Na wyspie miłości: Cedry, cytrusy, CYPRysy

Po mozaice biega helleński bóg, z ikony patrzy bizantyjski święty, a z minaretu muezin pięć razy dziennie wzywa na modlitwę. Oto Cypr

Hellada

Cypr jest wyspą miłości - Afrodyta wyłoniła się z piany nieopodal Pafos. Na małą plażę schodzi się z parkingu przez wąski kamienny tunel. Lazurowe morze, lazurowe niebo i od razu widać, że to TA skała. Największa, jasna i lekko spłaszczona. Żeby zyskać wieczną młodość, wystarczy opłynąć ją trzy razy nago. Na szczęście trafiam na szalejący sztorm - siła wyższa, nie mogę mieć do siebie pretensji.

Miejsce jest naprawdę piękne. Bioenergoterapeuci twierdzą, że to za sprawą pozytywnych bioprądów, ezoterycy mówią o energii z kosmosu. Starogrecka wersja Hezjoda jest taka: Kronos, ojciec bogów, połykał po kolei wszystkie swoje dzieci. Jego żona Rea, by nie dopuścić do połknięcia najmłodszej pociechy, dała mężowi kamień, a malutkiego Zeusa uchowała. Ten podrósł i okrutnie się zemścił - wydostał rodzeństwo z brzucha ojca, obciął mu genitalia i wrzucił do morza. To właśnie one zapłodniły morską wodę - wyłoniła się z niej cud piękności bogini. Według mitu zguba Kronosa ciągle gdzieś dryfuje...

***

Krajobraz Cypru - śródziemnomorska idylla. Cedry, cytrusy, cyprysy. Wodospady, strumienie, laguny. I dowód, że starożytni też docenili to miejsce - wszędzie antyczne ruiny.

Największe skarby znajdują się w Pafos, portowym miasteczku w zachodniej części wyspy. W 1962 r. miejscowy rolnik podczas orki znalazł świetnie zachowane rzymskie mozaiki - misternie zdobione posadzki otoczone resztkami fundamentów. Obudowano te resztki halami ze szkła i drewna - powstały nowoczesne obszerne komnaty z antycznymi podłogami. Znane są m.in. jako domy Dionizosa, Orfeusza, Tezeusza czy Czterech Pór Roku (od bohaterów przedstawień). Wiosna jest gruba i jowialna, zima to smutny starzec lejący wodę z amfory, a bogowie i herosi - muskularni i w girlandach kwiatów. Przy wejściu do jednego z domów wzór z kamyczków układa się w napisy: hiere - witaj i kaicy - ty również. Chodzimy nad tymi cudami po drewnianych mostkach.

Co jakiś czas archeolodzy odkopują kolejną mozaikę, a plany rozbudowy miasta w tej okolicy wstrzymano - jak w "Rzymie" Felliniego, gdzie wspaniałe odkrycia blokowały każdą budowę.

Wstęp - 1,5 funta cypryjskiego.

***

W okolicy Limassol (największy port i kurort Cypru) zachował się Kourion, w czasach starożytnych Greków i Rzymian jedno z ważniejszych polis. Docieramy tam późnym popołudniem: ukośne promienie słońca oświetlają antyczny teatr, ruiny domów i rozległą agorę, wokół której stoi kilka korynckich kolumn i wspaniałe kapitele. Kourion leży na wzgórzu, z widokiem na lazurowe morze - to jedna z bardziej eksponowanych widokówek Cypru, ale na żywo rzeczywiście zapiera dech.

Widać wyraźnie warstwy historii, które składają się na miasteczko. A więc epoka helleńska - z nympheanarium i mozaikami (cała mitologia), rzymska - z fundamentami term i agory oraz wczesnochrześcijańska - z ruinami bazyliki i fundamentami domów (na jednej z posadzek mozaikowy napis: "Cenne są kamienie, ale najcenniejsza w tym domu jest obecność Jezusa Chrystusa").

