tygodnie w willi, opalasz się, znowu dostajesz zastrzyk, potem certyfikat - i załatwione - reklamował ofertę swojego klubu Stuart McNeill.
20 proc. członków Knightsbridge Circle, nie tylko Brytyjczyków, już zaliczyło podróż prywatnymi odrzutowcami do Dubaju i przyjęcie szczepionki. Cały pakiet z podróżą i zakwaterowaniem to koszt 45 tys. euro (ok. 204 tys. zł).
Nie tylko zamożni Brytyjczycy, lecz także Hiszpanie udają się do Dubaju, aby zaszczepić się przeciw COVID-19. Choć oficjalnie turyści zagraniczni mogli to uczynić do 12 stycznia, hiszpańska prasa donosi, że wciąż jest to możliwe. "Za pieniądze można tutaj mieć wszystko" - pisze ABC. "Niedobór szczepionek i spowalaniająca w ostatnim czasie kampania szczepień przeciw COVID-19 w Hiszpanii zachęcają do podróży do Dubaju". Dziennikarze ABC, którzy rozmawiali z turystami zaszczepionymi w Emiratach Arabskich, informują, że cudzoziemcy wciąż mogą być zaszczepieni w prywatnych klinikach małych emiratów, choć ministerstwo zdrowia zapewnia, że szczepionka jest dostępna tylko dla mieszkańców kraju. A to znaczy, że dla ekspatów i rezydentów również.
Niedawno Dubaj zaapelował do cyfrowych nomadów, że jeśli przyjadą tutaj na rok, aby "mieszkać i pracować nad morzem", otrzymają dodatkową premię, czyli szczepienie, ponieważ wszyscy mieszkańcy Zjednoczonych Emiratów Arabskich zostaną objęci rządowym programem szczepień.
Najpierw więc zapraszano turystów, potem się zarzekano, że to tylko dla mieszkańców, choć dziennikarze ABC twierdzą, że turyści nadal mogą się szczepić. Ale władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zapraszają cyfrowych nomadów, bo jak się osiedlą, to będą traktowani jak obywatele ZEA.
Popularnością cieszą się USA i Rosja Halfpoint / shutterstock
Wycieczki szczepionkowe organizowane są także do Rosji. Międzynarodowe agencje turystyczne z Norwegii, Austrii czy Włoch organizują wyjazdy z ofertą szczepienia w pakiecie. Najwyraźniej z milczącym wsparciem Kremla. I choć rosyjska szczepionka Sputnik V nie została jeszcze zatwierdzona do użytku przez Europejską Agencję Leków, to chętnych najwyraźniej nie brakuje.
Norweska agencja turystyczna World Visitor organizuje wycieczki do Moskwy, oferując w programie dzień zwiedzania i wizytę w punkcie szczepień. Ceny takich wycieczek ze szczepionką COVID-19 w pakiecie wahają się od 1200 do 3000 euro (od ok. 5400 do 13 800 zł). Warunkiem wjazdu do Rosji jest jednak otrzymanie wizy. Podróżni kosztami zostaną obciążeni po jej otrzymaniu.
Pierwsi klienci szczepionkowej wycieczki do Rosji wylądowali w Moskwie 8 kwietnia, przyjęli pierwszą dawkę, a po drugą wrócą za kilka tygodni. I choć minister zdrowia Michaił Muraszko zwrócił uwagę, że Sputnik V przeznaczony jest tylko dla mieszkańców i nie ma programu szczepień dla turystów przebywających w Rosji, to rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wypowiada się dyplomatycznie. Przyznał, że pojawiły się prośby o rozważenie, aby "cudzoziemcom umożliwić podróżowanie i szczepienie się w Rosji" Według niego "sprawa jest godna rozważenia".
