Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem", na którego kolejne odcinki zapraszamy was w czwartek co dwa tygodnie o godzinie 19.
NAZWA: Kielce
LOKALIZACJA: województwo świętokrzyskie, leżą w Górach Świętokrzyskich, nad Silnicą, historycznie w Małopolsce
ISTNIEJĄ OD: lokację miejską uzyskały przed 1259 rokiem
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Miejsce dorastania Stefana Żeromskiego. Pierwowzorem dla fikcyjnego Klerykowa, opisanego w "Syzyfowych pracach", były Kielce. Rozsławione przez rapera. Zielone miasto, w którego granicach znajduje się aż pięć rezerwatów przyrody. Nie tylko z dziećmi można wybrać się do Muzeum Zabawek i Zabawy, a żeby zgłębić powstawanie energii i światła - do Energetycznego Centrum Nauki. Na ulicy usłyszycie charakterystyczne dla gwary kieleckiej słowa.
***
"Scyzoryk, scyzoryk, tak na mnie wołają!" - rapował Liroy 25 lat temu, zwracając oczy niemal całej Polski "na miejsce, w którym się urodził i w którym jest jego dom", "które jest potęgą", ale też jest "jak czynny wulkan". Czy można to miasto lubić? I skąd wzięło się określenie "kielecki scyzoryk"?
Jakub Juszyński mieszka w Kielcach od urodzenia, czyli od 36 lat. Nie ukrywa, że lubi swoje miasto, pisze o nim na swoim blogu tymrazem.pl i wciąż je odkrywa przed sobą i przed innymi, organizując od pięciu lat spacery dla mieszkańców.
fot. archiwum prywatne Jakuba Juszyńskiego
- Kielce słynęły ze scyzoryków, ale nie dlatego, że wymachiwano nimi w parku i łatwo było stracić życie, lecz dlatego, że w kilku fabrykach produkowano noże - tłumaczy Jakub. - W jednej z hut produkowano hełmy i szable, które w dawnych czasach nazywano scyzorykami. Choćby Gerwazy z "Pana Tadeusza" Mickiewicza z dumą opowiadał o swojej szabli, czyli "Scyzoryku".
Jeśli chodzi zaś o inną opowieść dotyczącą Kielc, jedna z legend mówi, że niegdyś w szczerym polu nieopodal rzeki Silnicy zbłądził syn Bolesława Śmiałego - książę Mieszko, który po wypiciu wody poczuł przypływ siły, a do tego znalazł kły dzika. Postanowił więc w tym miejscu wybudować kościół, a wokół niego osadę. Stąd nazwa rzeki Silnica i miejscowości, która niegdyś nazywała się Kiełce.
Choć wyjaśnień na temat pochodzenia nazwy miasta jest kilka, to mieszkańcy polubili legendę o Mieszku i dali temu wyraz. Kilkanaście lat temu na placu Artystów stanął pomnik dzika Kiełka, który oczywiście nawiązuje do tej historii. Teraz jest częstym miejscem spotkań.
Pomnik dzika w maseczce, fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
- Stolica województwa świętokrzyskiego to nie tylko Kiełek, Silnica czy kieleckie scyzoryki, to również najlepszy w Polsce majonez, duży ośrodek targowy, przyciągający bardzo dużo gości z kraju i z zagranicy oraz drużyna piłki ręcznej PGE VIVE Kielce, która odnosiła sukcesy w Europie, ale też trudna historia - słyszę od Kuby. - Gdy patrzy się kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wstecz, nie trudno zauważyć, że miasto bardzo się zmieniło.
fot. Jakub Juszyński / tymrazem.pl
- Region świętokrzyski słynie z wydobycia rud żelaza, miedzi i ołowiu oraz marmurów i piaskowców. W naszym regionie nie ma kopalni głębinowych, te, które kiedyś działały i nadal działają, to kopalnie odkrywkowe. Wyrobiska, które po nich zostały, zostały przekształcone w rezerwaty, których w obrębie miasta jest pięć. Historia górnicza przeplata się z naturą i ciekawymi zabytkami, dlatego uważam, że Kielce to kompleksowe miasto, w którym każdy, mając różne zainteresowania, znajdzie coś dla siebie - przekonuje nasz rozmówca.
Kompleksowe i zielone. Mało które miasto może pochwalić się pięcioma rezerwatami. Najciekawszy z nich to Kadzielnia. Położony niemal w centrum miasta, spacerkiem można tu dojść w niespełna 15 minut. Jest najlepiej zagospodarowany i najciekawszy. A do tego odbywają się imprezy rozrywkowe i kulturalne, ponieważ wzniesiono tu dość okazały amfiteatr. Migające światła i widok na kamieniołom tworzy niepowtarzalne wrażenie.
Kadzielnia, fot. Jakub Juszyński / tymrazem.pl
- Jednym z moich ulubionych rezerwatów jest Wietrznia. Położony nieco na uboczu, we wschodniej części miasta składa się z trzech połączonych ze sobą kamieniołomów. Jest tu również zbiornik wodny Glinianki. Zwiedzanie warto zacząć od Centrum Geoedukacji, w którym polecam wystawę na temat Gór Świętokrzyskich na przestrzeni dziejów geologicznych Ziemi. Możemy zobaczyć mapy, wykresy, skamieniałości, aż wreszcie dzięki symulatorowi 5D, możemy wyruszyć w "Podróż do wnętrza Ziemi" - opowiada Kuba, który do Wietrzni zabiera również kielczan na darmowe spacery.
Kolejnym rezerwatem godnym polecenia jest Karczówka - wzgórze z malowniczo ulokowanym na szczycie klasztorem. Z platformy przy kaplicy fatimskiej rozciągają się piękne widoki na Pasmo Centralne (od Oblęgorskiego przez Wzgórza Tumlińskie i Masłowskie po Łysogóry) oraz na położone poniżej Kielce. Miejsce często odwiedzał Stefan Żeromski.
W zachodniej części miasta na osiedlu Ślichowice znajduje się rezerwat Skalny im. Jana Czarnockiego. Został utworzony w roku 1952 r. na miejscu dawnego kamieniołomu, w którym wydobywano skałę wapienną. Do objęcia ochroną tego miejsca przyczynił się geolog Jan Czarnocki, dlatego też rezerwat nosi jego imię. Utworzony na terenie dwóch nieczynnych wyrobisk, ma powierzchnię 0,55 ha i jest najmniejszym kieleckim rezerwatem przyrody. - Dla turystów dostępne jest jedno wyrobisko. Na szczególną uwagę w rezerwacie zasługują zjawiska tektoniczne widoczne na wschodniej ścianie kamieniołomu z fałdem obalonym na czele - informuje Kuba.
Zaś w lesie niedaleko dzielnicy Białogon w obrębie Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego znajduje się rezerwat Biesak - Białogon. Został utworzony w 1981 roku, a ochroną objęte są wychodnie skał ordowiku i kambru (piaskowce i mułowce). - Biesak - Białogon to rezerwat, w którym możemy się wyciszyć. O każdej porze roku wygląda inaczej. W zimie jeziorko najczęściej zamarza, wiosną żaby przekrzykują się podczas godów, latem las pachnie owocami i grzybami, a jesienią zmienia kolory - opowiada Juszyński.
Bloger od pięciu lat oprowadza mieszkańców po mieście, to była jego inicjatywa i jego pomysł. Z biegiem czasu oferta się rozrosła, Juszyński wciąż szpera w archiwach, przegląda stare gazety, szuka nowinek dla swoich spacerowiczów. Na jego miejskie zwiedzanie stawia się często stały skład miłośników miasta, musi ich wciąż zaskakiwać. A może siebie też?
- Największym zainteresowaniem cieszy się spacer pt. Kielce w pigułce. Organizuję go zdecydowanie najczęściej. Idziemy na wzgórze zamkowe z katedrą i jednym z najpiękniejszych barokowych pałaców w Europie - Pałacem Biskupów Krakowskich. Potem wędrujemy na rynek, na którym można podziwiać kilka ciekawych kamienic, pręgierz czy pompę z kieleckiej fabryki w Białogonie. Nie sposób ominąć ul. Sienkiewicza, czyli deptaku. Spacerując ulicą, która mierzy niecałe 1,5 kilometra, warto zwrócić uwagę na znajdujące się przy niej kamienice, teatr im. Stefana Żeromskiego, dawny hotel Bristol czy kościół ewangelicko-augsburski - opowiada Kuba.