O tym, jak dostatnim miastem był Kourion, świadczą zbiory w nowojorskim Metropolitan Museum. W XIX w. amerykański konsul prowadził tu na własną rękę wykopaliska i wywiózł do Stanów brązowe wazy, misternie rzeźbione srebrne tace, marmurowe rzeźby. Można je oglądać na stałej wystawie w Metropolitan "Skarb z Kourionu" ( http://www.metmuseum.org ).

Bizancjum

W 45 roku przybyli na wyspę apostołowie Paweł i Barnaba. Zanim jeszcze tego samego roku przekonali rzymskiego naczelnika Sergiusa Paulusa do przyjęcia chrześcijaństwa, byli prześladowani. Pawła skazano na karę chłosty - przywiązany do słupa w Ayia Kyriaki w Pafos otrzymał ponoć 39 razów. Dziś stoi w tym miejscu dwunastowieczna bizantyjska bazylika, a obok niej sterczą ruiny antycznej świątyni. Jedna z jej kolumn to właśnie ten słup.

Po podziale Cesarstwa Rzymskiego na Wschodnie i Zachodnie w 395 r. Cypr stał się częścią kościoła bizantyjskiego - odtąd jest prawosławny. Tutejsze cerkiewki mają przepiękne ikonostasy, niektóre nawet z VI wieku. Komunię przyjmuje się pod postacią chleba i wina (mocna, słodka commandaria).

W górach zachowały się wykute w skałach klasztory z X-XII wieku. Jednym z piękniejszych jest dawny erem św. Neofytosa w zachodniej części wyspy. Podjeżdża się do niego krętą drogą prowadzącą z Pafos do Polis, wśród cyprysów i cedrów. Klasztor to trzy małe cele wykute w skale, niskie, o nieregularnych sklepieniach. Są jak jamy, z wybrzuszeniami i wklęsłościami, w jednym miejscu wysokie na trzy metry, a w innym na metr. Z jednej do drugiej prowadzą wąskie, niskie wrota. Na bezcennych freskach z XII wieku szczupłe postacie o smutnych, pociągłych twarzach i niesamowitych oczach. Są wśród nich apostołowie, para cesarska Teodora i Justynian, a w ostatniej celi - Chrystus Pantokrator namalowany na sklepieniu zawieszonym tak nisko, że trzeba przykucnąć i zadrzeć głowę, by go zobaczyć. To dzieło samego Neofytosa. Przybył tu w 1159 r., szukając samotni. Miał 25 lat. Z czasem sława tego eremity i poety ściągnęła do pustelni rzesze uczniów z całej wyspy. Aby się od nich odizolować, Neofytos miał wykuwać jamy w skale coraz wyżej i wyżej, zamykał się w nich i schodził na ziemię tylko czasami, po spuszczanej drabince.

Obok cel ze skały wytryska źródełko. Do dziś odbywają się tu chrzty - malutkie dzieci zanurza się trzy razy w wodzie, starszym moczy się tylko głowy.

Zwiedzamy krużganki, w których mieszczą się cele klasztorne (jest zaledwie kilku zakonników i przeor) oraz XVI-wieczny kościół. Dzwonnicę dobudowano dopiero pod koniec XIX w. - do tego czasu w Imperium Osmańskim, które władało wtedy wyspą, nie można było używać dzwonów. Zachowała się drewniana belka na sznurach - mnisi uderzali w nią, wzywając na modlitwę.

Islam

W popularnych przedstawieniach historii Cypru okres od 1571 do 1878 r., kiedy był on częścią Imperium Osmańskiego, to czarna dziura. Mamy z nią do czynienia nawet w filmach na temat dziejów wyspy wyświetlanych np. w słynnym Time Elevator w Limassol (wstęp 5-7 funtów) - interaktywnym kinie, a zarazem wielkiej atrakcji turystycznej.