Nieoficjalnie rosyjscy urzędnicy naciskają, aby umożliwić obcokrajowcom szczepionkową wizytę. W organizowanie takich wyjazdów aktywnie zaangażowana jest Jedna Rosja, partia będąca zapleczem politycznym prezydenta Władimira Putina, która pomaga w otrzymaniu wizy. Jak podaje Deutsche Welle, Jedna Rosja wspiera działanie biura World Visitor, a 40 obywatelom z rosyjskim obywatelstwem mieszkających w Niemczech zasponsoruje pobyt w hotelu, transport i szczepionkę. Turyści będą musieli z własnej kieszeni opłacić tylko bilety lotnicze.
- Sputnik nie jest dostępny w Niemczech, więc chcemy ułatwić obywatelom Rosji otrzymanie wizy do ich rodzinnego kraju, aby mogli zostać zaszczepieni przeciwko COVID-19 - potwierdził zaangażowanie partii Walery Grojukanow z Jednej Rosji.
Program szczepień w Niemczech mógłby być wdrażany sprawniej. Nie chodzi tylko o dostępność Sputnika, ale w ogóle możliwość otrzymania szczepionki. W marcu dwie dawki szczepień otrzymało 2,5 miliona osób. To 3 procent mieszkańców kraju. 5,2 miliona otrzymało co najmniej pierwszą dawkę. "The New York Times" podaje, że do tej pory dwie dawki otrzymało 6,3 proc. Niemców.
Ci, którzy nie chcą czekać, korzystają z "wyjazdów zdrowotnych". Jedną z nich jest Elisabeth Straub, 56-letnia copywriterka z Berlina.
- W czasie pandemii ludzie nie powinni myśleć zbyt politycznie. Zamiast tego powinni pomyśleć o tym, jak zaszczepić wszystkich tak szybko, jak to możliwe, aby powstrzymać pandemię - powiedziała Deutsche Welle Straub.
Więcej wątpliwości ma Manfred z Moguncji. - Oczywiście nie chcę stać się zbrojnym ramieniem administracji Putina. Boję się jednak, że jeśli COVID mnie dopadnie, to już tak na serio - powiedział 63-latek. Mężczyzna przyznał, że jego zachowanie zostało skrytykowane przez przyjaciół i rodzinę. Nie chciał też ujawniać nazwiska ze strachu przed reakcją publiczną.
Choć rosyjskie władze oficjalnie nie popierają wyjazdów ze szczepieniami w pakiecie, mają na uwadze, że pandemia negatywnie odbiła się na branży turystycznej, która straciła w ubiegłym roku ok. 500 miliardów rubli (5,6 miliarda euro).
- Od ponad roku z powodu pandemii nie mogę organizować wycieczek. Nie mam żadnych motywacji politycznych. To tylko biznes - zapewnił Albert Sigl, szef norweskiego biura, który dodał, że tylko na jedną z wycieczek zapisało się ponad 700 obywateli Niemiec. - Rosyjscy partnerzy zapewnili mnie, że moi klienci bez problemu zostaną zaszczepieni - podkreślił.
Wyjazdy szczepionkowe organizuje także Impfreise.at. To inicjatywa austriackiego potentata medialnego Christiana W. Muchy. "Godne ubolewania i szkodliwe dla nas wszystkich jest to, że Unia Europejska nie zdołała zapewnić wystarczającej liczby szczepionek dla wszystkich Europejczyków w odpowiednim czasie" - czytamy na stronie. Można na niej dokonać wstępnej rezerwacji na różne pakiety wakacyjne all inclusive wraz z "gwarantowanym dostępem do szczepionki przeciwko koronawirusowi", niezależnie od wieku podróżnego lub miejsca na liście szczepień.
Christian Mucha, zdając sobie sprawę, że wielu osób nie stać na taką podróż, podjął decyzję, że Impfreisen.at zaoferuje bezpłatny wyjazd dla jednej dziesiątej osób, które zamówią najtańszy pakiet, pod warunkiem, że opiszą swoją sytuację finansową. - Chcemy pomóc jak największej liczbie osób zaszczepić się w sposób legalny, tani i szybki - powiedział biznesmen.
