Zlikwidowały kościół i ustaliły nowy porządek. Tak wygląda życie w "wiosce kobiet"

Noiva do Cordeiro to niezwykła osada. Choć mówi się, że to "wioska kobiet", mieszkają w niej także mężczyźni. Rola kobiet w życiu tej społeczności jest jednak niezwykle ważna. To one odrzuciły normy, które narzucił im ewangelicki pastor i stworzyły własne reguły, które przynoszą im szczęście i spokój.

Noiva do Cordeiro to osada położona w Brazylii, około 500 kilometrów od Rio de Janeiro. Określenie "wioska kobiet" może być mylące, bo w miejscu tym żyją także mężczyźni. "National Geographic" tłumaczy, że w osadzie mieszka około 350 osób, a kobiet i mężczyzn jest tam mniej więcej tyle samo. W tygodniu męska część społeczności wyjeżdża jednak do okolicznych miast, aby zarabiać pieniądze na utrzymanie swoich rodzin. Z tego powodu przez większość czasu w wiosce przebywają same kobiety.

Zobacz wideo "Młode kobiety nie chcą rodzić dzieci w Polsce"

Więcej podobnych artykułów można znaleźć na naszej stronie głównej Gazeta.pl

Media wielokrotnie opisywały Noiva do Cordeiro jako osadę, w której mieszkają samotne, spragnione męskiego towarzystwa kobiety. Zadbały o to same mieszkanki wioski! Matriarchini osady - Delina - zdradziła w rozmowie z "National Geographic", że kiedy dostawała informacje o nadchodzącej wizycie dziennikarzy, specjalnie wysyłała mężczyzn do okolicznych miast. Świadomie budowała wrażenie, że w Noiva do Cordeiro mieszkają same kobiety, aby o osadzie zrobiło się głośno. Cel ten udało się osiągnąć. "Wioska kobiet" jest jednak interesująca nie tylko ze względu na demografię, ale także z uwagi na jej fascynującą historię.

 

Historia Noiva do Cordeiro sięga XIX wieku. Jak to się zaczęło?

Jak powstała "wioska kobiet"? Wszystko zaczęło się w XIX w. Jak podaje portal turystyka.wp.pl, w 1891 r. María Senhorinha de Lima została wygnana ze swojej wioski. Powodem miał być grzech popełniony przez kobietę - María zakochała się w Chico Fernandesie i postanowiła z nim uciec, choć od trzech miesięcy była mężatką. Zmęczona i sfrustrowana zaaranżowanym małżeństwem zdecydowała się na odważny krok. Wygnanie nie dotyczyło jednak samej Marii, a także jej potomstwa i kolejnych trzech pokoleń jej rodziny. Z tego powodu kobieta postanowiła założyć własną osadę.

 

Wioska założona przez Marię miała być zupełnie inna niż wszystkie. Głównymi zasadami nowopowstałej osady miały być otwartość, szacunek i tolerancja dla kobiet. Niezależnie od sytuacji życiowej, z jaką zmagały się przybyszki, miały one otrzymać schronienie i pomoc, a ich sytuacja miała nie być oceniana. Bardzo szybko okazało się, że to było coś, czego kobiety w tamtym okresie bardzo potrzebowały. Do Noivy przyjeżdżały tłumy szukające schronienia. Jak to jednak często bywa, takie miejsca dość szybko przyciągają uwagę również innych niż grupa docelowa. W 1940 r. do wioski przybył ewangelicki pastor.

Przybycie pastora zmieniło wszystko. Kościół nałożył na kobiety restrykcje

Pastor Anisio Pereira poślubił jedną z mieszkanek wioski (była to szesnastoletnia Delina, wnuczka Marii), założył w osadzie nowy kościół i zaczął wprowadzać zasady, które były sprzeczne z dotychczasowymi ideałami Noivy. Pereira czytał Biblię dosłownie, zarządził m.in. zakaz słuchania muzyki, picia alkoholu i ścinania włosów, a także zmusił kobiety do bezwzględnej uległości wobec mężczyzn. Od tamtego momentu sytuacja mieszkanek diametralnie się zmieniła. Wiele z nich wciąż żyje i wspomina, że życie pod rządami pastora było prawdziwą udręką.

W międzyczasie żona pastora urodziła aż 15 dzieci. Żyją one aż do dzisiaj. Przerażają jednak warunki, w jakich kobieta rodziła potomstwo. W wywiadzie dla "National Geographic" jedna z mieszkanek, która żyła jeszcze za czasów Pereiry wspomniała, że pewnego dnia Delia urodziła dziecko o piątej nad ranem, a już dwie godziny później była zmuszona oprawiać świnię w rzeźni. Kiedy więc pastor umarł, mieszkanki odetchnęły z ulgą. Niektóre z nich wciąż pamiętały, jak żyło się w Noivie przed jego przybyciem. Z tego powodu ich pierwszym posunięciem po śmierci duchownego było zlikwidowanie kościoła i przywrócenie poprzedniego systemu. 

Mamy Boga w naszych sercach. Ale nie musimy chodzić do kościoła, brać ślubu przed księdzem ani chrzcić naszych dzieci. To reguły narzucone przez mężczyzn

- powiedziała Rosalee Fernandes, rezydentka matriarchalnej osady w wywiadzie dla "Daily Mail".

 

Noiva do Cordeiro działa jak w zegarku. Mieszkańcy dzielą się obowiązkami i zasobami

Odkąd zabrakło pastora, wioska zaczęła działać jak w zegarku. Kobiety żyją jak jedna wielka rodzina, ochoczo dzieląc się obowiązkami oraz zasobami. Na co dzień mieszkanki zajmują się uprawianiem warzyw i owoców. W Noiva do Cordeiro można znaleźć między innymi paprykę, mandarynki i banany. W wiosce funkcjonuje też sprawna administracja oraz system edukacyjny. Nie brakuje tam nauczycielek oraz dobrych księgowych. Mieszkańcy hodują też zwierzęta, a wioska jest samowystarczalna. Choć nie jest ona bardzo bogata, to żyje się tam spokojnie. Jej mieszkańcy powtarzają, że w osadzie panuje obfitość. 

 
Więcej o: