Trzymetrowa łódź sunie na niewidocznych kołach środkiem ulicy, prowadzą ją rośli mężczyźni przebrani za zakonnice. Za nimi skomplikowana konstrukcja ośmiu głów i jednego korpusu, na dwóch niezbyt stabilnych szczudłach. Królowa Elżbieta w monstrualnej karykaturze. Złota kareta z gwiazdą telewizyjnego show i jego rodziną w środku. Chearleaderki, sportowcy, tancerze, zaklinacze deszczu, policja, wojsko, szkoły. Taki barwny korowód co roku, 17 marca jest głównym punktem obchodów Dnia świętego Patryka.
W ubiegłym roku jedną z najbardziej charakterystycznych postaci parady dublińskiej był sam święty Patryk, w zielonej szacie biskupiej i. okularach przeciwsłonecznych. Czy był podobny do swojego wzorca z V wieku? Prawdziwy święty Patryk był jednym z pierwszych misjonarzy chrześcijańskich w Irlandii. Historia jego życia mogłaby posłużyć jako kanwa awanturniczych powieści Stevensona czy Verne'a: we wczesnej młodości porwany przez piratów i uprowadzony z rodzinnych Wysp Brytyjskich (nie ustają spory czy był z pochodzenia Szkotem czy Walijczykiem), spędził kilka lat jako niewolnik pasąc bydło na malowniczych irlandzkich pastwiskach. Udało mu się stamtąd zbiec, wrócić do ojczyzny, ale po kilku latach - już jako duchowny, biskup - wrócił do miejsca dawnej niewoli i zaczął chrystianizację Irlandii.
W ciągu swego życia udało mu się nawrócić na wiarę chrystusową wielu Irlandczyków, z jego inicjatywy wybudowano dziesiątki kościołów (większość nie przetrwała do naszych czasów, jako że były to budowle drewniane). Pod koniec życia Święty Patryk sfinalizował swoje najważniejsze dzieło: doprowadził do ochrzczenia całego kraju. Z perspektywy wieków widzimy jak wielkim katalizatorem zmian był ślub Mieszka I z czeską Dobrawą, która niejako w wianie przywiozła do Polski chrześcijaństwo. Wejście do kręgu państw związanych z Rzymem i papiestwem oznaczało liczenie się w świecie najbogatszych narodów europejskich, oznaczało oświatę, kulturę, rozwój ośrodków uniwersyteckich, otwarcie na zachodnie zdobycze cywilizacyjne. Było więc o co walczyć. Wielowiekowa dominacja Anglików na Wyspach zdołała odebrać Irlandczykom język (niezapomniany dzisiaj, jednak nie używany jako język ojczysty w domach czy szkołach), ale przywieziona przez świętego Patryka wiara katolicka utrzymała się mimo wielu represji i przymusu przechodzenia na anglikanizm.
Dzisiaj obchody Dnia świętego Patryka niewiele mają wspólnego z religią. To święto czysto ludyczne, w którym niezbędnymi elementami składowymi są taniec, muzyka i oczywiście irlandzkie piwo. Na całym świecie tego dnia w pubach, klubach, restauracjach serwuje się 'zielone piwo', powstałe w wyniku zamieszania chmielowego napoju w postaci czystej z niebieskim sokiem malinowym lub curacao blue.
Dublin, jako światowe epicentrum Dnia Świętego Patryka przygotowuje w tym roku niezliczona ilość atrakcji dla gości z całego świata. 5 dni i 5 nocy, od 13 do 17 marca trwać będzie wielki festiwal irlandzki. Ponad 4000 artystów zaprezentuje swoje umiejętności i talenty w pokazach teatrów ulicznych, tańcach, koncertach, wielkich widowiskach. Będą atrakcje dla rodzin, z niespodziankami, loteriami, szukaniem skarbów, a także dla tych którzy uwielbiają clubbing i nocne życie miasta. Kulminacyjnym punktem jest oczywiście parada, wielogodzinne widowisko, w którym każdy może wziąć udział jako widz albo uczestnik. Polska zazwyczaj wystawia swoją reprezentację, zarówno w Dublinie, jak i Cork czy Belfaście.
Chociaż relacje międzynarodowych stacji telewizyjnych, radiowych i korespondentów prasowych z obchodów Dnia świętego Patryka koncentrują się na głównych miastach Irlandii i Stanów Zjednoczonych (mieszka tam około 44 milionów ludzi pochodzenia irlandzkiego), to festiwal trwa w każdym niemalże zakątku świata. We wszystkich większych polskich miastach tego dnia (a raczej nocy z 17 na 18 marca) pije się Guinnesa i Kilkenny, ludzie ubierają się na zielono, wszędzie słychać celtyckie rytmy. Nawet daleko od zamieszania wielkomiejskiego pamięta się o świętym Patryku.
Beata Bugno, 14-letnia uczennica gimnazjum w małym miasteczku Brzostek na Podkarpaciu, mówi: - Kiedy chodziłam do podstawówki, zawsze obchodziliśmy dzień świętego Patryka w klasie. Moja wychowawczyni była latem w Irlandii i przywiozła stamtąd wielki zielony kapelusz. Robiliśmy sobie w nim zdjęcia, przynosiliśmy różne gadżety związane z Irlandia np. koniczynki, ubieraliśmy się na zielono, przygotowywaliśmy gazetkę na temat Irlandii i świętego Patryka. Podczas ubiegłorocznych wakacji pojechałam do Irlandii odwiedzić moje starsze rodzeństwo, które mieszka w Dublinie. Kupiłam sobie tam wtedy dużo tradycyjnych irlandzkich przedmiotów, jak czapka, długopisy, ozdoby na komórkę. Potem jeszcze dostałam zielony spray do włosów, pompony chearleaderki, kapelusz, a to wszystko tylko na ten jeden dzień, 17 marca. U mnie w szkole wszyscy wiedza, kim był święty Patryk i dlaczego symbolem Irlandii jest trójlistna koniczynka.
Polska diaspora uczestniczy w obchodach 17 marca bardzo aktywnie. Nastawieni przyjaźnie do Irlandczyków, chętnie ubieramy się na zielono, wkładamy na głowy czapki wikingów z frywolnymi warkoczami i śpiewamy polską wersję 'Molly Malone' czy 'Wild rover'. Polskie dzieci w irlandzkich szkołach czy przedszkolach malują koniczynki i uczą się czym jest harfa (drugi z najważniejszych symbolów Irlandii). Poznają smak zabawy w postaci czystej, nieskażonej ideologia i pompą, wchodzą w sam środek celtyckiego święta radości z tego, że można tańczyć, śpiewać i cieszyć się wolnym dniem w gronie przyjaciół i rodziny. Dzień świętego Patryka temu właśnie służy.
Dla nas, Polaków na Wyspie, to świetna okazja do zintegrowania się z Irlandczykami, do włączenia się w ich radosne obchody tego dnia. I chociaż nie można odmówić słuszności zarzutowi, ze środek marca to w Irlandii głównie picie, to jednocześnie nie można zapominać, że piwo to tylko jeden - nie dla wszystkich najważniejszy - komponent wielkiego wiosennego pokazu afirmacji życia na Szmaragdowej Wyspie.
Tekst ze strony: Życie w Irlandii