Wakacje szczepionkowe do Rosji organizuje także włoskie biuro Eurasian Travel of Bologna. Jesteśmy małym touroperatorem w Bolonii - mówił włoskim mediom Pietro Di Febo, dyrektor Eurasian Travel. - Od końca ubiegłego roku otrzymaliśmy dziesiątki pytań o wyjazdy do Rosji w tym celu, aby się zaszczepić. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z turystyką medyczną, ale postanowiliśmy spróbować - opisywał.
Di Febo stwierdził, że ceny hoteli w stolicy Rosji spadły. Jeszcze rok temu za pobyt w pięciogwiazdkowym hotelu trzeba było zapłacić 300 euro za noc (ok. 1380 zł), teraz to koszt od 60 do 80 euro (ok 273 zł do 364 zł). Cena wyjazdu zaczyna się od 1700 euro plus bilet lotniczy w cenie od 300 do 400 euro (7700 zł plus od 1360 do 1820 zł).
Właściciel biura przekazał, że wyjazdy szczepionkowe będą organizowane w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy. Są szansą na wznowienie działalności po roku przerwy z powodu pandemii. Di Febo przyznał, że wyzwaniem jest długość podróży i konieczność zapełnienia czasu między pierwszą i drugą dawką szczepionki (3 tygodnie), na przykład zwiedzaniem Moskwy i Sankt Petersburga.
- Sprawdziliśmy u prawników, czy możemy oferować takie pakiety naszym klientom i okazało się, że tak, ponieważ każdy może leczyć się, gdzie chce - zaznaczył szef bolońskiej firmy.
Większość zgłoszeń Di Febo otrzymuje z północy Włoch, zwłaszcza z Lombardii, a także z Sardynii i Kampanii.
Kolejnym krajem, który chce wykorzystać szczepionkowy trend wyjazdowy, jest Kuba, która, jak donosi "Les Echos", stworzyła kampanię reklamową, oferując "plażę, Morze Karaibskie, mojito i szczepionkę" osobom chcącym przyjechać na wyspę. Republika zaoferowała, że zaszczepi wszystkich turystów przeciwko COVID-19, którzy odwiedzą wyspę.
Według państwowej agencji informacyjnej Instytut Finlay jest w trakcie produkcji 100 milionów dawek, które zaspokoją zarówno potrzeby kraju, jak i krajów zainteresowanych zakupem szczepionki. Kuba nie ogłosiła jeszcze oficjalnej daty, kiedy turyści mogą zacząć otrzymywać szczepionkę, ponieważ prowadzona jest trzecia faza badań szczepionki Sovereign 02.
Do grona krajów, które chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, dołączają również Malediwy. W rozmowie z CNBC minister turystyki Abdulla Mausoom ogłosił program, który ma funkcjonować pod nazwą "3V", czyli "visit, vaccinate, vacation" ("przyjedź, zaszczep się i spędź tu wakacje"). Jeszcze nie wiadomo dokładnie, kiedy program wystartuje. Władze mają nadzieję, że będzie to możliwe jeszcze przed letnim sezonem, kiedy wszyscy mieszkańcy wyspy zostaną zaszczepieni.
Szczepionkę w pakiecie oferują także Barbados, Mauritius czy Serbia. Analitycy zgodnie zauważają, że trend turystyki szczepionkowej będzie się rozwijał. Choć pojawia się wiele wątpliwości prawnych i etycznych.
Obywatele Unii Europejskiej są szczepieni w ściśle określonej kolejności. Wprawdzie poddanie się komercyjnemu szczepieniu nie jest złamaniem prawa, to nie wiadomo, czy szczepienie innym preparatem niż dopuszczone w UE będą brane pod uwagę przy wystawianiu paszportów covidowych.
Inni komentatorzy zwracają uwagę na względy moralne. Na luksus wycieczki szczepionkowej mogą pozwolić sobie jedynie zamożne osoby. Do tego dochodzi również kwestia opóźnienia w produkcji i dostawach szczepionek w krajach Globalnego Południa (choćby Pakistanie czy Kenii). Niektórzy więc zwracają uwagę, że nadwyżki szczepionek powinny być przekazywane lub odsprzedawane po cenie rynkowej krajom, które wciąż czekają na dostawy.