Rynek w Kielcach, fot. Jakub Juszyński / tymrazem.pl
Wzgórze zamkowe, fot. Jakub Juszyński / tymrazem.pl
- Podczas dwugodzinnego spaceru zaglądamy do parku miejskiego, który uchodzi za jeden z najstarszych w Polsce. Pochodzi z lat 30. XIX w. W parku dumnie prezentuje się pomnik Stefana Żeromskiego, którego kielczanie jako pierwsi postanowili w ten sposób uhonorować. Zaglądamy do muzeum historii Kielc, idziemy na Skwer Szarych Szeregów, po drodze mijamy Kadzielnię i zatrzymujemy się na placu Wolności, który kiedyś nazywał się placem Bazarowym i taką pełnił też funkcję. Znajdowały się przy nim hale targowe, a teraz mieści się Muzeum Zabawek i Zabawy, w którym dość często bywam. Spacer kończymy na Skwerze Stefana Żeromskiego, choć wielu kielczan nie zna tej nazwy. Obecnie znajduje się tutaj pomnik poświęcony Państwu Podziemnemu. Wcześniej stał pomnik nieznanego żołnierza Armii Czerwonej, a jeszcze wcześniej kielecka cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego - streszcza w ekspresowym tempie plan spaceru Juszyński.
Muzeum Zabawek fot. Jakub Juszyński / tymrazem.pl
Skwer Żeromskiego, pomnik Żeromskiego, szkoła imienia Żeromskiego. Nazwisko autora "Przedwiośnia" wciąż się przewija. "Pamiętają o nim zapewne nie tylko ośmioklasiści, maturzyści czy poloniści" - myślę sobie w duchu. Nic dziwnego, skoro pisarz spędził tu dwanaście lat swojego życia i doświadczenia z tego okresu opisał w "Syzyfowych pracach". Dlaczego jednak na którejś ze stron, opisujących to miasto, mignęła mi postać Marilyn Monroe? Zastanawiam się.
- Nie tylko boska Marilyn - śmieje się Kuba. - Ale pewnie i postać Andy'ego Warhola, Jimmiego Hendrixa, Pablo Picassa czy Salvadora Dalego. Mamy w Kielcach Aleję Sław, którą można znaleźć w parku nad rzeką. Muszę się rozczarować, te wybitne postaci poza tym, że zdobią Skwer Szarych Szeregów, w żaden sposób nie są związane z miastem. To są zwycięskie prace uczestników konkursu rzeźbiarskiego. Co roku dwie czy trzy nagrodzone nowe rzeźby są stawiane w alei. Ostatnio w poczet sław dołączył Paweł Pierściński - jeden z najbardziej utalentowanych kieleckich fotografów, który niedawno umarł.
Kielce to też tragiczna historia społeczności żydowskiej. W czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli getto, a po wojnie mieszkańcy Kielc dokonali pogromu kieleckiego. Nie zapomina o niej Jakub, który dość często zabiera gości na spacer śladami społeczności żydowskiej i przybliża zarówno losy tej skrzywdzonej społeczności, ale także opowiada o Żydach jako normalnych mieszkańcach miasta, którzy rozwijali tu swoje biznesy, byli członkami rady miasta czy wydawali gazety.
- Na cmentarzu żydowskim zachowało się kilka macew, kilka pomników, które są poświęcone osobom, które żyły w getcie. Idziemy też tam, gdzie kiedyś było getto, a dziś toczy się normalne życie. Ludzie mieszkają w blokach i często nie wiedzą, że obszar ten ma czarną kartę w swojej historii - opowiada Juszyński. - Menora wkopana w ulicę i stworzona przez osobę, która przeżyła Holokaust, to zbyt mało, bo gdy na aktualną mapę Kielc nałożymy mapę getta, to dopiero wtedy zobaczymy skalę zjawiska.
Jeden spacer szczególnie pozostał w jego pamięci. - Pewnej niedzieli, gdy wraz z grupą szliśmy szlakiem żydowskiej pamięci, opowiadałem, że getto składało się z dwóch części oddzielonych rzeką Silnicą - tzw. duże getto, usytuowane było pomiędzy ulicami: Orlą, Piotrkowską, Nowowarszawską, Pocieszki i Radomską, a tzw. małe getto pomiędzy pl. św. Wojciecha, ul. Bodzentyńską i ul. Radomską. Nagle usłyszałem od jednej z pań: "Wiem, bo tędy chodziłam". Wtedy, zaledwie jako kilkuletnia dziewczynka, przeżyła getto i obóz koncentracyjny, a później wyjechała od razu do Izraela. Wróciła do naszego miasta dwa czy trzy lata temu - wspomina przewodnik. - To było niezwykłe przeżycie.
Razem z Kubą w okolicach listopada można udać się na stary cmentarz i posłuchać historii o osobach, które miały swój wkład w rozwój z miasta. Jedną z takich osób był np. Franciszek Ksawery Kowalski - architekt gubernialny, który zaprojektował kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt budynków w mieście, które nadal stoją. Warto również wspomnieć o Ludwiku Stumpfie, właścicielu browaru kieleckiego, który ufundował teatr im. Stefana Żeromskiego, który znajduje się na deptaku.
- To taka ciekawostka, którą lubię odkrywać. Browar nie przetrwał, mało która zresztą osoba wie, że niegdyś w Kielcach warzono piwo. Kto by pomyślał, że właściciel był sympatykiem teatru i do tego miał taki gest? - zastanawia się bloger.
Kuba wspomina też Wojtka Szczepaniaka, chłopca, który został rozstrzelany podczas II wojny światowej za współpracę z Armią Krajową. Jego grób znajduje się w części wojskowej starego cmentarza.
Kielce to nie tylko przeszłość. Miasto się zmienia, rozwija, pięknieje. Trwa właśnie rewitalizacja "konkurencyjnego" dla Katowic "Spodka". Tak kielczanie nazywają charakterystyczny dworzec autobusowy, który ma zaokrągloną kopułę i wygląda jak spodek UFO.
Dworzec autobusowy, fot. Paweł Malecki / Agencja Gazeta
- Zobaczymy, czy przyjęta nazwa "Spodek" nie zostanie zdetronizowana na rzecz UFO. Bo tak piszą o tej inwestycji dziennikarze - żartuje Kuba. - Prace remontowe trwają, po renowacji obiekt ma pełnić oprócz transportowych, również funkcje kulturalne. Kielczanie zorganizowali pożegnanie dworca, odbywały się koncerty czy wystawa starych autobusów. Nie wiadomo, czy w czasach koronawirusa odbędzie się huczne powitanie. Mam nadzieję, że nie skończy się na oglądaniu transmisji online przed komputerem w trepkach - dodaje przewodnik.
- W czym? - dopytuję.
- W trepkach - tłumaczy Kuba. - To w gwarze kieleckiej znaczy w kapciach. Kiedy byłem mały, rzucaliśmy się gugułami, czyli zielonymi, niedojrzałymi jabłuszkami i szaleliśmy na dworze, a nie na polu, jak to zwykło się mówić w Małopolsce.
Kielce stanowią również świetną bazę wypadową w region świętokrzyski. Można stąd wyruszyć w Góry Świętokrzyskie i wspiąć się na Łysicę. Kolejnego dnia można pojechać na Ponidzie. Pod Kielcami w Chęcinach znajduje się zamek królewski z przełomu XIII i XIV wieku. Można też odwiedzić rezerwat Miedzianka i wdrapać się na tak samo nazywającą się górę. To miejsce piękne i tajemnicze często bywa mylone ze swoją imienniczką na Dolnym Śląsku, o której pisał Filip Springer w książce "Miedzianka. Historia znikania". Do każdego z tych miejsc dojedziemy w godzinę samochodem.
Świętokrzyski Park Narodowy, fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Dojazd do Kielc:
Uważasz, że twoja miejscowość powinna znaleźć się w naszym cyklu i chcesz o niej opowiedzieć? A może znasz kogoś, kto chętnie podzieli się z nami opowieścią o miejscu, z którego pochodzi? Napisz do nas na adres podroze@agora.pl.
Poznaj też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem". Znajdziesz je tutaj >>