Tymczasem wpływów tureckich nie da się ukryć - niemal w każdym mieście znajdziemy dzielnicę arabską z bazarem i meczetem. Na starówce w Limassol w uliczce równoległej do pasażu Sant Andreas poczujemy się jak w tureckim zaułku. Niskie, kamienne domy, po lewej budynek z charakterystycznymi kopułami - hammam, arabska łaźnia (codziennie od 8 do 22, wstęp 5 funtów), po prawej - stary meczet. Zaglądam tam w porze modlitwy. U wejścia muezin nawołuje "Allahu Akbar!". Kilka minut później pokazuje mi świątynię - obszerne jasne wnętrze, podłoga wyłożona dywanami, wszędzie srebrne i zielone zdobienia. - Nasza gmina się rozrasta - mówi. - Przyjeżdżają tu do pracy ludzie z Syrii, Egiptu, Bangladeszu, Iranu, Pakistanu...

Meczety - kamienne, z ołówkowymi wieżami minaretów - wpisują się w panoramę Cypru tak samo jak antyczne ruiny. Najsłynniejszy jest pod Larnaką: oaza pełna palm, słone jezioro, wczesną wiosną aż różowe od flamingów, i Tekke Hala Sultan. To właściwie mauzoleum z grobem ciotki Mahometa, która przybyła tu w VII w. w czasie pierwszej arabskiej inwazji na Cypr (odpartej przez Bizancjum, Arabowie jeszcze kilkakrotnie będą ponawiać ataki, aż do skutku). Hala Sultan jest jednym z najświętszych miejsc islamu i celem pielgrzymek.

***

Miszmasz kulturowy jak w soczewce ogniskuje się w Nikozji (ok. 200 tys. mieszkańców). Od czasu inwazji tureckiej z 1974 r., która podzieliła Cypr, to ostatnia stolica na świecie rozdarta murem. Przez środek miasta biegnie wysoki płot, nad nim druty kolczaste, na rowerach jeżdżą żołnierze z oddziałów błękitnych hełmów. ONZ ma tu swoje bazy i kontroluje cztery przejścia w mieście (ostatnie otwarto w lutym).

Po cypryjskiej stronie muru ekskluzywne sklepy, siedziby firm, biurowce. Gdzieniegdzie rezydencje i kamieniczki z żółtego piaskowca, z klasycznymi tympanonami, kolumnami i okiennicami z zielonego drewna. Są też ślady bizantyjskie - masywne średniowieczne kościoły i mury. Uwagę przykuwają zwłaszcza te weneckie, opasujące miasto (Serenissima rządziła tu w latach 1489-1571). Z jedenastu bastionów pięć znajduje się po stronie tureckiej, pięć po stronie greckiej, a jeden trafił pod opiekę ONZ. Warto odwiedzić niewielką katedrę św. Jana, w której koronowani są biskupi, oraz Muzeum Bizantyjskie w Centrum Kultury Arcybiskupa Makariosa z przepiękną kolekcją ponad 150 ikon.

Kto przejdzie na stronę turecką, znajdzie się w innym świecie. Ceny kilkakrotnie niższe, senna atmosfera. Wiele budynków nosi szramy od czasów inwazji. Można udać się na bazar (przed wiekiem było ich aż 26, zachowało się parę, m.in. przy Arasta Sokagi) lub do łaźni - największe to Büyük Hammam przy uliczce o tej samej nazwie i Korkut Hammam nieopodal. Rytm dnia wyznaczają nawoływania muezina z meczetu Bożej Mądrości - Ayia Sophia (podobno największy na wyspie), dawnej bizantyjskiej bazyliki otoczonej sześcioma minaretami.

***

Odlatujemy z lotniska w Larnace. Ostatnia budowla, jaką widać, to meczet Hala Sultan. Z okien samolotu flamingi na słonym jeziorze wyglądają jak różowa mączka. W plecaku mam kamienie spod skały Afrodyty, owoce z drzewa chlebowego i trzy gałązki z trzech drzew - oliwki, oleandra i mirtu. Rosły na Cyprze już w czasach starożytnych Greków.

Więcej o: