Pyry w tytce, czyli mówimy po poznańsku

Poznaniakom wydaje się, że mówią tak jak wszyscy inni w Polsce. Co za bzdura! Rozpoznać poznaniaka po akcencie to sprawa dziecinnie prosta.

- Przepraszam pana, która jest godzina? - pyta się w całej Polsce. A w Poznaniu? - Przepraszam pana, która jest godzinaaaaaa?

Owo "a" jest mocno akcentowane i melodyjne. Tak właśnie mówi się o poznańskiej gwarze. Że jest melodyjna, śpiewna, zakręcona na końcu zdania jak wąsik.

Jeśli jednak ktoś nie ma typowego dla Poznania akcentu, to i tak można spróbować rozpoznać go po zwrotach czy słówkach, których użyciem się zdradzi.

W Poznaniu się nie telefonuje, ale dzwoni. Światło się zapala i gasi (jak świeczkę), a nie włącza i wyłącza. Na śniadanie je się skibkę, a nie kromkę czy pajdę chleba. A na podwieczorek - słodkie, a nie ciasto. Kulka się kula, a nie toczy. Zmywa się statki, a nie naczynia. Świeże bułki wyszły, a nie się skończyły.

Wreszcie zwrot, który szczególnie śmieszy przyjeżdżających do Poznania - tutaj łóżko się robi, a nie ściele. "Zrób łóżko" - usłyszeć można od poznaniaka wieczorem i nie ma sensu wtedy pędzić po młotek i gwoździe, co najwyżej po kołdrę i poduszkę.

Co ja na to poradzę? Co ja jestem temu winien? - to w reszcie Polski. A w Poznaniu? "Co ja za to mogę?" - po tym zwrocie poznaniaka rozpoznać łatwo, bo nawet nie będzie wiedział, że używa się go tylko tutaj.

Są zwroty, z których Poznań słynie. O pyrach słyszał chyba każdy. Bo ujdzie jeszcze w Poznaniu powiedzieć ziemniaki, ale kartofle odpadają definitywnie. A najlepiej powiedzieć pyry. Pyry z gzikiem, czyli twarożkiem na śmietanie, to znana w Poznaniu potrawa postna. Podobnie jak ślepe ryby, które z rybami mają tyle wspólnego, ile robienie łóżka ze stolarką. Zdziwicie się, ale ślepe ryby to zupa z pyrów właśnie. Ziemniaczana. Z myrdyrdą najlepiej, czyli zasmażana. A placki z pyrów znane są z kolei w Poznaniu jako plyndze.

No i słynne "tej", od którego swą nazwę wziął poznański kabaret Zenona Laskowika i Bohdana Smolenia. "Tej" nie znaczy właściwie nic, używamy go w zwrotach do osoby raczej znajomej, nie obcej. "Powiedz mi, tej" - tak, ale "niech pan mi powie, tej" - już odpada.

A oto krótkie rozmówki poznańsko-polskie:

*"W antrejce na ryczce stały pyry w tytce" - W przedpokoju na taborecie stały ziemniaki w torbie (zwłaszcza papierowej).

*"Pamper jeden, kupił ancug za ciężkie bejmy i amba mu odbiła, że taki niby fifny. Jadaka mu się nie zamyka" - Pajac jeden, kupił drogi garnitur i pyszni się, że jest przystojny. Cały czas gada.

*"Jak wyliziesz nabąbany z bany, to weź bimbę trzynastkę albo zamów dryndę" - Gdy wysiądziesz pijany z pociągu, wsiądź do tramwaju linii 13 albo zamów taksówkę.

*"Dziabara taka, a on w samych badejkach, aż mam o niego fefry" - Boję się o niego, bo jest bardzo zimno, a on jest w samych tylko kąpielówkach.

*"A idź w pyry z tym durnym kejtrem!" - Idź do diabła z tym głupim psem!

I wreszcie mały deser. Rączka w górę, kto wie, co po poznańsku znaczy ameryka?

"Girami się nakryła i pokazała całkom amerykę "

Nakryć się girami znaczy tyle, co się wywrócić. Tak, aby nakryć się nogami. A co w takiej sytuacji pokazuje się światu?

Więcej informacji: Zrób to w Poznaniu! Przewodnik alternatywny

Więcej o: